Łukaszenka kontratakuje

Od miesięcy na Białorusi dzieje się bezprawie na wielką skalę. Dyktator z Mińska uznał, że tylko masowe represje uratują jego władzę.

31.05.2021

Czyta się kilka minut

Mińsk, Białoruś, 25 października 2020 r. / STRINGER / TASS / FORUM
Mińsk, Białoruś, 25 października 2020 r. / STRINGER / TASS / FORUM

Gdy samolot linii Ryanair ­lecący z Aten do Wilna został zmuszony do lądowania na mińskim lotnisku, uwaga światowych mediów znów skupiła się na Białorusi. Jednym z pasażerów był 26-letni Raman Pratasiewicz: opozycyjny dziennikarz i współtwórca sukcesu Nexty, czyli działającego z Warszawy kanału w komunikatorze Telegram. Nexta jest dziś jednym z najważniejszych niezależnych mediów białoruskich, a Łukaszenka jest przekonany, że bez Nexty nie byłoby masowych protestów po sfałszowanych wyborach prezydenckich z sierpnia 2020 r. Czytana przez ok. 2 mln Białorusinów (tj. co piątego mieszkańca kraju), Nexta wystąpiła wówczas jako ośrodek próbujący organizować i koordynować protesty.

Pratasiewicz, od kilku miesięcy redaktor naczelny innego antyreżimowego kanału (działającego z Wilna), oraz 22-letni założyciel Nexty Sciapan Puciła [wywiad z nim publikujemy w tym numerze – red.] stali się jednymi z głównych wrogów reżimu. Aby dopaść przynajmniej jednego z nich, Mińsk zdecydował się na uprowadzenie obcego samolotu. Przy okazji zatrzymano Sofię Sapiegę, partnerkę Pratasiewicza, która podróżowała wraz z nim.

Po dwóch dniach białoruskie KGB (tajna policja nosi tutaj tę samą nazwę, co w czasach sowieckich) opublikowało krótkie nagranie, na którym Pratasiewicz przyznaje się do zarzucanych mu czynów (grozi mu za to długoletnie więzienie). Na jego twarzy widać przypudrowane ślady bicia. Nie ma wątpliwości, że KGB ma swoje sposoby – fizyczne i farmakologiczne – aby wymusić zeznania. Niewykluczone, że Sapiega została wzięta jako zakładniczka, aby jej losem można było szantażować Pratasiewicza. Na wszelki wypadek została aresztowana na dwa miesiące – prokuratura twierdzi, jakoby była współtwórczynią innej antyreżimowej strony internetowej.

Za sprawą uprowadzenia Pratasiewicza sytuacja na Białorusi wróciła na czołówki światowych mediów. Po tym, gdy późną jesienią 2020 r. wygasły masowe protesty, świat stracił zainteresowanie tym krajem. Niesłusznie. Być może porwanie samolotu sprawi, że do zachodniej opinii publicznej dotrze teraz, iż reżim białoruski od miesięcy stosuje wobec zbuntowanego społeczeństwa represje, jakich w Europie nie było od czasu konfliktów w byłej Jugosławii.

Spójrzmy na wybrane tylko wydarzenia, które miały tam miejsce od połowy maja. Pokazują one, jak działa aparat represji.

14 MAJA: PROCES STUDENTÓW. Tego dnia w Mińsku zaczął się proces jedenastu studentów kilku stołecznych uczelni i jednego wykładowcy, którzy od listopada 2020 r. przebywają w areszcie. Prokuratura oskarża ich o organizację i nawoływanie do udziału w protestach. Wśród nich jest Alana Gebremariam, przedstawicielka Swiatłany Cichanouskiej ds. młodzieży i studentów.

Od sierpnia 2020 r. z obawy przed aresztowaniem z Białorusi uciekło (głównie na Litwę, do Polski i na Ukrainę) co najmniej kilkuset studentów, którzy gremialnie wsparli antyreżimowe demonstracje. Wielu innych zostało skazanych na kary więzienia. Nie należy mieć złudzeń: wspomniana dwunastka podzieli ich los. Nie zdarzyło się jeszcze, aby w sprawach politycznych białoruskie sądy wydały choćby jeden wyrok uniewinniający.

RÓWNIEŻ 14 MAJA: ZAKAZ „EKSTREMIZMU”. Łukaszenka podpisał znowelizowaną naprędce ustawę o „przeciwdziałaniu ekstremizmowi” i ustawę o „niedopuszczalności rehabilitacji nazizmu”.

