Mała stabilizacja

Wybory do Parlamentu Europejskiego pokazały, że wyczerpał się potencjał obietnic bez pokrycia. Kandydaci się tego wystrzegali, wiedząc, że ktoś im to wypomni przy okazji kolejnych głosowań.

09.06.2009

Czyta się kilka minut

Wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego nie zaskoczyły. Podobnie frekwencja, choć warto zauważyć, że jest wyższa niż w roku 2004, mimo iż w całej Europie spadła. Jeśli jest w przeprowadzonych w niedzielę wyborach coś szczególnego, to fakt, że wśród sił politycznych, które podzieliły się mandatami, nikt nie ma poczucia klęski. Żadna z partii nie ma też powodów do zbytniego triumfalizmu.

PO, czyli najlepsza jest ciągłość

Ma się z czego cieszyć rządząca Platforma Obywatelska: nie tylko wygrała drugi raz z rzędu, ale również poprawiła swój wynik w porównaniu z ostatnimi wyborami do Sejmu. To się jeszcze w Polsce nie zdarzyło. Jej przeciwnikom pozostaje na pocieszenie fakt, że Platforma nie przekroczyła 50 proc. i że uzyskała wynik gorszy, niż wskazywały sondaże. Trudno dziś oceniać, czy jest to tylko tzw. efekt ankieterski - deklarowanie poparcia dla partii rządzącej oraz uchodzącej za faworyta sporej części mediów - czy również skutek sytuacji, w której spokojny o wyniki wyborów elektorat partii okazał się być mniej niż inne zmobilizowany.

Ciekawe jest spojrzenie na wyniki PO w poszczególnych regionach naszego kraju. Platforma zyskała wyraźnie tam, gdzie zdecydowała się wystawić powszechnie znanych i pasujących do profilu okręgu obecnych europosłów. Na Śląsku, gdzie startował Jerzy Buzek, uzyskała aż 56 proc. głosów. Znaczące zyski odnotowała też w okręgach, gdzie listy otwierali Jacek Saryusz-Wolski i Janusz Lewandowski. Jeden z najsłabszych wyników miała zaś w okręgu małopolsko-świętokrzyskim, gdzie do walki ze Zbigniewem Ziobrą wysłano wyobcowaną już z regionu i kojarzoną z byłą Unią Wolności Różę Thun. Pewnie bardziej efektywna byłaby tu sprawdzona w poprzednich wyborach strategia przeciwstawienia Ziobrze kandydata o poglądach umiarkowanie konserwatywnych, takiego jak Jarosław Gowin.

PiS, czyli słabiej, a jednak dobrze

Mimo sukcesu w Małopolsce, pogorszyły się notowania Prawa i Sprawiedliwości. Wynik PiS-u trudno uznać za sukces, zwłaszcza w kontekście słabych notowań rządu i kampanijnej strategii punktowania słabych stron gabinetu Tuska. Dodatkowo wszystko wskazuje na to, że posyłając znane twarze do boju o Parlament Europejski, PiS osłabia się przed potyczkami w kraju, czyli przed kolejnymi wyborami.

Na pociechę głównej partii opozycyjnej pozostaje to, że jej wyniki są wyraźnie lepsze niż pokazywały przedwyborcze sondaże (niektóre z nich wieszczyły porażkę PiS-u z PO w stosunku 1 do 2).

Dla Prawa i Sprawiedliwości dodatkowym powodem do westchnień ulgi są słabe wyniki bezpośrednich konkurentów. Kilka procent, jakie udało się uzyskać wspólnie Prawicy Rzeczypospolitej Marka Jurka i Libertasowi - skądinąd głosy, które PiS-owi bardzo by się przydały - to stanowczo za mało, by wyciągać wniosek o rozdrabnianiu się prawicowego elektoratu. Wyniki konkurentów PiS są na tyle słabe, że mogą w przyszłości zniechęcić prawicowych polityków do czynionych ad hoc inicjatyw, co również należy uznać za długoterminowy zysk PiS-u.

Wynik Libertasu pokazuje również, że wpływ mediów na wyborcę jest często w Polsce przeceniany. Jednoprocentowa zdobycz kontrolującej od kilku miesięcy telewizję publiczną partii pokazuje, że oddziaływanie mediów - jakkolwiek istotne - nie działa bez towarzyszących mu innych czynników (głównie poważnej politycznej treści). Media są w stanie pomóc ugruntować preferencje wyborców, jednak nie mogą wykreować nowej siły politycznej z niczego. Słowem: Piotr Farfał nie stanie się polskim Berlusconim.

