Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Informacja o tym błyskawicznie obiegła media. Takie tezy czytać można było dotychczas wielokrotnie u teolożek i teologów. Tym razem temat ten poruszył półoficjalny organ prasowy Watykanu.
Kilka tekstów naświetla problem z różnych stron. Mamy pytanie, świadectwo, historię i komentarz teologiczny. Otwiera edytorial dominikanki i profesorki teologii, Catherine Aubin, zadającej pytanie, dlaczego kobiety, które już teraz głoszą rekolekcje i konferencje, nie miałyby głosić kazań.
Swego rodzaju odpowiedź znajdziemy w tekście szwedzkiej dominikanki, siostry Madeleine Fredell, która kończy autobiograficzną refleksję o swoim nawróceniu na katolicyzm i przywiązaniu do feminizmu stwierdzeniem: „Jedyne, czego żałuję, to że nie mogę wygłosić homilii w czasie mszy. Głoszenie jest moim powołaniem jako dominikanki, i choć mogę to robić niemal wszędzie, czasem nawet w kościele luterańskim, jestem przekonana, że głos kobiet w kazaniach wzbogaciłby naszą liturgię katolicką”.
Watykańska gazeta publikuje także historyczny tekst o kazaniach wygłaszanych przez Hildegardę z Bingen. Blok tekstów kończy komentarzem Enzo Bianchiego. Lider włoskiej wspólnoty ekumenicznej i katolicki komentator przypomina, że w historii Kościoła kazania głosili zarówno świeccy mężczyźni, jak i kobiety. Głoszą je w lokalnych kościołach również dziś, mimo obowiązujących przepisów liturgicznych, często w nieuregulowany sposób i z pewnymi nadużyciami. „Ten temat jest delikatny, ale sądzę, że jest na tyle ważny, że należy go teraz poruszyć” – pisze Bianchi podkreślając, że to oznaczałoby fundamentalną zmianę w udziale świeckich w życiu Kościoła.
Czy jednak udział świeckich i powierzanie im nowych ról ma być uzupełnieniem braku księży, czy wyrazem chrzcielnego powołania do głoszenia Dobrej Nowiny? To pytanie wprost tutaj nie pada, a jest fundamentem dyskusji na ten temat. Tylko przy okazji można odnotować – jak robi to „L’Osservatore Romano” – że to szansa, by Kościół usłyszał głos kobiet. Ale nie o kobiety chodzi przede wszystkim, tylko o to, jak rozumiemy relacje i zadania świeckich i duchownych w Kościele.
Nieśmiałe postulaty kobiecego dodatku „L’Osservatore Romano” zwróciły sporo uwagi. Ale zajrzyjcie do 16. rozdziału Listu do Rzymian, gdzie Paweł wymienia Febę, nazywając ją diakonem Kościoła w Kenchrach, oraz wyróżniającą się pośród apostołów Junię (przez wiele tłumaczeń uparcie nazywaną Juniasem). Taki Kościół jest możliwy. Już kiedyś nawet istniał. ©