Nadal wierzę we wróżki

Trwałość wspólnot możliwa jest dlatego, że każde pokolenie przepisuje stare mity po swojemu. Czas to zrobić z opowieścią o Europie.

29.06.2020

Czyta się kilka minut

 /
/

1

Za każdym razem, kiedy jakieś dziecko powie: „Nie wierzę we wróżki!”, jedna wróżka pada ­nieżywa. Życie to nie bajka, ale gdy rozejrzeć się wokoło, podobnych przykładów nie brakuje. Kiedy dostatecznie ważni ludzie powtórzą wystarczająco głośno: „nie wierzę w tę firmę”, ceny akcji spadają. Gdy eksperci i agencje ratingowe mówią: „nie wierzę w to państwo”, koszty obsługi długu rosną jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki.

Świat rozpięty jest na niewidzialnych niciach zaufania. Na oczekiwaniach, snuciu planów i trzymaniu się tego, co sobie założyliśmy. A przede wszystkim na opowieściach, które wszystkie te sieci tkają i podtrzymują. Im bardziej złożony i zglobalizowany świat, im bardziej skomplikowane więzy łączą nas z ludźmi zamieszkującymi odległe kontynenty, tym ważniejsza i bardziej subtelna staje się oplatająca nas sieć zbiorowej wyobraźni.

2

Ludzie nie potrafią żyć bez opowieści. To nie wiara w moc opowieści jest oznaką naiwności, lecz przekonanie, że możemy się bez nich obejść. Z punktu widzenia antropologii to oczywiste.

Mity to nie coś, z czego się wyrasta, lecz niezbędna instrukcja obsługi rzeczywistości. Jako jednostki potrzebujemy narracji i modeli poznawczych, które będą nam objaśniać świat, motywować do działania, wskazywać cele i przestrzegać przed niebezpieczeństwem. Jako wspólnoty potrzebujemy symboli, które pozwolą nam budować poczucie solidarności i synchronizować zbiorowe wysiłki.

Nie ma innej ucieczki przed mitem jak tylko w inny mit. Zwycięstwo nad opowieścią odnieść może tylko inna, lepsza opowieść.

3

Dlatego rację miał prezydent Andrzej Duda, kiedy nazwał Europę „wyimaginowaną wspólnotą”.

Wspólna Europa jest niczym więcej jak tylko piękną opowieścią.

Musimy jednak pamiętać, że narody też są opowieściami. Z perspektywy XXI stulecia łatwo uznajemy je za odwieczne i wieczne. Ulegamy tym samym złudzeniom, projektując w odległą przeszłość dzisiejszą mapę świata, podzieloną na równoważne sobie, kolorowe puzzle o w miarę stabilnym kształcie. W rzeczywistości nowoczesny naród, związany z państwem i obejmujący wszystkich obywateli, to wynalazek świeży.

Także regiony nie składają się po prostu z gór, rzek i jezior, lecz raczej ze wspólnej pamięci tego, co się na ich tle rozgrywało. Składają się z rytuałów, smaków, a także ze wspomnień o rytuałach i smakach, które zagubiły się gdzieś po drodze do współczesności.

Nawet rodzina, na ile wykracza poza swoją biologiczną (nie)oczywistość, składa się właśnie ze wspólnych opowieści. Łączy ją mapa miejsc odwiedzonych kiedyś przez ludzi, z którymi czujemy się spokrewnieni, i kalendarz rocznic upamiętniających sprawy wielkie i małe.

Wspólna Europa nie jest więc żadnym wyjątkiem. Każda wspólnota jest wyimaginowana i trwa tylko tak długo, jak długo żywe pozostają podtrzymujące ją opowieści.

4

Nie wszystkie byty powołane do życia przez naszą wiarę są przyjazne. Nie wszystkie opowieści łączą ludzi. Ponieważ nie potrafimy żyć bez opowieści, a wyobraźnia nie znosi próżni – tam, gdzie ludzie przestają kierować się marzeniami, szybko mogą ulec władzy koszmarów. Kto nie wierzy we wróżki, łatwo uwierzyć może w smoki.

Wróżki to istoty zrodzone z marzeń. Mitologiczny folklor i jego współczesne popkulturowe przetworzenia ukazują je jako filigranowe duszki, bardzo zależne od stałego dopływu wiary. Wróżki mają dobroczynną moc i potrafią przydać skrzydeł innym. Jednak, jak poucza nas choćby opowieść o Piotrusiu Panie, są też istotami próżnymi, aroganckimi, ­łasymi na pochwały i przekonanymi o własnej wspaniałości. To ważna przestroga. Wspólnota oparta na nadziei i optymizmie łatwo zmienia się we wspólnotę narcyzmu i samozachwytu.

Smoki związane są z całkiem innym postrzeganiem świata. Jak pamiętamy z Wagnera albo Tolkiena, smok zazdrośnie strzeże swego skarbu. Z nieufnością patrzy na każdego wędrowca, kierując się logiką maksymalnej akumulacji kapitału i rywalizacji o ograniczone zasoby. Mit smoka opiera się na nieufności, którą przedstawia się jako interesy. Smok gloryfikuje egoizm kosztem naiwności.

Smoki są potrzebne.

Obsługują istotny rejon naszej zbiorowej wyobraźni i nie sądzę, byśmy byli gotowi całkowicie z nich zrezygnować. Problem polega jednak na tym, że smoki kompletnie nie radzą sobie z globalnymi wyzwaniami. Są dobre w strzeżeniu swych jaskiń i dbaniu o stan skarbca. Tam natomiast, gdzie potrzebne jest zaufanie, współpraca, a także odrobina magii czy nawet wiary w cuda, znacznie lepiej sprawdzą się wróżki.

