Między lękami a interesami

22.06.2003

Czyta się kilka minut

Brukselski Konwent przyjął - po wielkich bólach - projekt konstytucji dla nowej Unii Europejskiej. Nowej, bo od 1 maja 2004 Unia będzie się składać nie z 15, ale z 25 członków, co oczywiście oznacza większe skomplikowanie procedur. Rzecz więc w tym, by poszerzona Unia nie zagubiła się w decyzyjnym chaosie. Chodzi też jednak, by przyspieszyć proces integracji. Rozszerzenie i pogłębienie integracji nie są celami, które ze sobą harmonizują, raczej przeciwnie. Stąd zadanie Konwentu - opracowanie konstytucji, która spróbuje je połączyć - było trudne.

Unia nie jest, i pewnie nigdy nie będzie, federacją. Ale z drugiej strony nie jest też zwykłą organizacją międzynarodową, gdzie każdą decyzję o wspólnym działaniu poprzedzają żmudne negocjacje. Jest czymś pośrednim, ale i zmiennym: z czasem powiększa się jej „federalizm”. Ta tendencja - choć ciągle napotyka na duże opory - jest trwała. Szczególnie w ostatnich latach wśród najstarszych członków Unii narastała wola przyspieszenia zmian. W Konwencie podjęto próbę zinstytucjonalizowania tych zamysłów reformatorskich. Jednak końcowy rezultat jest taki, że reforma została trochę rozmyta, a trochę odsunięta w czasie.

W nowej Unii coraz wyraźniej zarysowuje się podział na tych, którzy chcą się integrować, dążąc do Unii jako silnego, samodzielnego podmiotu w polityce światowej i tych, którzy się integrować nie chcą. Ci pierwsi to sześć krajów założycielskich: Francja, Niemcy, Włochy, Belgia, Holandia, Luksemburg. Ci drudzy to cała reszta - z Wielką Brytanią, Hiszpanią i... Polską na czele.

Polscy delegaci do Konwentu byli wśród oponentów reformy instytucjonalnej. To prawda, że takie stanowisko jest zgodne z głosem polskiej opinii publicznej. Jest tylko jeden problem: co zrobimy, kiedy kraje najbardziej skłonne do zacieśniania więzów zaczną intensywnie tworzyć mniejsze grupy? Wtedy Unia „25” będzie się stawać pustą formą. Polskie lęki związane z integracją (zagrożenie tożsamości) są faktem społecznym, tyle że nie znajdują pokrycia w unijnej rzeczywistości. Rząd musi rozważyć, jaką prowadzić politykę pomiędzy tymi lękami a naszymi interesami.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2003