Wynik Prawa i Sprawiedliwości w porównaniu z konkurentami po raz kolejny pokazał też inną prawdę: że jakkolwiek partii tej udało się skutecznie zagospodarować prawą stronę sceny politycznej, to nie powiodła się walka o wyborcę bardziej umiarkowanego. Zimowy zwrot partii ku "polityce pokoju" - następnie porzucony - nie przyniósł widocznych skutków. Wizerunkowe zmiany PiS-u mogą zaszkodzić tej partii w przyszłości: zbyt częste zwroty podważają wiarygodność wszystkich kolejnych, są traktowane jako teatrum, które może zostać porzucone na pierwszym zakręcie. Zwrot ku centrum także nie będzie łatwy, biorąc pod uwagę realia personalne - odejście do PE takich ludzi jak Paweł Kowal czy Ryszard Legutko.

SLD dobiło Centrolew, PSL przekroczyło próg

Umiarkowanie zadowolone z wyników wyborów mogą być SLD i PSL. Sojusz uzyskał wynik tylko minimalnie gorszy niż w poprzednich wyborach cały LiD. Fakt zasiadania w opozycji ramię w ramię z PiS-em najwyraźniej lewicy nie zaszkodził. Nie zaszkodziło jej też zagrożenie ze strony PO, która dążyła do przejęcia lewicowego elektoratu - choćby przez poparcie Włodzimierza Cimoszewicza jako kandydata na sekretarza generalnego Rady Europy czy wstawienie na swoją listę Danuty Hübner. Rozstrzygnęła się również na korzyść Sojuszu bratobójcza walka po lewej stronie sceny politycznej: wygrana w stosunku 5 do 1 z Centrolewicą może spowodować w szeregach konkurencji ostateczną utratę wiary na zbudowanie poważnej alternatywy dla SLD. Być może uda się też Sojuszowi wyciągnąć od konkurencji znane nazwiska.

Przyzwoity wynik Sojuszu i zdominowanie lewej strony sceny politycznej nie jest jednak wynikiem na miarę oczekiwań i aspiracji tej partii: coś, co z zewnątrz wygląda na przyzwoity wynik, z punktu widzenia SLD może nie wzbudzać entuzjazmu.

Dla Polskiego Stronnictwa Ludowego zwycięstwem jest już to, że przekroczyło próg 5 proc. głosów. I nie chodzi jedynie o kilka mandatów w Parlamencie Europejskim - one same w sobie nie wpływają znacząco na pozycję partii - ale o stan psychiczny liderów. Wynik wyborczy utwierdza ich w przekonaniu, że nie należy na bieżąco przejmować się sondażami i - co najważniejsze - nie grozi ludowcom rola "przystawki" oraz nie muszą się radykalizować, skacząc - jak to bywało w przeszłości - dużemu koalicjantowi do gardła. Największą słabością partii Waldemara Pawlaka może okazać się minimalizm partyjnych liderów: ciągłe zadowalanie się stanem posiadania na granicy wyborczego progu. To może sprawić, że w dłuższej perspektywie partia nie będzie się już w stanie rozwijać.

Poparcie dla dużych partii nie spada

Co nowego powiedziały nam o polskiej scenie politycznej te wybory? Choćby to, że wyczerpał się potencjał obietnic bez pokrycia. W tych wyborach nikt niczego na wyrost nie obiecywał. Nie było trzech milionów mieszkań czy gospodarczego cudu. Kandydaci się tego wystrzegali, wiedząc, że ktoś im to wypomni przy okazji kolejnych głosowań.

Inne pozytywne zjawisko to różnice między poszczególnymi okręgami. Dość duże wahania rezultatów świadczą o tym, że zmiany poparcia dla partii nie spadają i nie podnoszą się mechanicznie; że licznie reprezentowany jest typ wyborcy, który waży swój głos i mocno się zastanawia, zanim wrzuci kartkę do urny.

Mimo tych wahań można powiedzieć, że polska scena polityczna jest dzisiaj przede wszystkim stabilna, bo wyniki wyborów do PE nie różnią się istotnie od rezultatów ostatnich wyborów krajowych Niezależnie od głośnych narzekań na naszą klasę polityczną, wygląda na to, że wyborcy wolą jednak wybierać spośród tych, których znają. Trudniej niż kiedyś o nową inicjatywę, tym bardziej że tak naprawdę nie są one do końca... nowe (np. Libertas oparł się na znanych dobrze politykach LPR - choćby w Krakowie, gdzie wystawił Wojciecha Wierzejskiego). Gambit z 2001 r., czyli znani politycy pod całkiem nowym szyldem, wyczerpał się definitywnie. To już po prostu nie działa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 24/2009