Białorusi nie opuszczę

IGOR BANCER, białoruski muzyk i opozycjonista: Za to, że gram w zespole punkowym i działam na scenie niezależnej, jestem na czarnej liście.

12.04.2021

Czyta się kilka minut

Igor Bancer, Grodno, marzec 2021 r. / KATERINA GORDEEVA / KATERINA GORDEEVA
Igor Bancer, Grodno, marzec 2021 r. / KATERINA GORDEEVA / KATERINA GORDEEVA

BARTOSZ RUMIEŃCZYK: Rozmawiamy 10 dni po tym, jak zwolnili Cię z aresztu, w którym spędziłeś ponad pięć miesięcy, a przez 16 ostatnich dni prowadziłeś na znak protestu tzw. suchą głodówkę, czyli odmawiałeś przyjmowania nie tylko pokarmów, ale i płynów. Jak się czujesz?

IGOR BANCER: Jestem na nogach, chodzę o własnych siłach, dziś miałem kolejne badania i chciałbym powiedzieć, że jest już okej. Choć szczerze, to jeszcze muszę do siebie dojść. Ale jestem na wolności i to jest dla mnie najważniejsze.

To nie była ani Twoja pierwsza głodówka, ani pierwsze zatrzymanie. Liczyłeś, ile razy Cię zamykali?

W ciągu 15 lat około 12 razy, więc nie tak dużo. Np. w 2015 r. nic się nie działo, więc jak później mnie zgarnęli, to nawet sędzina była zaskoczona: „A co to się z panem działo, panie Bancer, że się tyle nie widzieliśmy?”. No, ale bywały lata, gdy zatrzymywano mnie po kilka razy w roku.

Za co?

Albo za sprawy polityczne, jak udział w manifestacjach, albo za – jak oni mówią – chuligaństwo. Czyli wtedy, gdy zatrzymywano opozycjonistów prewencyjnie, żeby na manifestacjach się nie pojawiali.

Jak to wtedy wyglądało?

Zgarniali ludzi z ulicy, a potem twierdzili, że np. przeklinali w miejscu publicznym. Tak było raz ze mną, gdy zatrzymali mnie na placu Lenina, w centrum Grodna, o 10 rano. Wokół żywej duszy. Nawet gdybym przeklinał publicznie, nikt by tego nie słyszał, nikogo nie demoralizowałem. Absurdalne zarzuty, byle tylko wsadzić człowieka do aresztu.

Niedawno zatrzymano pięcioro członków władz Związku Polaków na Białorusi. Władze zarzucają im „wzniecanie nienawiści narodowej i religijnej” oraz „rehabilitowanie nazizmu”, grozi im do 12 lat więzienia. To brzmi absurdalnie, ale też groźnie.

Ze strony Łukaszenki to polityczna gra: atak propagandowy i zatrzymania, po których być może pojawią się zakulisowe negocjacje z Europą i targi, co można ugrać na zwolnieniu więźniów politycznych. To taktyka znana od lat. Czekamy jeszcze, aż w państwowych mediach pojawią się materiały propagandowe o mniejszości polskiej. Coś takiego miało miejsce w 2005 r. [gdy także zaatakowano Związek Polaków – red.]. Władze grzmiały wtedy: nie dopuścimy do drugiego Kosowa na Białorusi. Były ostre filmy propagandowe, jacyś ludzie z kałasznikowami, makabryczne wizje. No, ale czego oczekiwać po państwie quasi-totalitarnym?

Zarzuty wobec Ciebie też brzmią absurdalnie: miałeś pokazać goły tyłek milicjantowi i tym samym narazić go na straty moralne.

I owszem, pozwoliłem sobie na – jak to nazwano później – obsceniczny taniec, ale pamiętajmy o kontekście. Przecież nie biegałem z gołą dupą po mieście – zrobiono mi zresztą badania w areszcie i mam 10-stronicową ekspertyzę, z której wynika, że jestem zdrowy psychicznie, nie byłem też pijany ani naćpany, bo nie piję alkoholu i nie używam narkotyków. To był performens, który okazał się zbyt radykalny dla konserwatywnego państwa, które nie wie, co to jest sztuka współczesna czy sytuacjonizm.

Skąd pomysł na ten, jak mówisz, performens?

Pamiętam taką rozmowę o polityce, w której kolega zarzucił koleżance, że wierzy w to, iż wystarczy u nas iść na protest, a wszystko się zmieni. Zapytał ją: i co z tego wynika? Wychodzisz sobie na ulicę, wpada OMON, wszystkich pałuje, a ty odwracasz się do nich dupą i spierdalasz. Dobra analiza sytuacji, w którą przekształciły się protesty, które zaczęły się na Białorusi w sierpniu 2020 r. Choć oczywiście to normalna reakcja ludzi.

