Żywie Biełaruś i ja będę żyć

Dziennikarki telewizji Biełsat, Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa, od trzech miesięcy czekają w areszcie na proces. Za wykonywanie swojej pracy grozi im kilka lat więzienia.

01.02.2021

Czyta się kilka minut

Kaciaryna Andrejewa podczas protestu w sierpniu 2020 r. Daria Czulcowa, lato 2019 r. / ARCHIWUM RODZINNE x2
Kaciaryna Andrejewa podczas protestu w sierpniu 2020 r. Daria Czulcowa, lato 2019 r. / ARCHIWUM RODZINNE x2

Raman Bandarenka został pobity na śmierć na podwórku swojego domu. Zginął, bo zwrócił uwagę funkcjonariuszom tajnych służb, by nie zrywali zawieszonych na płocie biało-czerwono-białych wstążek. Kolory te symbolizują białoruski ruch niepodległościowy, a od sierpnia 2020 r. są też symbolem protestów, które trwają nieustająco po tym, jak Alaksandr Łukaszenka sfałszował wybory prezydenckie.

„Dzisiaj był taki straszny przypadek! Trafił do nas pobity facet. Miał pękniętą czaszkę, a z rany wystawał obrzęknięty mózg. Pracowaliśmy całą noc, żeby przynajmniej wsunąć ten mózg pod skórę. Ale on nie ma szans na przeżycie” – opowiadał potem anestezjolog, który udzielał mu pomocy w szpitalu.

31-letni Bandarenka umiera 12 listopada 2020 r. Wkrótce potem anestezjolog zostaje zatrzymany za rzekome upublicznienie tajemnicy lekarskiej. Kilka dni później na tym samym podwórku zbierają się manifestanci, by uczcić pamięć Ramana. Milicja pacyfikuje protest.

Z czternastego piętra pobliskiego budynku jego przebieg transmitują dziennikarki telewizji Biełsat: Kaciaryna Andrejewa i Daria Czulcowa. Służby namierzają dronem, w którym oknie umieściły kamerę. Funkcjonariusze wyważają drzwi mieszkania i zatrzymują dziennikarki.

27-letnia reporterka Kaciaryna i 24-letnia operatorka Daria trafiają do aresztu. Słyszą zarzut: „organizowanie działań poważnie naruszających porządek społeczny”, za co grozi do trzech lat więzienia. W połowie stycznia oskarżenie poszerza się o punkt mówiący o tym, że zakłóciły pracę komunikacji miejskiej, co spowodowało straty (o równowartości 17 tys. zł).

– Nawet nie wiemy, jak to komentować – mówią dziś mąż Kaciaryny i matka Darii. – Czy ich relacja dla Biełsatu naprawdę doprowadziła do zatrzymania ruchu na trzynastu liniach autobusowych, trzech trolejbusowych i trzech tramwajowych?

Czekam, kocham

– Odkąd zobaczyłem ich nazwiska na liście zatrzymanych, wiedziałem, co to znaczy – wspomina w rozmowie z „Tygodnikiem” Ihar Iliasz, mąż Kaciaryny, również dziennikarz Biełsatu. Ihar mówi, że oboje byli gotowi, że kiedyś to się stanie. Skala represji trwających od sierpnia jest wielka: przez areszty przeszło dotąd ponad 33 tys. ludzi (w tym kilkuset dziennikarzy). Ogromna większość została skazana na kilkunastodniowe areszty i grzywny.

Jednak niektórzy usłyszeli wyroki więzienia, zwykle kilkuletnie. Tak jak dwoje 18-letnich studentów z Brześcia, Safija Małaszewicz i Cichan Kljukacz, którzy we wrześniu wzięli udział w proteście w Mińsku. Pod koniec stycznia sąd skazał Safiję na dwa lata bezwzględnego więzienia, a Cichana na półtora roku; wcześniej oboje zostali wydaleni z uczelni. Uznano ich winnymi tego, że biorąc udział w proteście, mieli zakłócić pracę komunikacji miejskiej. Safija dostała wyższy wyrok, bo dodatkowo została oskarżona o chuligaństwo: malowała sprayem po milicyjnych tarczach.

Kiepski to prognostyk dla Kaciaryny i Darii, którym również zarzuca się, że zakłóciły ruch tramwajów.

– Jeszcze niedawno pisaliśmy razem z Kacią instrukcję, jak się zachowywać w przypadku aresztowania – mówi Ihar. – Paragrafy wykorzystywane przeciw nam są praktykowane od czasów Związku Sowieckiego wobec wrogów władzy.

– Żona przekazuje mi teraz przez adwokata krótkie wiadomości, takie jak „czekam”, „kocham” – dodaje. – Piszę do niej listy, z których ponad połowa nie dociera za sprawą cenzury. Władze odmawiają „politycznym” prawa do spotkań z rodzinami. Jak w opowieści Aleksandra Sołżenicyna o gułagu. Trudno uniknąć poczucia, że tu czas się zatrzymał.