Ta pierwsza znacząco zaostrza obecne – i tak już restrykcyjne – prawo. Za ekstremizm – czytaj: za wszelką działalność opozycyjną – uznano obrazę przedstawicieli władzy i instytucji państwowych, a także organizację „wszelkich akcji zakłócających porządek społeczny”. Działalnością ekstremistyczną (w istocie ­opozycyjną) stał się więc także udział w niesankcjonowanych demonstracjach czy protestach, o ile jakiekolwiek obrażenia poniosłaby w nich co najmniej jedna osoba lub doszłoby do strat materialnych.


Czytaj także: Wyciągamy cegiełkę po cegiełce, żeby mury runęły - rozmowa ze Sciapanem Puciłą


Ustawa o „zakazie rehabilitacji nazizmu” jest zaś przygotowaniem do uznania flagi biało-czerwono-białej – historycznej flagi wolnej Białorusi – za symbol nazistowski; z ludźmi, którzy noszą na demonstracjach takie flagi – lub choćby elementy ubrania w takich barwach – reżim walczy od miesięcy.

17 MAJA: WOLNE RĘCE SŁUG REŻIMU. Łukaszenka podpisał nowelizację ustawy o bezpieczeństwie narodowym, która bardzo upraszcza możliwość użycia siły przez funkcjonariuszy organów państwowych wobec protestujących. Nie będą odpowiadać za jakiekolwiek szkody wyrządzone w trakcie użycia broni czy innych środków przymusu. Przyznano im też praktycznie nieograniczone prawo do inwigilacji obywateli i podmiotów prawnych bez sankcji sądu. Nowe prawo ma służyć zapewnieniu funkcjonariuszy, że za przemoc wobec współobywateli nie spotka ich żadna kara. Reżim zresztą od dawna wysyła sygnały, że w razie potrzeby nie zawaha się wydać rozkazu otwarcia ognia do protestujących.

Tego samego dnia Łukaszenka podpisał też ustawę o ochronie sędziów, funkcjonariuszy i urzędników organów ochrony porządku prawnego i pracowników organów ochrony państwowej. Zwiększa ona bezpieczeństwo osób tworzących system i ich rodzin. Wszystko w trosce o samopoczucie milicjantów, prokuratorów, sędziów czy dziennikarzy mediów państwowych, którzy mają mieć poczucie przynależności do elitarnej kasty.

18 MAJA: ATAK NA TUT.BY. Milicja wtargnęła do biura Tut.by – najpopularniejszego niezależnego portalu internetowego w kraju – oraz do mieszkań jego kluczowych pracowników. Prokuratura Generalna podała, że ma to związek z „publikowaniem niedozwolonych treści” i „uchylaniem się od płacenia podatków”.

Trzynaście osób z kierownictwa portalu zatrzymano, a portal, z którego regularnie korzystało ponad 60 proc. Białorusinów, został wyłączony. Władze, które już wcześniej często krytykowały Tut.by za nieprawomyślne poglądy, a w istocie za zbyt słabą autocenzurę, tym razem uznały, że jedynym pewnym rozwiązaniem problemu będzie zniszczenie portalu.

19 MAJA: NAKLEJKA STUDENTKI. Wialeta Ludczyk, studiująca na Białoruskim Uniwersytecie Państwowym, została zatrzymana przez ochronę uczelni za biało-czerwono-białą naklejkę na laptopie. Wezwana milicja oskarżyła ją o udział w niesankcjonowanej akcji ulicznej, a sąd skazał na grzywnę (równowartość 4,2 tys. zł, czyli wysokość przyzwoitej dwumiesięcznej pensji w Mińsku). To jeden z tysięcy podobnych wyroków wydanych w ostatnich miesiącach. Wystarczy mieć historyczną flagę w oknie czy naklejkę z historycznym godłem Pogoni na aucie, by narazić się na zatrzymanie, kilkunastodniowy areszt czy nawet więzienie.

Wyroki są przy tym bezprawne, gdyż dopiero przygotowywane są zmiany w prawie, które zdelegalizują posiadanie biało-czerwono-białej flagi. Zdaniem kierownictwa Głównego Wydziału do Walki z Przestępczością Zorganizowaną „nadszedł czas, by zrobić porządek” i zrównać historyczny sztandar z symboliką nazistowską.