Że jak biją, to się ucieka.

I siłą rzeczy pokazuje dupę milicjantowi. Z tym że ten milicjant siedział z nosem w telefonie i nawet nie widział mojej dupy! A potem zeznał, że machałem przed nim członkiem. Niczym mu nie machałem. To była przygotowana akcja, więc miałem na sobie stringi!

Co działo się dalej?

Myślałem, że dadzą mi 15 dni aresztu i jakąś grzywnę. To było na terenie prywatnym, przed klubem. Był wieczór, impreza, muzyka grała, wszyscy chlali, a milicja miała to właśnie w dupie: piękna, symboliczna wręcz sytuacja. Ale służby się na mnie uwzięły i trzeba było iść z podniesioną głową do sądu.

Jak wyglądała rozprawa?

Przez półtorej godziny debatowaliśmy, czy milicjant widział moje krocze, czy nie. A jak widział krocze, to czy widział tatuaże? Ale przecież było ciemno, zdążył się przyjrzeć? Tak? No to jaki tatuaż mam po lewej? A po prawej? No, ale sędzina moich dowodów nie włączyła do sprawy.

I wyszła gruba afera.

Groziło mi do trzech lat więzienia. Wiedziałem, że się do mnie dobiorą, ale aż tak? System pokazał, na co go stać. Ostatnio koleżanka dostała grzywnę za to, że miała spodnie w kolorach biało-czerwonych, jak flaga Wolnej Białorusi. Idzie wiosna, pewnie niedługo będą ganiać za kolorowe parasolki.

Sam dla siebie wnioskowałeś w sądzie o trzy lata kolonii karnej.

Nie uważam się za winnego, ale skoro państwo uznało mnie za wroga publicznego, to taka kara mi się należała. Tak uważam – i nie było w tym cienia przesady. Nie zamierzam się zmieniać.

Dostałeś tzw. chemię ze skierowaniem. O co chodzi?

Ciężko to wyjaśnić, zwłaszcza za granicą, bo to relikt państwa sowieckiego. Chemia to częściowe ograniczenie wolności, nie siedzisz w więzieniu, ale dostajesz skierowanie do pracy poza miejscem swojego zamieszkania, np. daleko na wschodzie. Chodzi o to, by nie popełnić czynu, za który cię skazali, lub gorszego – tak mi napisali w uzasadnieniu wyroku, od którego zresztą się odwołuję.

Czyli nie wiesz jeszcze, gdzie każą ci pracować?

Teraz sytuacja gospodarcza na Białorusi jest tak trudna, że nawet nie zapewniają tej pracy, tylko każą sobie znaleźć ją samemu. Każdy na to narzeka, bo to niskopłatne prace, trzeba odprowadzać wysoki procent dla państwa na poczet kary, a nocuje się w bursach, często z pospolitymi przestępcami, gdzie melanż trwa całą dobę. A dlaczego chemia? To jeszcze z czasów zsyłek w Związku Sowieckim, do zakładów chemicznych, gdzieś za Uralem, gdy państwo odbudowywało się po wojnie.

Złożyłeś apelację. Jak chcesz się bronić?

Mam nowe dowody w sprawie. 20 mar- ca, czyli dzień po moim zwolnieniu z więzienia, w telewizji wyemitowano propagandowy program o więźniach politycznych i wspomniano o mnie. Pokazano też nagranie, na którym tańczę przed milicjantem, a także nagranie z 20 stycznia, gdy wykonywałem inny performens, tym razem muzyczny, też w stringach. A przecież sam wnioskowałem, aby te nagrania dołączyć do sprawy, ale sędzina na to się nie zgodziła. No więc, gdy dzień po moim zwolnieniu w telewizji pokazali nagrania, które potwierdzają moją wersję w stu procentach, czyli że byłem w stringach, to żądam, by uznano mnie za niewinnego i przeproszono za trzymanie 5 miesięcy w areszcie.

Dlaczego zdecydowałeś się na głodówkę?

1 lutego napisałem oficjalne pismo: przyznaję się do winy i jestem gotowy wypłacić rekompensatę za straty moralne, które wywołałem moim tańcem, oraz jestem gotowy wystąpić w białoruskiej telewizji z apelem, by nie krzywdzić milicjantów. W państwie prawa powinno się to uznać, a na Białorusi? Śledczy odmówił mi prawa do wyrażenia skruchy.

Jak to?

