Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Kiedy jednak do zarządu TVP wszedł też (z ramienia LPR) Piotr Farfał, były redaktor rasistowskiej gazetki, a Andrzej Lepper, po nieudanych próbach redagowania składu telewizyjnych redakcji, zażądał odwołania Wildsteina, sytuacja się zmieniła. Większość mediów i Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich stanęły murem za nowym prezesem, chwaląc sobie... jego niezależność od polityków.
Ostatecznie próba odwołania prezesa nie powiodła się, ale oczywiście ze względu na opór PiS, a nie protesty opinii publicznej. Na swoim stanowisku pozostał też Farfał. Bój o polityczne wpływy w TVP będzie trwał nadal, a Samoobrona będzie dalej podejmować próby "rozpychania się" w administracji rządowej, używając jako straszaka wniosku o odwołanie Wildsteina.
Nowością w tej podjazdowej wojnie jest postawa Andrzeja Leppera. Otwarcie i z dumą sugeruje on, że ingerowanie w telewizyjne kadry sięgające nawet stanowisk podredaktorów to nieomal konstytucyjne zadanie polityków, a niepodporządkowanie się tej zasadzie przez Wildsteina czyni z niego człowieka nieprzyzwoitego.