O ile, oczywiście, gotowe są przezwyciężyć swą próżność.

5

Unia Europejska wiele osiągnęła. Dziś jednak potrzebujemy znacznie więcej. Ci, którym bliska jest idea wspólnej Europy, muszą więc bardzo uważać, by dotychczasowe sukcesy nie przyćmiły im przyszłych wyzwań i z kapitału nie zmieniły się w brzemię. Wspólna Europa ma sens tylko jako projekt odważnie wychylony ku jutru. Bez wielkich, zuchwałych marzeń traci atrakcyjność, zmieniając się w maszynkę do mniej lub bardziej sprawiedliwego dzielenia pieniędzy.

Unia ufundowana została na wspólnym przezwyciężeniu trudnej przeszłości. Karmiła się nadzieją zrodzoną z gojenia ran. Dziś, gdy te rany biegnące wzdłuż międzypaństwowych granic nieźle się już zabliźniły, pora zwrócić się ku innym, ropiejącym wrzodom.

Potrzebna nam Unia bardziej sprawiedliwa, odważniej walcząca z nierównościami, dostrzegająca przepaści dzielące bogatych i biednych. Potrzebna nam Unia, która otwarcie mierzy się z kolonialnymi źródłami swego bogactwa; dla której przyjmowanie uchodźców to o wiele za mało. Potrzebna nam wspólna Europa kierowana marzeniem o świecie, gdzie równie prawdopodobne będą podróże na studia, wakacje lub do pracy z Akry do Paryża, jak te przebiegające w drugą stronę. Dopiero wówczas można będzie mówić o gojeniu historycznych ran.

Mądra Europa uświadamia sobie nie tylko swoją wielkość (ponad 440 mln mieszkańców, ustępuje tylko Chinom i Indiom), lecz także swoją małość (zamieszkuje ją niecałe 6 proc. ludności świata). Potrzebujemy silnej Unii, ale nie przeciw innym światowym mocarstwom. Unia nie przelicytuje państw narodowych w tym, w czym są najlepsze – w dbaniu o interesy i wytrwałym walczeniu o swoje. Dlatego powinna je uzupełniać. Potrzebna nam Unia jako odważny i otwarty partner dla Chin i USA, ale też dla Afryki, która zasługuje na więcej, i dla wielu innych miejsc, które dziś nawet nie istnieją na naszej wyobrażonej mapie planów i interesów.

6

Trwałość opowieści i zbudowanych na nich wspólnot nigdy nie wynika z niezmienności. Przeciwnie – ciągłość możliwa jest dlatego, że każde pokolenie przepisuje stare mity po swojemu.

Czy naiwnością jest wiara w możliwość istnienia wspólnot przezwyciężających różne poziomy egoizmu? Czy to dziecinne marzyć o opowieściach konsekwentnie rozszerzających sferę współodpowiedzialności i solidarności? Nie wiem.

Wiem natomiast, że z całą pewnością naiwni są ci, którzy myślą, że stojącym przed nami wyzwaniom można sprostać robiąc wszystko po staremu. Jak na razie to właśnie „trzeźwi realiści” zachowują się jak dzieci przekonując nas, że problemy ignorowane dostatecznie długo rozwiążą się same; że wystarczy zamknąć oczy, a potwór zniknie.

Jeżeli chcemy stawić czoło globalnym wyzwaniom przyspieszającego świata, to musimy wymyślić Europę na nowo. Najlepiej jako pomost, który prowadzi nas od tego, co lokalne i najbliższe, przez tożsamości narodowe, ku szerszym jeszcze horyzontom solidarności i odpowiedzialności. Być może najważniejszym, co może nam dać doświadczenie wspólnej Europy, jest właśnie odkrycie rysującego się na horyzoncie kolejnego poziomu tożsamości. Mit Unii może poprowadzić Europę ku następnej, ledwie na razie rozpoczętej opowieści. Ku świadomości, że zamieszkujemy wspólną planetę. Jej los będzie losem nas wszystkich.

7

„Z każdą chwilą jej światełko stawało się coraz słabsze, wiedział, że gdy zgaśnie, już jej nie będzie.

– Czy wierzycie? – zawołał.

Blaszany Dzwoneczek nieomal gwałtownie usiadła na łóżku, aby usłyszeć swój wyrok. Zdawało jej się, że słyszy potwierdzające odpowiedzi, a potem straciła pewność.

– Jak ci się zdaje? – zapytała Piotrusia.

– Jeżeli wierzycie – zawołał do nich – klaśnijcie w ręce”. ©


Dodatek do „Tygodnika Powszechnego” 27/2020

NASZA WSPÓLNA EUROPA. RECEPTY

Redakcja: Marcin Żyła
Fotoedycja: Grażyna Makara
Proj. graficzny: Marek Zalejski
Skład: Zuzanna Kardyś

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Semiotyk kultury, doktor habilitowany. Zajmuje się mitologią współczesną, pamięcią zbiorową i kulturą popularną, pracuje w Instytucie Kultury Polskiej Uniwersytetu Warszawskiego. Prowadzi bloga mitologiawspolczesna.pl. Autor książek Mitologia współczesna… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2020

Artykuł pochodzi z dodatku „Nasza wspólna Europa. Recepty