Nikt nie jest bezpieczny

Ihar i Kacia, drobna szatynka o delikatnych rysach, spotkali się pierwszy raz w 2015 r. na placu Wolności w Mińsku. – Oboje relacjonowaliśmy protesty podczas kampanii wyborczej – wspomina Ihar. Mało brakowało, a oboje zostaliby zatrzymani; wówczas im się udało. – Tego wieczoru zdałem sobie sprawę, że zakochałem się w Kaci – wspomina dziś mąż.

W kolejnych latach właściwie całe ich życie, zawodowe i prywatne, toczyło się w cieniu konfliktu między władzami a społeczeństwem obywatelskim, który opisywali jako dziennikarze.

Gdy Ihar mówi o żonie, w jego głosie słyszę podziw: – Kacia to krucha kobieta, ale ma niesamowitą energię, zawsze jest na pierwszej linii. Jestem dumny, że mam taką żonę.

Wspomina, że teściowie próbowali ich przekonać, by wyjechali za granicę. Bali się, że córka i zięć zostaną aresztowani. – Całe życie poświęciliśmy dziennikarstwu, to byłaby zdrada naszych przekonań. Relacjonowanie rewolucji: na takie przeżycie przygotowywaliśmy się latami. Gdybyśmy wyjechali, byłoby to jak dezercja żołnierza po wybuchu wojny.

Ihar dodaje, że nawet wakacje woleli spędzać w kraju: – Za każdym razem, gdy aktywista opuszcza Białoruś, musi się liczyć z tym, że nie zostanie wpuszczony z powrotem.

– Dziś w Białorusi nikt nie może czuć się bezpiecznie – mówi Ihar Iliasz. – W każdej chwili mogą przyjść i przedstawić ci wymyślone zarzuty.

Wkrótce po zatrzymaniu Kaci funkcjonariusze bezpieki przyszli także po niego. Do mieszkania weszli, używając kluczy odebranych żonie. Ihar: – Oskarżono mnie o udział w proteście, na którym nie byłem. Przejeżdżałem obok taksówką, służby namierzyły mój telefon. W ten sposób można skazać każdego mieszkańca okolicznych ulic, wokół których coś się dzieje. Śledczy nawet specjalnie się z tym nie kryli, że akt oskarżenia jest zmyślony.

Ihar odsiedział wtedy 15 dni aresztu.

Wierzę, że to ma sens

W środowy wieczór, 13 stycznia 2021 r., stołeczna państwowa telewizja STV wyemitowała program „Tajne sprężyny polityki”, w którym Kacię i Darię przedstawiono jako organizatorki protestów. Prowadzący program pokazał korespondencję Ihara z szefem Związku Dziennikarzy Ukrainy: miało to dowodzić, że działalność małżeństwa na rzecz zorganizowania przewrotu jest opłacana z zagranicy.

Ihar: – To były wiadomości z Face- booka, które służby przekazały reżimowej telewizji. Gdy zostałem zatrzymany, nie zdążyłem się wylogować z kont społecznościowych.

Mężczyzna przyznaje, że źle znosi rozłąkę i tęskni za żoną. Mimo to uważa, że warto nadal protestować. Jest przekonany, że reżim nie utrzyma się dłużej niż rok-dwa: – Jest ciężko, ale warto ryzykować dla ideałów, one nas identyfikują. Wolność to część naszej tożsamości. Wierzę, że wygramy. Za nami jest naród. Coraz więcej ludzi rozumie, czym jest reżim Łukaszenki.

– Władze boją się własnego społeczeństwa, boją się niezależnych dziennikarzy, takich jak moja żona. Wierzę, że będzie tak, jak w jednej z ostatnich wiadomości, którą Kacia przekazała mi z aresztu: „Żywie Biełaruś i ja będę żyć”.

Moje dziecko

„Mamo, zawsze mi mówiłaś, że wszystko dzieje się po coś. Wszystkie wydarzenia to życiowe lekcje. Nie tylko dla mnie, ale też dla Ciebie. Teraz może zrozumiesz, że niezależnie od wszystkiego jestem dorosłą osobą i sama podejmuję świadomie decyzje i za nie odpowiadam. Bardzo Cię kocham, ale chyba wiesz, że nie utrzymasz mnie w domu. Nie dam rady siedzieć bezczynnie. Taką mnie urodziłaś. Twoja, już w ogóle nie maleńka, córeczka” – taki list Daria Czulcowa, operatorka Biełsatu, napisała z aresztu do matki.

– To najlepszy opis tego, jaka jest moja córka i co teraz czuję. Dla mnie to przede wszystkim moje dziecko, ale ono już dorosło – mówi „Tygodnikowi” Natalia, mama Darii.

