Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niewielki – przywołany niedawno przez Liturgię – fragment 18. rozdziału „Dziejów Apostolskich” (Dz 18, 23-28), opowiadający o spotkaniu najbliższych współpracowników św. Pawła – Pryski i Akwili z Apollosem, aż dwukrotnie nazywa chrześcijaństwo „drogą”: „Znał on [Apollos] już drogę Pańską”, i potem: „wyłożyli mu dokładnie drogę Bożą”. W tym drugim przypadku w wielu lekcjach owego wersetu nieobecne jest ostatnie słowo. W ten sposób „Droga” staje się nazwą własną – nowym imieniem chrześcijaństwa.
Wiara jest drogą. Ważne – by to pamiętać.
Mówimy czasami – idąc za Słowem – że wiara jest „słuchaniem”; rodzi się ze słuchania, jest przyjęciem Słowa. Jest także według Pisma rodzajem wzroku – widzeniem wszystkiego na nowy sposób, widzeniem po Bożemu; ślepota, a zwłaszcza zaślepienie jest symbolem niewiary. Jest więc wiara słuchaniem i widzeniem. Jest jednak także drogą, a dokładniej „pójściem w drogę”, gdyż nie chodzi jedynie o potencjalną wędrówkę – nie chodzi jedynie o teoretyczną znajomość drogi (bez wyruszenia w nią).
Nie wystarczy widzieć i słyszeć – jeśli mnie to nie uruchamia.
Widzieliście kiedyś Rysy? Na zdjęciu? Na filmie? Z poziomu Morskiego Oka?
A może słyszeliście opowiadania ludzi, którzy poszli na Rysy – w lecie, jesienią, a może nawet w zimie?
Zupełnie inną emocję wywołują w nas jednak inne pytania: byliście kiedyś na Rysach? A byliście na Rysach w jednym z tych dni, kiedy widać z nich tysiąc szczytów? (To wtedy dopiero mamy doświadczenie prawdy wyrażonej przez Franciszka w „Lumen fidei”, że „wiara widzi w takiej mierze, w jakiej się porusza naprzód” – ze szczytu rozciąga się widok, którego na dole nie sposób sobie nawet wyobrazić).
A odkryliście w trakcie wędrówki zmianę dokonującą się w was samych, albo w relacjach między wami a towarzyszami drogi – poczuliście się zespołem? Wspólnotą ludzi, którzy mogą na siebie liczyć? W której tempo dyktuje najsłabszy? Bez jakichkolwiek pretensji, żalu i wyśmiania?
Wiara jest drogą – na pewno nie jest jedynie znajomością marszruty.
Fragmentowi „Dziejów” towarzyszyła w Liturgii perykopa zaczerpnięta z Ewangelii Janowej – również mówiąca o drodze – o drodze podjętej przez Jezusa: „Wyszedłem od Ojca i przyszedłem na świat; znowu opuszczam świat i idę do Ojca” (J 16, 28).
Mamy w tym zdaniu zapisany plan drogi. Powie ktoś pewnie: mało szczegółowy; niedokładny; więcej niż skromny. Ujęto w nim jedynie dwa punkty: punkt wyjścia i punkt dojścia. A sama droga?
Musi być pewnie indywidualnie wypracowana i odnaleziona. Będzie mieć z całą pewnością bardzo osobisty i twórczy przebieg. Ten brak szczegółowych odpowiedzi (podpowiedzi) dobrze się chyba ma do stwierdzenia ostatniego Synodu Biskupów, iż Pan Bóg woli wyposażać nas w kompas, a nie GPS. ©