Czy naród będzie wiedział?

Nie mając dzieci i rzadko mając kontakt z przedszkolakami, mam kłopot z ewentualnym referendum.

31.08.2015

Czyta się kilka minut

 /
/

Nie wiem, czy jestem przeciw, czy za zniesieniem powszechnego ustawowego obowiązku szkolnego sześciolatków – i przywróceniem takiego dla siedmiolatków. Bawiąc w skromnym powiatowym mieście (niespełna 50 tys. mieszkańców), zapytałem dyrektorkę szkoły, jak sobie radzą z tymi maluchami. Odpowiedziała, że wprowadzanie reformy etapami sprzyjało oswojeniu się rodziców i nauczycieli ze zmianami, które budziły niepokój. W pierwszym roku (gdy wysłanie sześciolatka do szkoły było fakultatywne) były sześciolatki, lecz nie było tłoku. W drugim (do szkoły idą sześciolatki urodzone w pierwszej połowie roku) szło nieźle. Dopiero teraz, przy pełnym składzie, okaże się, jak będzie.

Niezupełnie pełnym, bo wielu rodziców (z łatwością) uzyskało w poradni świadectwo, że ich dziecko w wieku 6 lat jeszcze nie dojrzało do szkoły. W szkole, o której opowiadała mi pani dyrektor, dla maluchów, uczniów pierwszych trzech klas, przeznaczono osobne piętro, na którym dla tych najmłodszych wydzielono dodatkowo osobną część z dobrym dojściem do toalet. Już wcześniej przygotowano miejsce do zabaw i świetlicę. W urządzenie tych pomieszczeń zaangażował się samorząd miasta. Najmłodszymi klasami zajmują się nauczyciele ze specjalnością wczesnej edukacji.


TEMAT TYGODNIKA: Sześciolatki idą do szkół

"Przedwczesne wkładanie 6-latka do formy tradycyjnie przygotowanej dla starszego ucznia to szkodzenie dzieciom". Rozmowa z Karoliną i Tomaszem Elbanowskimi, inicjatorami akcji "Ratuj Maluchy".

Niekończące się debaty na temat domykanej w bólach reformy wystarczyły, byśmy uwierzyli, że wiek obowiązku szkolnego ma kluczowe znaczenie dla rozwoju dzieci. Dylemat „sześć czy siedem” zagłuszył sprawy ważniejsze. Raport Przemysława Wilczyńskiego.


Klasa ma jedną tylko nauczycielkę „od wszystkiego”. Dzieci są stale pod jej opieką, z nią są na przerwie, z nią idą na posiłek. Ona decyduje o długości lekcji, bo przerwę ogłasza nie dzwonek, ale pani, kiedy uzna to za potrzebne. Sześciolatki w szkole przebywają pięć godzin, a rodzice, jeśli chcą (i zapłacą złotówkę za godzinę), mogą je zostawić na kolejne pięć godzin w świetlicy, oczywiście też pod opieką. Dzieci uczą się czytać, pisać, rachować, obchodzić z komputerem. Mają lekcje z angielskiego i religię. W razie potrzeby, za darmo indywidualne zajęcia z logopedą i psychologiem. Sześciolatki – zdaniem pani dyrektor – okazały się doskonałym nabytkiem. Wiedzę przyswajają spontanicznie, bez ambicjonalnych stresów. Moja rozmówczyni ocenia tę zmianę pozytywnie. Gdy pytam o to, co gdzieś przeczytałem, jakoby negatywne skutki wczesnego początku ujawniały się z chwilą przejścia do klasy czwartej (oceny, rytm lekcji wyznaczany dzwonkiem, prace domowe), słyszę w odpowiedzi, że ów „szok” następuje zawsze, bez względu na wiek, i jest związany ze zmianą stylu nauczania, opuszczeniem „bezpiecznego” piętra – azylu. Nie rozmawiałem z księdzem, który w szkole, o której mowa, ma lekcje z maluchami (pani dyrektor nie może się go nachwalić). Gdy w innych miejscach szukałem informacji o lekcjach religii w tej grupie wiekowej, mówiono mi, że do sześciolatków z reguły idą katechetki. Nie wiem, czy od katechetów wymaga się – podobnie jak od innych nauczycieli – przygotowania z zakresu wczesnej edukacji. Ta katecheza musi być niezwykle trudna i ważna. Dobrze więc, jeśli zajmuje się nią ktoś, kto ma do tego wrodzony talent.

Walczącym o cofnięcie reformy państwu Elbanowskim (zob. rozmowa Jana Wróbla na str. 13) zawdzięczamy publiczną debatę i społeczną presję na realizatorów reformy. Byli i tacy, którzy mówili mi też o wdzięczności, bo panującej na początku tych zmian atmosferze strachu zawdzięczają, że ich córeczka znalazła się w grupie 19 dzieci i teraz ta mała grupa pogodnie przechodzi z klasy do klasy.

Na razie ja jestem na „nie” – i co z tego, nie mam dzieci i mało przebywam z sześciolatkami. Co innego naród. Czy naród będzie wiedział? ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 36/2015