20 MAJA: POLACY W GORSZYM WIĘZIENIU. Media ujawniły, że Andżelika Borys, Andrzej Poczobut, Irena Biernacka i Maria Tiszkowska – zatrzymani w marcu aktywiści Związku Polaków na Białorusi (ZPB) – zostali przeniesieni z aresztu Waładarka w Mińsku do złej sławy więzienia w mieście Żodzino. Trzymani są w przepełnionych 15-osobowych celach, gdzie trzeba spać na zmianę.

Prokuratura oskarża ich o „podżeganie do nienawiści na tle narodowościowym” i „rehabilitację nazizmu”, co zagrożone jest karą do 12 lat więzienia. Przygotowywany jest ich proces. Jednocześnie prokuratura pracuje nad sprawą karną przeciw rzekomym zbrodniom popełnionym na Białorusi przez Armię Krajową, nazywaną „formacją nazistowską”.

Tego samego dnia odrzucona została apelacja Igora Bancera, białoruskiego muzyka i byłego rzecznika prasowego ZPB, skazanego na półtora roku prac przymusowych za „obnażenie się przed milicjantem” [wywiad z Bancerem publikowaliśmy w „TP” nr 16; na naszej stronie internetowej zamieściliśmy osobny tekst o sprawie Bancera – red.].

21 MAJA: TRZYNASTU SKAZANYCH. Sąd w Brześciu skazał trzynastu młodych ludzi (w tym dwóch nieletnich) na kary od trzech do pięciu lat więzienia za „działania poważnie naruszające porządek społeczny”, czyli za udział w sierpniowych protestach. Wśród skazanych jest 18-letnia WITALIJA BONDARENKO (na zdjęciu powyżej), która jeszcze w styczniu uciekła z kraju. Na wieść, że zatrzymano jej 17-letniego chłopaka, Dzianisa Chazieja, postanowiła wrócić, aby pomóc go bronić. W marcu sąd skazał jego i ośmiu jego kolegów (wśród nich nieletnich) na kary od trzech do czterech lat więzienia o zaostrzonym rygorze „za udział w pogromach i bicie milicji”. Witalija została zatrzymana kilka dni przed wydaniem tego wyroku.

Wciąż trwa proces ponad pięćdziesięciu uczestników brzeskich protestów z 9 sierpnia (tego dnia z rąk milicji zginął jeden z uczestników, Hienadź Szutau) i ponad siedemdziesięciu pokojowych demonstrantów z 13 września (tzw. sprawa korowodu), którym zarzucono blokowanie ruchu komunikacji miejskiej, klaskanie i wykrzykiwanie haseł. 32 z nich już skazano na przymusowe roboty w otwartych zakładach karnych.

RÓWNIEŻ 21 MAJA: ATAK NA BIEŁSAT. Do mińskiego studia Biełsatu, białoruskojęzycznej telewizji nadającej z Warszawy, wtargnęła milicja; zatrzymano sześć osób z obsługi technicznej. Cztery z nich skazano następnie na 15-dniowy areszt za „niepodporządkowanie się funkcjonariuszom”. Minister spraw wewnętrznych oświadczył, że pracownicy Biełsatu zajmowali się „przygotowywaniem fejkowych informacji o organach władzy państwowej”.

Kilka dni później do Kijowa uciekła dziennikarka Biełsatu Alina Malinowska, prowadząca program „Szczyra każuczy” („Szczerze mówiąc”). Stało się to po tym, jak zaczęli ją nachodzić kagiebiści – spodziewała się aresztowania. Już po wyjeździe zadzwonił do niej mąż jej siostry, mówiąc, że został zatrzymany przez nieznanych ludzi, i że nie zostanie wypuszczony, dopóki Malinowska nie wróci na Białoruś. Nawiązując do tradycji sowieckiej, reżim pokazuje, że nie tylko „wrogowie” nie mogą się czuć bezpieczni, ale też ich rodziny.

Jednocześnie w Biełsat uderzyły reżimowe media, zarzucając stacji „antybiałoruskość”. Może to być przygotowanie do całkowitego sparaliżowania działalności kanału na Białorusi. W ostatnich miesiącach jego dziennikarze byli wielokrotnie skazywani na kary do kilkunastu dni aresztu, a dwójka – Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa – zostały w lutym skazane na dwuletnie więzienie [pisaliśmy o nich w „TP” nr 6 – red.]. Za kratami przebywa dziś kilkudziesięciu dziennikarzy.

