Konferencja jak inwestycja

Warszawska konferencja, na której wielu nie zostawiło suchej nitki – dotyczyła Bliskiego Wschodu. Równie dobrze mogłaby dotyczyć Arktyki czy Polinezji. Jeśli choć trochę przybliży umowny „Fort Trump”, warto było jeść tę żabę.

18.02.2019

Czyta się kilka minut

Konferencja bliskowschodnia w Warszawie. Zamek Królewski, 13 luty 2019 r. / /  Fot. Piotr Molecki/East News
Konferencja bliskowschodnia w Warszawie. Zamek Królewski, 13 luty 2019 r. / / Fot. Piotr Molecki/East News

Jeśli komuś trzeba jeszcze dowodu, jak oddalili się od siebie liderzy USA i Niemiec (po brexicie jedynego kraju Unii o globalnej wadze ciężkiej), ten zechce porównać przemówienia, które w miniony weekend, na konferencji w Monachium nt. bezpieczeństwa, wygłosili Mike Pence i Angela Merkel. Interpretacja pani kanclerz, że różnice dotyczą taktyki, a cele pozostają te same, to dyżurny optymizm. Pence mówi wprost: USA nie będą gwarantować bezpieczeństwa krajom, które z własnej woli uzależniają się od Rosji – jak Niemcy za sprawą Nord Stream 2.

W Monachium zobaczyliśmy dwie wizje świata. Nie jest to, jak upiera się wielu niemieckich polityków (i dziennikarzy), spór między USA i Europą: w kluczowych sprawach (Rosja, migracja, obronność, przyszłość Unii itd.) Wspólnota nie ma wspólnego stanowiska. Nawet jeśli nie ziszczą się nadzieje Salviniego i Le Pen, że wkrótce będą rządzić Unią, majowe wybory do Europarlamentu mogą nadać unijnym sporom nowy i groźny wymiar. Erozja Unii i wspólnoty atlantyckiej – to fakt.

W Monachium zobaczyliśmy też, że gdy idzie o sprawy ostateczne – o bezpieczeństwo – Berlin nie ma innym krajom nic do zaoferowania. Pogląd Merkel, że nie należy zrywać dialogu z Rosją, byłby przekonujący, gdyby towarzyszył mu argument, który przemawia do Putina. Tymczasem Bundeswehra jest dziś w podobnej kondycji jak armia ukraińska przed rokiem 2014 (samoloty nie latają, czołgom brak części, okręty podwodne mają zakaz zanurzania się), a Merkel nie robi nic, by to zmienić.

Co nam więc pozostaje? Realnie: inwestowanie w sojusz z USA. Jeśli inaczej nie można, także dwustronny. Angela Merkel może budzić sympatię, Donald Trump – niekoniecznie. Ale Ameryka to dziś Trump. Warszawska inwestycja – tj. konferencja, na której wielu nie zostawiło suchej nitki – dotyczyła Bliskiego Wschodu. Równie dobrze mogłaby dotyczyć Arktyki czy Polinezji. Jeśli choć trochę przybliży umowny „Fort Trump”, warto było jeść tę żabę.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, kierownik działów „Świat” i „Historia”. Ur. W 1967 r. W „Tygodniku” zaczął pisać jesienią 1989 r. (o rewolucji w NRD; początkowo pod pseudonimem), w redakcji od 1991 r. Specjalizuje się w tematyce niemieckiej. Autor książek: „Polacy i Niemcy, pół… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 8/2019