Kobiety Orientu odsłaniają twarze

Filmy młodych reżyserek pochodzących z Bliskiego Wschodu czy Maghrebu próbują podważać stereotypowe wyobrażenia o sytuacji kobiety w kulturze islamu. Ciągle jednak stanowią ewenement.

18.02.2008

Czyta się kilka minut

Sukcesy festiwalowe Iranki Samiry Makhmalbaf objawiły światu dojrzały talent, choć pewnie nie byłoby filmu "Jabłko" czy "O piątej po południu", gdyby nie opieka i wsparcie ze strony ojca, Mohsena Makhmalbafa, który dzięki swoim wpływom umożliwił nastoletniej córce (a wkrótce potem jej młodszej siostrze Hanie) rozwijanie filmowej kariery. Yeşim Ustao?lu w Turcji czy Marokanka Yasmine Kassari, autorka wyświetlanego u nas niedawno "Uśpionego dziecka", choć pochodzą z krajów w dużym stopniu zeuropeizowanych, ciągle stanowią element barwnego folkloru. Tak jak Marjane Satrapi, pochodząca z Iranu francuska rysowniczka komiksów, która dopiero na emigracji nakręciła swój głośny film "Persepolis". Albo 33-letnia Libanka Nadine Labaki, debiutująca właśnie swoim filmem "Karmel", opowiadającym o byciu kobietą w kraju na skrzyżowaniu dwóch cywilizacji.

Rogata dusza w hidżabie

Łączy je wszystkie bardzo osobisty stosunek do kina, a także rodzaj kobiecego dotknięcia w opisie rzeczywistości - egzotycznej dla nas, ale w wielu wymiarach opresyjnej i nieludzkiej dla tych, którym przyszło w niej żyć. Kobieta zawsze zajmuje w tych filmach miejsce specjalne: na przekór wszystkiemu pragnie realizować swoje ambicje, próbuje uciec przed restrykcyjnym obyczajem czy po prostu przemówić własnym głosem. Twórczyni "Persepolis" swoje życie w Iranie przed i po wybuchu rewolucji islamskiej rozrysowała najpierw na kartach komiksu. Niezwykle intymnego, sięgającego głęboko do pamięci dzieciństwa i splątanej tożsamości. Popularność tej czarno-białej, rysowanej miękką kreską książeczki zachęciła artystkę do nakręcenia jej animowanej wersji.

W "Persepolis" szeroko otwartymi oczami małej dziewczynki oglądamy upadek całego dotychczas bezpiecznego świata. Satrapi pochodząca z inteligenckiej rodziny z Teheranu nie idealizuje bynajmniej polityki obalonego szachinszacha. Dostrzega jednak, jak szlachetne hasła islamistów zamieniają się w swoją karykaturę; jak nasila się inwigilacja i terror; jak rewolucja zaczyna w końcu pożerać własne dzieci, wynosząc na piedestał władzy różnej maści szumowiny. Odtąd nic już nie będzie takie samo. Absurdalne są wysiłki rodziców i znajomych Marjane, by zachować jeszcze pozory normalności. W świecie, w którym ludzie przestają sobie ufać, w którym dorosły człowiek nie może napić się lampki wina czy potańczyć przy muzyce, w którym kobietom pod groźbą surowej kary nie wolno pokazywać się z odsłoniętą głową - zaczyna rządzić strategia dwójmyślenia.

Mała Marjane, rozdarta między oficjalnym językiem ideologii a wyniesionym z domu kodeksem liberalnych wartości, czuje się w tym świecie coraz bardziej niewygodnie i usilnie próbuje wypracować własny język. Zwłaszcza że weszła właśnie w wiek młodzieńczego buntu, a przez żelazną kurtynę docierają do Iranu podróbki zachodniej popkultury, kuszące smakiem podwójnie zakazanego owocu. Z dużą dozą humoru opisuje nam Satrapi swoje pokraczne dorastanie pod czujnym okiem strażników rewolucji. Jej rogata dusza szybko przestaje się mieścić w przepisowym hidżabie. Podobnie jak budząca się kobiecość, która za chwilę może jej przysporzyć nie lada kłopotów. Stąd decyzja rodziców o wysłaniu jej do szkoły z internatem w dalekiej Europie. Gdyby nie ten wyjazd, gdyby nie Wiedeń, a potem Paryż, nie byłoby pewnie "Persepolis".

Satrapi za pośrednictwem książki i filmu próbuje w rytualny sposób pojednać się z traumami przeszłości i, paradoksalnie, także z rodzinnym krajem. Ale nie jako ideologicznym systemem - raczej z pewną wspólnotą, z kręgiem kultury symbolizowanym przez Persepolis, starożytne perskie miasto. Marjane nie znajduje dla siebie miejsca w kraju ajatollahów. Ale i Europa, w której reżyserka wiedzie dziś dostatnie, bezpieczne życie, spełniona jako artystka i jako kobieta, nigdy nie będzie do końca jej domem. Pozostaje więc mit - i pamięć wielu szczęśliwych chwil spędzonych wśród kochających, wewnętrznie wolnych ludzi. Uosobieniem tamtego świata jest w filmie niezwykle malownicza postać babci Marjane, która w bardzo niekonwencjonalny sposób patrzy na życie, a w biustonoszu nosi zawsze płatki jaśminu, by nawet w sędziwym wieku roztaczać wokół siebie hipnotyczne wonie.

