Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: „Weźmijcie Ducha Świętego! Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane” (J 20, 21-23).
Muszę przyznać, że zwykle przy lekturze tego tekstu zwracałem uwagę na ten niewątpliwie zdumiewający dar Jezusa: przekaz władzy odpuszczania grzechów. Teologia katolicka widzi w przytoczonych wyżej słowach Pana moment ustanowienia sakramentu pojednania i pokuty. Pan wypełnia tu zapowiedź/obietnicę złożoną uczniom (najpierw Piotrowi, potem Dwunastu) wcześniej: „cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (zob. Mt 16 i 18).
W tę Wielkanoc doszła do mnie wreszcie prawda oczywista, a mianowicie, że pierwszym darem Zmartwychwstałego nie jest władza odpuszczania grzechów, lecz dar Ducha Świętego: tchnął na nich i powiedział: „Weźmijcie Ducha Świętego!”.
Mają przecież wejść w Jego misję – mają przedłużyć misję Jezusa w świecie: „Jak Ojciec Mnie posłał – tak i Ja Was posyłam!”. A misja Jezusa dokonywała się w Duchu Świętym. To On ukształtował Jego człowieczeństwo w łonie Maryi Panny; to On w widzialnej postaci zstąpił na Niego nad Jordanem – to znaczy na progu publicznej działalności; to On poprowadził i przeprowadził Go przez doświadczenie pokusy na pustyni i w świątyni jerozolimskiej; to On; to On; to On...
To Jego mocą – „Palcem Bożym” – Jezus wyrzucał złe duchy, uświadamiając to wyraźnie świadkom takich wydarzeń.
Mamy kontynuować w świecie misję Jezusa. Mamy przejąć Jego władzę, m.in. władzę odpuszczania grzechów. To oczywiste, że nie można tego uczynić inaczej, jak tylko w tym samym Duchu – w Duchu Świętym.
W jakim Duchu Jezus spotykał się z grzesznikiem?
Wiemy. W zdumiewającym szacunku, w ogromnej pokorze, bez osądzania i potępiania, z miłością („przyjaciel celników i grzeszników”) – biorąc na siebie ich grzechy, by zanieść je na Drzewo. W Jego obecności ludzie grzeszni odzyskiwali poczucie własnej godności, odkrywali nadzieję, odnajdywali powołanie – w poczuciu, że On ich do czegoś potrzebuje. Są czegoś warci – skoro On ich takimi widzi – upatruje w nich partnerów swojego dzieła.
Zacheusz. Mateusz. Maria Magdalena. Piotr. Paralityk przyniesiony przez czterech towarzyszy. A także ten uzdrowiony przy sadzawce Betesda. Samarytanka. Kobieta, „która prowadziła w mieście życie grzeszne”. I ta schwytana na cudzołóstwie. To tylko początek litanii ewangelicznych grzeszników, którzy mieli w życiu szczęście spotkać Jezusa.
Władza rozgrzeszania jest nam dana w tym samym Duchu. Nie wolno nam jej wypełniać w innym duchu – inaczej, po swojemu. Nie jesteśmy mianowani przez Jezusa „dysponentami rozgrzeszenia” – suwerennymi, niezależnymi i aroganckimi. Komu chcę, to dam. Komu nie chcę, temu nie dam. Wedle własnego widzimisię.
Kto nie żyje w Duchu Świętym; kto nie pragnie Go przyjąć – i wciąż na nowo przyjmować – niech się nie waży wypełniać tę władzę.
To prawo dotyczy nie tylko prezbiterów i biskupów. Jest wiążące także dla całego Kościoła. Jest podstawowym prawem każdej wspólnoty, jaką we wierze tworzymy. Kościół jest wspólnotą przyjmującą grzesznika w Duchu Jezusa Chrystusa – w Duchu Świętym. Nie osądzając. Nie potępiając. Nie obmawiając. Nie piętnując. Nie porzucając. Poszukując. Wspierając. Lecząc. Biorąc na siebie jego winę. ©