Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od ponad trzydziestu godzin Siły Zbrojne Ukrainy toczą walkę z co najmniej stutysięczną armią rosyjską, która naciera ze wszystkich kierunków – od strony Krymu, okupowanej części Donbasu i od północy na Kijów. Sygnał do ataku dało wystąpienie Putina, w którym zapowiedział „operację pokojową”, aby powstrzymać „ludobójstwo”, jakiego rzekomo dopuszczają się Ukraińcy w Donbasie, „demilitaryzację i denazyfikację” Ukrainy.
Co chcą osiągnąć Rosjanie?
Kluczowym celem wojsk rosyjskich jest doprowadzenie do oblężenia i zdobycia Kijowa. W piątek 25 lutego pierwsze jednostki wroga miały się pojawić na Obołoniu, północnym przedmieściu ukraińskiej stolicy. Media obiegły zdjęcia zniszczonego wielopoziomowego bloku mieszkalnego. Choć Kreml deklaruje, że jego celem są wyłącznie ukraińska armia i instalacje wojskowe, od początku tej wojny widać, że daleko nie tylko. Zresztą od dawna narracja płynąca z Moskwy jest kompletnie niewiarygodna. Orwellowskie kłamstwa są na porządku dziennym.
ATAK NA UKRAINĘ | CZYTAJ NA BIEŻĄCO W SERWISIE SPECJALNYM >>>
Celem rosyjskim był szybki blitzkrieg – zdobycie dużych miast, w tym Charkowa i Kijowa, a także opanowanie możliwie dużej powierzchni Ukrainy. Kreml liczył, że szybkimi działaniami zastraszy społeczeństwo ukraińskie, co sprawi, że zrezygnuje ono z woli oporu.
Ukraina się broni
Choć zdecydowanie za wcześnie na przesądzanie sprawy, to wiele wskazuje, że pierwotny rosyjski plan nie wychodzi. Walki toczą się wokół miasta Sumy na północy i Chersonia na południu. Trwają gorączkowe przygotowania do obrony Kijowa. Ponad 3-milionowe miasto przestało normalnie funkcjonować. Można z niego wyjechać, nie można natomiast wjechać. Władze boją się rosyjskich dywersantów.
Szeregi Wojsk Obrony Terytorialnej powiększają kolejne tysiące ochotników. Władze zapewniają, że karabin dostanie każdy, kto będzie chciał walczyć – także mężczyźni i kobiety powyżej 60. roku życia (pierwotnie przepisy przewidywały, że do ukraińskiej Obrony Terytorialnej mogą zgłaszać się obywatelki i obywatele w wieku 18-60 lat). Tylko w piątek w mieście wydano 18 tys. sztuk ręcznej broni strzeleckiej. Rosjanie zmierzają do okrążenia stolicy Ukrainy i jej blokady, odcięcia dostaw energii i wody, co miałoby zmusić obrońców do kapitulacji.
Przed bitwą o Kijów
Z Kremla nadal płynie kłamliwa propaganda, wzywająca żołnierzy i żołnierki (bo jest ich w armii sporo) Sił Zbrojnych Ukrainy do składania broni. Wyraźnie zirytowany Putin mówił dzisiaj, że trwa walka z „nacjonalistycznymi batalionami” i oskarżył władze ukraińskie (oraz ich „zachodnich mocodawców”), że chcą sprowokować rosyjski ostrzał dzielnic mieszkaniowych Kijowa. Po odkłamaniu słowa te należy czytać następująco: wojska rosyjskie ostrzelają bloki mieszkalne i zrzucą odpowiedzialność na stronę ukraińską.
Jesteśmy w momencie, że nie tylko nie można wykluczać niczego, ale należy wręcz traktować scenariusz najbardziej pesymistyczny jako bazowy.
Co dalej?
Społeczeństwo ukraińskie okazuje coraz większą samoorganizację i wolę do obrony ojczyzny. To jest ten kluczowy czynnik, którego Putin, z jego antyukraińskimi obsesjami i wypaczonym postrzeganiem rzeczywistości, jak zwykle nie wziął pod uwagę. W jego wizji – jak stwierdził dzisiaj – Ukrainą „rządzi szajka narkomanów i neonazistów, która wzięła naród ukraińskich za zakładników”. Wszystko wskazuje na to, że Ukraińcy zamierzają mu pokazać, jak bardzo się myli. Choć niektórzy już zdążyli podzielić skórę na niedźwiedziu, to armia ukraińska wciąż się broni, pokazując wielką determinację.
Za wcześniej jest jednak na rozstrzygające prognozy co do kolejnych dni. Ukraina walczy, opór społeczny jest silny. Sprawia to równocześnie, że niestety realne staje się zmasowane użycie przez wroga ognia artyleryjskiego i nalotów wobec obiektów cywilnych, także mieszkalnych. Putin chce za wszelką cenę obalić obecne władze i przejąć kontrolę nad Ukrainą, nawet jeśli miałby zniszczyć pół tego kraju.
Przez granicę wciąż napływają nowe jednostki rosyjskie, w tym szczególnie aktywnie ze strony Białorusi. To ostatnie oznacza, że – mimo wcześniejszych wielokrotnych zapewnień Łukaszenki, iż z terytorium białoruskiego „nigdy nie dojdzie do żadnej agresji na Ukrainę” – Mińsk dołączył do inwazji. Choć nie ma informacji, aby żołnierze białoruscy brali udziału w ataku, to zgoda Mińska na wykorzystanie jego terytorium spełnia prawnomiędzynarodowe kryteria agresji. W ten sposób Łukaszenka popełnił kolejną ze swoich licznych już zbrodni.
Decydujące dni
Przed Ukrainą decydujący czas dla jej przyszłości.
Wynik tej wojny będzie miał także wpływ na Polskę i Europę, ale Ukraińcy walczą dziś sami. Sankcje polityczne i gospodarcze, choćby najostrzejsze, nie przyniosą szybko efektu. Wiele krajów deklaruje natomiast, że będzie dalej dostarczać Ukrainie broń – zwłaszcza ręczną do zwalczania broni pancernej i lotnictwa. Im więcej takiej broni, tym skuteczniejszy będzie opór.
Pomagając Ukraińcom w każdy możliwy sposób, miejmy nadzieję, że rosyjski imperializm w swoim putinowskim wydaniu właśnie na Ukrainie poniesie ostateczną klęskę.