Gdy Dasza postanowiła studiować dziennikarstwo, cała rodzina starała się ją przekonać, żeby została jednak nauczycielką. Ale ona się uparła. – Dziennikarstwo to u nas zawód wysokiego ryzyka. Wiedziałam, że córka nie będzie pracować dla propagandowych mediów. Gdy zaczęła dostawać pierwsze grzywny za swoją pracę i błagałam ją, żeby nie relacjonowała już manifestacji, odparła mi: „Przyzwyczaj się” – wspomina Natalia.

Matka niewiele wie na temat warunków, w których trzymana jest córka. Daria pisała z aresztu, że karmią ich głównie makaronem. W listach prosi, by wysyłać jej czosnek, cebulę, suszone owoce i w ogóle wszystko, co zawiera witaminy. Matka: – Przysługuje nam jedna 30-kilogramowa paczka na miesiąc. Dasza prosi o ciepłe ubrania, musimy jej przekazywać środki higieny, na jedzenie nie zostaje dużo miejsca. Boję się, że córka za ten areszt zapłaci zdrowiem. Domyślam się, że w celi jest zimno, skoro tak prosi o ciepłe rzeczy.

W aresztach nie przestrzega się obostrzeń związanych z epidemią. Dasza przekazała mamie, że miała gorączkę i bóle głowy. Natalia podejrzewa, że to koronawirus, ale więzionych nikt nie bada.

– Staram się ukrywać w pracy i przed sąsiadami, co się stało. Słyszałam komentarze, że córka niepotrzebnie tam polazła, bo i tak reżim jest nieśmiertelny, więc nic nie zmieni – dodaje. – Ale jednocześnie masa obcych ludzi okazuje nam wsparcie.

Krótka lista sankcyjna

– Na Białorusi niezależne media nie mają szans na uzyskanie akredytacji, więc także nasi dziennikarze de iure wykonują swój zawód nielegalnie. Są stale zatrzymywani pod różnymi pretekstami. Od początku naszego istnienia zapłaciliśmy już, z pomocą zaprzyjaźnionych fundacji, grzywny opiewające łącznie na 130 tys. euro – mówi „Tygodnikowi” Aleksy Dzikawicki, zastępca dyrektora telewizji Biełsat.

– Zatrzymywanie dziennikarzy pod zarzutem organizowania manifestacji to coś nowego – mówi Dzikawicki. – Władze zapewne zastanawiały się, jak zamknąć nam usta. W skrócie oznacza to, że jeśli podajesz na antenie informacje, że ludzie zbierają się, aby protestować, to reżim uznaje, iż jesteś organizatorem demonstracji.

Dzikawicki uważa, że kraje zachodnie powinny rozszerzyć sankcje: – Objętych jest nimi tylko kilkudziesięciu współpracowników Łukaszenki. To nieskuteczne. Tych nazwisk powinno być kilkadziesiąt tysięcy! Białoruscy aktywiści mają listy funkcjonariuszy OMON-u, sędziów, prokuratorów i innych osób zaangażowanych w aparat represji. Poddanie sankcjom większej grupy mogłoby mieć realne skutki. Nie może być tak, że jednego dnia ktoś wydaje wyroki, a drugiego jedzie na zakupy do Wilna czy Białegostoku.

W LISTACH Z ARESZTU Dasza przekazuje mamie pocztówki, które dostaje. – Wiele z Polski, nawet jedna z Włoch! – w głosie matki słychać wzruszenie. A także strach: – Ludzie, którzy wieszali narodową symbolikę i pisali hasła na asfalcie, dostają kilkuletnie wyroki. To co będzie z Daszą i Kacią? Przygotowuję się na najgorsze. Jestem dumna z dziecka. Ale to trudne.

Dodaje: – Chcę tylko, żeby moja dziewczynka wróciła do domu. ©


PROTESTY NA BIAŁORUSI – ZOBACZ SERWIS SPECJALNY >>>


 

BIEŁSAT TV nadaje od 2007 r., od początku stacją kieruje Agnieszka Romaszewska-Guzy. Misja Biełsatu to zapewnienie Białorusinom dostępu do niezależnej informacji. Kanał nadaje po białorusku i rosyjsku (wielu Białorusinów, także krytycznych wobec reżimu, używa na co dzień języka rosyjskiego). Jest dostępny przez internet i satelitę, dzięki czemu może być odbierany także wtedy, gdy władze wyłączają sieć, co zdarzało się podczas protestów. Właścicielem Biełsatu jest Telewizja Polska, a stację finansuje polskie MSZ przy wsparciu międzynarodowych donatorów. Dziennikarze mają zapewnioną swobodę pracy.

W ramach wsparcia dla uwięzionych dziennikarek Strefa Fundacja Solidarności otworzyła zbiórkę – szczegóły na stronie www.znikajacydyktator.pl (zebrane środki pomagają ich rodzinom opłacić pomoc prawną i paczki do aresztów).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2021