Wobec Europejczyków Satrapi nie ma sentymentów. Jej rysunkowe wspomnienia z pierwszych lat spędzonych na obczyźnie to horror tylko trochę ustępujący doświadczeniom 1979 roku w Iranie. Nasza kultura oczami młodej wykształconej Iranki jawi się jako mocno zdegenerowana, mnożąca pretensjonalne "izmy", a przy tym coraz bardziej znieczulona na cierpienia pojedynczego człowieka. Mieszkańcy Wiednia mają taką samą fobię na punkcie wyznawców islamu, jak ci ostatni, w swej ekstremalnej wersji, na punkcie "zgniłego Zachodu". Wyrazista komiksowa kreska nie spycha jednak "Persepolis" w kierunku płaskiego plakatu. Film, mimo jawnej zadziorności, ma w sobie wiele finezji i wdzięku. Nic dziwnego, że francuskie gwiazdy: Danielle Darrieux, Catherine Deneuve czy Chiara Mastroianni zgodziły się podłożyć głosy filmowym bohaterkom. Trzy pokolenia francuskiego kina złożyły hołd trzem pokoleniom irańskich kobiet.

Odpoczynek wojownika

Z kobiecej solidarności zrodzony jest także "Karmel" - wcale nie taki słodki, jakby mógł sugerować tytuł i kiczowata, almodóvarowska estetyka. Libańska reżyserka, osadzając akcję filmu w bejruckim salonie piękności, zabiera nas w świat zmysłowy - niczym z "Męża fryzjerki" Patrice’a Leconte’a. Ale łapczywie zlizywany z palców karmel służy także zadawaniu bólu: bohaterki filmu używają go do depilacji ciała. A pod powierzchnią płochego kobiecego światka kryją się całkiem poważne dramaty. Młodziutka kosmetyczka podczas nocy poślubnej musi ukryć przed małżonkiem fakt, że nie jest już dziewicą. Fryzjerka o lesbijskich skłonnościach zakochuje się w swojej klientce. Podstarzała aktorka desperacko próbuje ratować gasnącą urodę, by wygrać casting do głupawej reklamówki. Parająca się krawiectwem ciotka Rosa chciałaby złapać szansę na ostatnią w swoim życiu miłość, ale na przeszkodzie stoi psychicznie chora siostra, którą musi się stale opiekować...

Nadine Labaki, wzorem twórcy "Volvera", z takich właśnie błahych historyjek tworzy barwny, wielowymiarowy portret dzisiejszej kobiety libańskiej. W kraju dwóch często ścierających się religii, w kraju nękanym przez lata wojnami, otwartym na europejskie wpływy, ale też bardzo przywiązanym do tradycji - kobietę spycha się często do roli "odpoczynku wojownika". Obsesyjnie zajęta upiększaniem własnego ciała, marząca o rychłym ożenku, libańska kobieta nieśmiało buntuje się przeciwko temu wizerunkowi. Próbuje korzystać z obyczajowej swobody, której stolicą na Bliskim Wschodzie jest od lat właśnie Bejrut. Przy użyciu kobiecych sztuczek stara się przechytrzyć surowy obyczaj. Coraz trudniej bowiem znosi jego hipokryzję. Coraz chętniej też w towarzystwie innych kobiet znajduje bezpieczną przystań, w której wreszcie może być sobą.

Ani "Persepolis", ani "Karmel" nie rości sobie prawa do syntezy. Siłą każdego z nich jest wyjście z kręgu osobistych doświadczeń, z pewnej kulturowej specyfiki i przekucie ich w uniwersalną opowieść. "Persepolis", sfilmowany komiks, dzieło zgoła niepoważne, pozostaje subtelnym studium wykorzenienia i pamięci - ale także pochwałą krytycznego myślenia, które każe Marjane rozpoznawać wszelkie pułapki, jakie zastawia na nią świat. Tak wschodni, jak i zachodni. Jałowa popkultura i równie pusty intelektualizm. Mahomet i Marks. Znacznie lżejszy gatunkowo "Karmel" zaprasza nas do przejrzenia się w zwierciadle obcej kultury. Być może zobaczymy w nim jakiś odprysk naszych - nie tylko kobiecych - dylematów i obsesji.

PERSEPOLIS - scen. i reż.: Marjane Satrapi i Vincent Paronnaud; muz.: Olivier Bernet. Prod.: Francja/USA 2007; dystryb.: Gutek Film. W kinach od 25 stycznia.

KARMEL ("Sukkar banat") - reż.: Nadine Labaki; scen.: Rodney El Haddad, Jihad Hojeily; zdj.: Yves Sehnaoui; muz.: Khaled Mouzannar; wyst.: Nadine Labaki, Yasmine Elmasri, Joanna Moukarzel, Gis?le Aouad, Sihame Haddad, Aziza Semaan i inni. Prod.: Francja/Liban 2007; dystryb.: Gutek Film

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2008