Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
OPERA MYDLANA
Nowohucka prokuratura zajmuje się nietypową sprawą reżysera amatora. Właściciel mieszkania na os. Oświecenia ukrytą kamerą nagrywał i fotografował współlokatorów pod prysznicem, a następnie umieszczał filmy i zdjęcia na stronach pornograficznych. Lokatorzy nabrali podejrzeń, kiedy znaleźli w łazience kartę pamięci i podstawkę pod kamerę. Dziwna wydawała im się też irytacja okazywana przez właściciela za każdym razem, gdy ktoś przestawił jego kosmetyczkę leżącą na wprost prysznica.
ARRASY CYFROWE
Zakończyły się prace przy digitalizacji wawelskich arrasów. Szesnaście tkanin, w tym te ukryte w magazynach, można obejrzeć na stronie muzea.malopolska.pl. I to bardzo dokładnie: wysoka rozdzielczość pozwala przyjrzeć się poszczególnym złotym nitkom. Ci, którzy wolą oglądać arrasy na żywo, a pojawią się na Wawelu przed końcem listopada, mogą skorzystać z promocji i zwiedzić zamek za darmo. Obejrzeć można nie tylko komnaty królewskie czy zbrojownię, ale też „Damę z gronostajem”, która przechowywana jest na Wawelu do czasu zakończenia renowacji Muzeum Czartoryskich.
WŚCIEKŁE CHMURKI
14 listopada na Rynku Głównym odbyła się manifestacja pod hasłem „Kraków wysyła SOS”, zorganizowana przez Krakowski Alarm Smogowy. Obowiązującym elementem stroju były białe maseczki, za transparenty służyły kartonowe chmurki z lakonicznymi hasłami, jak „Śp.” czy „Wrrrr”. Uczestnicy stworzyli ogromny napis „SOS”, który został sfilmowany dronem – wszystko, by „rozesłać w świat komunikat, że krakowianie nie chcą się więcej dusić”. Na stronie wydarzenia na Facebooku (zapisało się 1700 osób) organizatorzy ostrzegali: „UWAGA: Jak nie przyjdziesz, nie wolno Ci nigdy narzekać na powietrze w Krakowie!”. Stworzyli też SMS-owy łańcuszek, w którym tak zachęcali do udziału w manifestacji: „Uwaga! Pewna kobieta z ulicy Długiej rozesłała ten sms dwudziestu znajomym i potem wygrała w Lotto. A taki Pan z placu na Stawach nie rozesłał, tylko lajkował i klikał, aż się udusił”. ©℗