Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
.... I nie chodzi o zapomniane kościółki pełne wspaniałych fresków, lecz o pewien szczególny sposób doświadczania podróży.
Obserwacje autorów i ich prywatne obcowanie z przestrzenią pozwalają dostrzec inną, nieznaną stronę rzeczywistości. Śródziemnomorze przestaje być magazynem z zabytkami i zmienia się w żywą krainę. Wyznam wstydliwie, że lubię podróżować z takimi książkami, gdyż dają one kruchą i pretensjonalną iluzję, że nie jest się zwykłym turystą, lecz podróżnikiem. Jednak chodzenie po Palermo z esejem Collury byłoby przyjemnością równie perwersyjną, co spacerowanie po Warszawie z „Widmami” Orbitowskiego czy „Morfiną” Twardocha. Gdyż „Na Sycylii” to zapis intymnego, pełnego zranień doświadczenia świata.
Collura nie jest podróżnikiem zakochanym w Sycylii. On jest Sycylijczykiem, który wraca do domu i z tym domem – jego legendą, historią, literaturą i rzeczywistością – próbuje się zmierzyć. Nie wybiera ciekawostek, mogących zainteresować czytelnika-turystę, pisze o miejscach zwyczajnych i w gruncie rzeczy często niewartych uwagi. Zyskują one sens dopiero w bolesnym przeżyciu Sycylii, jakie nosi w sobie włoski eseista.
Warto śledzić, w jaki sposób pisarze mówią o swoim domu, o swoim krajobrazie, o ojczyźnie. Jedni po prostu raportują, drudzy budują mitologie, inni usprawiedliwiają, jeszcze inni oskarżają lub zdają sobie sprawę z własnej bezradności wobec domu. Te sposoby są ważniejsze nawet od tego, co się o domu pisze, bo wyrażają nastrój, z wnętrza którego patrzymy nie tylko na miejsce, skąd pochodzimy, ale też na siebie samych i cały świat.
Nastrój Mattea Collury, przynajmniej ten zapisany na kartach „Na Sycylii”, jest próbą pogodzenia się z brakiem nadziei. Sycylia jest tu pokazana jako miejsce tragiczne i niemożliwe do ocalenia. Sycylijczycy są sublokatorami historii, ludem podbijanym przez wielkie cywilizacje i ostatecznie podbitym. Sycylia to nie Toskania, która przez wieki tworzyła kulturę i eksportowała ją w świat; to kolonia, która chętnie przejmowała obce wzory, sama jednak niczego istotnego nie potrafiła do nich dodać. W pewnym sensie ta wyspa jest jednocześnie arcywłoska i antywłoska.
Nad Sycylią unosi się odór śmierci. Śmierdzą wystrojone mumie w podziemiach palermitańskich kościołów, ofiary porachunków mafijnych, przypadkowi cywile zabici podczas desantu aliantów w 1943 r., zapomniani przez historię arystokraci-okultyści i wariaci z przytułku w Agrygencie. Sycylia to wyspa śmierci, celebrująca od wieków umieranie i rozkład. Nawet wielki Lampedusa czerpie swoją moc z upadku i gruzów dawnego świata.
To oblicze włoskiej wyspy nie pasuje do kolorowych folderów biur podróży. Co jednak najbardziej przejmujące, swoim melancholijnym esejem Collura doprowadza do granic absurdu samą ideę podróżowania. Odwiedzamy obce miejsca łaknąc ich inności, kolorytu, niedostępnej na co dzień egzotyki. Ale już wiem, że pod tym sycylijskim karnawałem znajdę świat, w którym będę się czuł zupełnie tak samo jak w domu: smutno, jak u siebie w Krakowie.
Matteo Collura, Na Sycylii tłum. i posłowie Joanna Ugniewska Warszawa 2013, Zeszyty Literackie
WIT SZOSTAK (ur. 1976) jest pisarzem fantasy i realizmu magicznego, z wykształcenia filozofem. Ostatnio opublikował „Fugę” (2012).