Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nad armią muzycznych bohaterów walki o Nową Muzykę czuwał bowiem jeden generał, wybrany przez aklamację, dzięki artystycznym osiągnięciom, a nie osobistym ambicjom; postać o ogromnym autorytecie, stojąca ponad konfliktami.
WITOLD LUTOSŁAWSKI BYŁ KOMPOZYTOREM OSOBNYM, artystycznie prawdziwym, pod względem wyborów estetycznych konsekwentnym i co ważne, jako jeden z nielicznych, zdolnym do wypracowania niepowtarzalnego, koherentnego, wysmakowanego języka muzycznego. Budował własny dźwiękowy świat, daleki od bezpłodnego eksperymentu i dyktatu nowości, a jednocześnie wyrwany z gorsetu tradycji. Poszukiwał klasycznego piękna, subtelnej równowagi między formą a treścią, emocjonalnym ładunkiem a spekulatywnym odczuwaniem rzeczywistości. Jego muzyka zadziwia szlachetnością melodycznego gestu, głębią harmonicznej intuicji, formalną elegancją i wrażliwością na kolorystyczne niuanse. Pochłania bez reszty, jest wypełniona dźwiękami po brzegi, jest muzyką skończoną i absolutną.
W ROKU LUTOSŁAWSKIEGO RÓWNIEŻ „TYGODNIK” CHCE celebrować urodziny Mistrza. Dlatego przygotowaliśmy dodatek „Światy Lutosławskiego”, w którym chcemy pokazać wielowymiarowość artystycznej osobowości kompozytora.
Lekturę proponujemy rozpocząć od eseju Danuty Gwizdalanki „Sztuka emocji”, którego autorka docieka fenomenu twórczości Lutosławskiego, przedstawia jego estetyczny rodowód, wskazuje na odbijające się echem punkty węzłowe życiorysu. By lepiej zrozumieć artystę, Grzegorz Michalski w artykule „Lutosławscy przed Witoldem” przedstawia przodków kompozytora, szuka źródeł jego postawy społecznej i przestrzegania moralnych powinności. Trudno o bardziej kompetentnego znawcę muzyki Lutosławskiego niż Krzysztof Meyer. Zaprzyjaźniony z bohaterem artykułu „Samotny wilk”, autor i kompozytor w jednej osobie opisuje istotne dzieła Lutosławskiego, ich najważniejsze cechy stylistyczne oraz dominujące techniki kompozytorskie. Niektórzy tylko wiedzą, że muzyka artysty ma także lżejszą odsłonę. Pod pseudonimem „Derwid” Lutosławski w latach 50. i 60 pisał piosenki o szlagierowym potencjale, które wykonywali m.in. Irena Santor, Kalina Jędrusik, Violetta Villas i Mieczysław Fogg. Ten świat opisuje Dorota Kozińska, zaś dylematy związane z życiem w systemie socjalistycznym przybliża Małgorzata Sułek.
„Alfabet Witolda Lutosławskiego” to wypis najważniejszych pojęć, kompozycji i postaci bliskich Lutosławskiemu, który na potrzeby ukończonej tuż przed śmiercią książki przygotował wybitny polski krytyk muzyczny, Andrzej Chłopecki. Przyda się także opracowane przez Krzysztofa Komarnickiego kalendarium.
Niezwykle cenne są wspomnienia wielkich postaci kultury związanych z Witoldem Lutosławskim. Osobistą refleksją dzielą się Julia Hartwig, Ryszard Kapuściński, Anne-Sophie Mutter i Jadwiga Rappé. To przedsmak wydanego przez Towarzystwo im. Witolda Lutosławskiego albumu „Lutosławski 1913–2013”.
Ostatni człon tekstów można byłoby zatytułować: Co dalej? O obecności muzyki Lutosławskiego i za granicą w artykule „Najważniejszy po Chopinie” pisze Beata Bolesławska-Lewandowska. Z kolei Stanisław Będkowski odkrywa tajemnice archiwum Fundacji im. Paula Sachera, która przechowuje rękopisy dzieł Lutosławskiego i dokumentację związaną z jego artystyczną aktywnością. Jan Topolski w szkicu „Lutos czy Lutosławski” zastanawia się, dlaczego młodzi kompozytorzy wielbią Lutosławskiego, a jednocześnie boją się wejść z jego muzyką w odważny dialog...
NASZYM MARZENIEM JEST, ABY „ŚWIATY LUTOSŁAWSKIEGO” zachęciły Państwa do obcowania z tą wielką Muzyką. Chcielibyśmy wspólnie dopisywać kolejne odpowiedzi na pytanie: Co dalej? Witold Lutosławski na to zasługuje...