22 MAJA: ŚMIERĆ OPOZYCJONISTY. Więzienie w Szkłowie poinformowało, że „na serce” zmarł 50-letni WITOLD ASZURAK (na zdjęciu powyżej), znany opozycjonista i działacz społeczny z Lidy. Jeszcze w styczniu został skazany na pięć lat więzienia za „działania poważnie naruszające porządek społeczny”. Ciało wydano rodzinie dopiero po kilku dniach. Jego głowa była cała w bandażach, usta ledwie widoczne. Służba więzienna twierdzi, że „ciało wyślizgnęło się przy wyciąganiu z lodówki”.

Od końca kwietnia Aszurak, który nigdy wcześniej nie skarżył się na problemy z sercem, przestał odpowiadać na listy od rodziny. Wcześniej pisał, że więźniowie polityczni muszą nosić żółte łaty, mające odróżnić ich od innych skazanych.

Pogrzeb Aszuraka w rodzinnej wiosce na Grodzieńszczyźnie zgromadził kilkaset osób. Otwartą trumnę przykryto flagą biało-czerwono-białą. Niezależne media białoruskie cytowały wypowiedź jednego z żałobników: „Nie jest potrzebna żadna niezależna sekcja zwłok. To było wyjątkowo brutalne morderstwo. Pokiereszowana twarz to jeszcze nic. Złamany nos, opuchnięte ręce. Proszę wybaczyć te okropne szczegóły, ale jego oczy były niewidoczne (…) Jego mama siedziała i płakała: »Za co oni tak ciebie, syneczku, że aż twoje oczka powypływały«”. W kondolencjach przesłanych rodzinie premier Mateusz Morawiecki przypomniał, że dziadek Witolda Aszuraka został zamordowany w Katyniu.

23 MAJA: REJS ATENY–WILNO. Stopniowo poznajemy kolejne szczegóły tego porwania. Reżim od początku utrzymywał, że samolot musiał lądować, gdyż istniało zagrożenie bombowe. Maila z groźbą zdetonowania ładunku wybuchowego miał wysłać Hamas (organizacja zaprzeczyła). Potem okazało się, że ów mail wysłano… już po lądowaniu samolotu w Mińsku. Wbrew chaotycznym wersjom władz nie jest prawdą, że Warszawa odmówiła przyjęcia samolotu ani że istniało zagrożenie dla elektrowni atomowej w Ostrowcu, ani że pilot sam prosił o zgodę na lądowanie w Mińsku. O ile reżim gubi się w coraz bardziej absurdalnych zeznaniach, o tyle poza Białorusią niemal nikt nie ma wątpliwości, co się wydarzyło.

24 MAJA: KAGANIEC NA MEDIA. Łukaszenka podpisał kolejny dekret kagańcowy wymierzony w niezależne media i wolność zgromadzeń. Tym razem na dziennikarzy nałożono zakaz relacjonowania wydarzeń organizowanych bez zgody władz (np. protestów antyreżimowych) oraz zakaz publikowania badań opinii publicznej przeprowadzonych bez licencji władz. Z kolei Ministerstwo Informacji otrzymało prawo do zamknięcia każdej redakcji bez decyzji sądu.

25 MAJA: SIEDEM LAT WIĘZIENIA. Sąd w Mińsku skazał Pawła Siawiarynca, jednego z przywódców opozycji, na siedem lat ciężkiego więzienia za „organizowanie masowych rozruchów”. Siawiaryniec przebywał w areszcie od czerwca 2020 r., gdy zatrzymano go „prewencyjnie” w ramach przygotowań reżimu do wyborów. Amnesty International uznało go za więźnia sumienia.

Razem z Siawiaryncem do więzienia na kilka lat wysłano sześciu innych działaczy opozycji. Większość działaczy opozycji białoruskiej jest dzisiaj na emigracji lub w więzieniu.

26 MAJA: SAMOBÓJSTWO 17-LATKA. Mińszczanin DZMITRYJ STACHOUSKI (na selfie powyżej), popełnił samobójstwo, skacząc z wieżowca. W pożegnalnym liście 17-latek napisał: „Winę ponosi Komitet Śledczy. Nie jest tajemnicą, że postawiono mi zarzuty z art. 293 par. 2 kodeksu karnego. W skrócie – za udział w demonstracjach. Gdyby nie ciągła moralna presja na mnie, nie zdecydowałbym się na tak okropny krok jak samobójstwo”.