Wyraził opinię, że nie wierzy, iż Bancer się zmienił. I okej, może sobie nie wierzyć, ale on nie jest od wydawania opinii, a zbierania dowodów. Musi przyjąć do wiadomości, że ja chcę wyrazić skruchę. Pytałem sędzinę: czemu śledczy bierze na siebie funkcję sądu? Pytałem adwokata: jak mam manifestować niezgodę na to, co się dzieje, i to nie tylko ze mną, ale także z dziennikarzami i dziennikarkami? Tymi, które zamknięto za to, że wykonywały swoją pracę, a zostały oskarżone o organizowanie zamieszek? Wszystkie możliwości prawne wykorzystałem, została więc tylko głodówka. Uznałem, że nie ma co się bawić w ciuciubabkę i trzeba iść na ostro, żeby widzieli, że nie ma żartów. Przemyślałem to sobie dokładnie, miałem dużo czasu, bo siedziałem sam przez te 5 miesięcy. Innej opcji nie było. Zresztą, ja nie jestem stworzony do więzienia, więc nawet jeśli miałoby to mnie zaprowadzić do szpitala czy na tamten świat, to trudno.

Władze chciały Cię jakoś złamać? Taki głodujący więzień to problem.

Już w pierwszym tygodniu mojego pobytu poszedłem do naczelnika, pułkownika Kazakowa, i powiedziałem mu tak: panie pułkowniku, ja jestem Bancer, gwiazda rock and rolla, KGB mnie tu skierował, ale proszę wystąpić o zwolnienie mnie do domu, bo będą ze mną problemy. Odpowiedział, że nie może, bo nie ma takiego przepisu. Oczywiście, że jest, można odbyć karę w areszcie domowym, ale mi nie pozwolił. W bawełnę nie owijałem, wiedzieli, kim jestem, wiedzieli, że jestem polityczny, i gdy rozpocząłem głodówkę, ściągnąłem uwagę mediów zagranicznych oraz Amnesty International. I wtedy próbowali mnie łamać. Zmieniło się nastawienie strażników, czuć było, że KGB kazał im zgnębić mnie psychicznie. W ostatnich dniach było ciężko: wstawiali mi posiłki do celi, mimo że mówiłem jasno, że nie chcę. Były też inne prowokacje, ale im się nie udało. Jak uda mi się napisać dziennik więzienny, to opowiem w szczegółach, co się działo.

A to, że jesteś – jak mówisz z przekąsem – gwiazdą rock and rolla, pomaga Ci czy przeszkadza? Pamiętam z dawnych lat, jak muzycy Dezertera opowiadali historie swoich kolegów ze Związku Sowieckiego, gdzie punkowców wsadzali do psychuszek. A dziś? Łatwo jest być na Białorusi punkowcem? Tym innym?

Na ulicach spotkasz mnóstwo modnych dzieciaków, które słuchają Billie Eilish, siedzą na Instagramach, TikTokach. Wyglądają jak te na Zachodzie, ale to tylko postmodernistyczna otoczka, fashion, bezmyślnie kopiowane wzorce zachowań. Ważne jest to, co myślisz, a nie to, jak wyglądasz. A jak się z nimi pogada, to widać, że choć Związku Sowieckiego już nie ma, to mentalność pozostała. Co prawda nie jest już tak źle, jak opowiadali kiedyś koledzy z Dezertera, ale za to, że gram w zespole punkowym i działam na scenie niezależnej, jestem na czarnej liście i dobrej pracy nie znajdę. Może więc i wyglądam jak gwiazda rock and rolla, ale lekko nie jest. Tylko że nie narzekam, nie chcę wyjeżdżać z Białorusi i z undergroundu też się nie wypisuję. „Always look on the bright side of life”, zawsze patrz na pozytywną stronę życia – jak śpiewała grupa Monty Python. ©

TYM RAZEM IGOR BANCER został zatrzymany za pokazanie milicjantowi miejsca, w którym plecy tracą swą szlachetną nazwę. W areszcie spędził pięć miesięcy, zwolniono go po 16 dniach głodówki. Usłyszał wyrok: półtora roku prac poprawczych. I mówi jasno: nie zamierzam się zmieniać.

Urodzony w 1980 r. w Mińsku, Bancer jest białoruskim muzykiem, dziennikarzem i działaczem społecznym narodowości polskiej. W latach 1999–2002 studiował stosunki międzynarodowe na Uniwersytecie Warszawskim. Po powrocie na Białoruś był dziennikarzem, redaktorem naczelnym „Głosu znad Niemna na uchodźstwie” (polskojęzyczny tygodnik, obecnie wydawany w Polsce), a także rzecznikiem Związku Polaków na Białorusi.

Wielokrotnie zatrzymywany w związku z działalnością polityczną i społeczną oraz skazywany na kary aresztu i grzywny, Bancer jest wokalistą streetpunkowego zespołu Mister X (założonego w Grodnie w 2003 r.), który identyfikuje się ze sceną antyrasistowską i głosi poglądy lewicowe. Grupa koncertowała także w Polsce, Łotwie, Litwie, Niemczech i innych krajach Europy Zachodniej.

© BR

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 16/2021