Dzień wcześniej chłopak został wezwany na przesłuchanie. Groziło mu osiem lat więzienia.

Ciąg dalszy trwa

To zaledwie niektóre z działań reżimu Łukaszenki w ostatnim czasie. Nie wiadomo dokładnie, ile osób przebywa w aresztach i więzieniach z powodów działalności opozycyjnej. Za więźniów politycznych uznano dotąd 436 osób, ale lista ta z pewnością znacznie się wydłuży. Niemal codziennie sądy wydają wyroki skazujące wobec uczestników demonstracji z lata i jesieni 2020 r., a wiele procesów jeszcze się nie rozpoczęło.

Nie należy mieć złudzeń – trwające od kilku miesięcy masowe represje szybko się nie skończą. Oczywistym celem reżimu jest zastraszenie społeczeństwa, aby nikt już nie śmiał wychodzić na ulicę, pisać negatywnych komentarzy o milicji w mediach społecznościowych, nosić flagi biało-czerwono-białej czy choćby niewielkiego znaczka z Pogonią.

Zachód musi działać

Bezprecedensowe represje na Białorusi odbywają się także dlatego, że reżim czuje się bezkarny. Z jednej strony ma wsparcie ze strony Władimira Putina, który podobne działania obserwuje z nieukrywaną satysfakcją (jest też prawdopodobne, że uprowadzenie samolotu było wspólną akcją służb białoruskich i rosyjskich). Można powiedzieć, że prezydent Rosji stał się gwarantem przetrwania Łukaszenki – po raz kolejny Putin demonstrował to w miniony piątek, podczas spotkania z Łukaszenką w Soczi.

Z drugiej strony po sfałszowanych wyborach Unia Europejska nie była w stanie odpowiedzieć na trwający za jej miedzą państwowy terror. Wprawdzie przyjęto trzy pakiety sankcyjne, ale ograniczają się one do nałożenia zakazu wjazdu dla 88 funkcjonariuszy reżimu i obejmują siedem niewielkich firm, z których część nie prowadzi w Unii działalności. Trudno to nazwać inaczej niż minisankcjami lub – jak ujęła to dosadnie Swiatłana Cichanouska – kpiną.

Fala oburzenia, która powstała w Unii po porwaniu samolotu, ma szansę sprawić, że Bruksela wreszcie sięgnie po prawdziwe sankcje, które realnie zaszkodzą reżimowi. Zakaz ruchu lotniczego dla unijnych samolotów w białoruskiej przestrzeni powietrznej takim działaniem nie jest. Jedynym środkiem, jaki może zrobić wrażenie na Mińsku, są sankcje gospodarcze. Unia ma takie możliwości i – jak pokazało ubiegłotygodniowe posiedzenie Rady Europejskiej – jest wola polityczna, aby je wprowadzić. Ale że unijne młyny mielą wolno, może się to stać najwcześniej w drugiej połowie czerwca. Pozostaje pytanie o ich zakres i charakter.

Warto też pamiętać, że stawką jest tu również wiarygodność Unii w oczach znacznej części społeczeństwa białoruskiego. Ono oczekuje, że na trwające bezprawie my, Europa, zechcemy wreszcie zareagować inaczej niż kolejnym „poważnym zaniepokojeniem”. ©

23-letnia SOFIA SAPIEGA, studentka uniwersytetu w Wilnie i partnerka Ramana Pratasiewicza, podróżowała wraz z nim i także została aresztowana na mińskim lotnisku. Niewykluczone, że po to, aby jej losem można było szantażować Pratasiewicza.

45-letni PAWEŁ SIAWIARYNIEC, jeden z przywódców opozycji, siedział w areszcie od czerwca 2020 r.; zatrzymano go  „prewencyjnie” przed wyborami. 25 maja usłyszał wyrok 7 lat ciężkiego więzienia. Wraz z nim na podobne kary skazano sześcioro innych działaczy.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich im. Marka Karpia w Warszawie. Specjalizuje się głównie w problematyce politycznej i gospodarczej państw Europy Wschodniej oraz ich politykach historycznych. Od 2014 r. stale współpracuje z "Tygodnikiem Powszechnym". Autor… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 23/2021