Kobieta z plecakiem

Bohaterka „Dzikiej drogi” rusza w podróż wzdłuż wybrzeża Pacyfiku – i w głąb siebie.

16.02.2015

Czyta się kilka minut

Nominowana do Oscara Reese Witherspoon jako Cheryl w filmie „Dzika droga” / Fot. Materiały prasowe
Nominowana do Oscara Reese Witherspoon jako Cheryl w filmie „Dzika droga” / Fot. Materiały prasowe

Przyzwyczailiśmy się, że to głównie mężczyźni wyruszają w drogę – w życiu, w literaturze czy na ekranie. W filmie Jeana-Marca Vallée usłyszeć można wytłumaczenie tego zjawiska: ktoś przecież musi zostać w domu, zająć się dziećmi czy rodzicami – droga jest przywilejem ludzi wolnych od zobowiązań. Zwłaszcza gdy cel tej podróży nie jest do końca jasny, a stopień trudności nie pasuje do wyobrażeń o istotach subtelnych czy wygodnickich.

W tradycyjnym kinie drogi kobieca wyprawa w nieznane ma zwykle posmak desperacji, a nawet autodestrukcji, jak w głośnej „Thelmie i Louise” Ridleya Scotta. Postrzegana bywa jako kaprys czy eksces. Ostatnio w kinie zapanowała zupełnie nowa moda na wędrujące samotniczki. Dość przypomnieć „Ścieżki” Johna Currana, odkrywające dla filmu postać Robyn Davidson (zagranej przez Mię Wasikowską), która przeszła prawie dwa tysiące mil australijskiej pustyni w towarzystwie psa i czterech wielbłądów. I choć „Ścieżki” próbują na siłę romantyzować tę szaloną wyprawę, nie ulega wątpliwości, że Davidson musiała najpierw swoją historię opisać w książce, by zainteresować swymi przygodami twórców filmu. „Dzika droga” to podobny przypadek: najpierw były bestsellerowe wspomnienia Cheryl Strayed, przetłumaczone na kilkadziesiąt języków. Nomadyczne doświadczenia bohaterek musiały wpierw zostać opowiedziane przez nie same.

W pierwszej scenie filmu słychać rozdzierający kobiecy krzyk – nie wiadomo, czy kryje się w nim rozkosz, czy ból. Za chwilę widzimy Cheryl (Reese Witherspoon) gdzieś na wzgórzu, jak ściąga z nogi swój but trekkingowy, a wraz z nim obierający paznokieć. Przed nią ponad tysiąc mil Szlaku Grzbietu Pacyficznego, który rozciąga się od Meksyku po Kanadę, obejmując pustynie, lasy i góry. Cheryl na grzbiecie ma plecak wyglądający na cięższy od niej samej, gdzieś daleko w tle życie pozostawione bez żalu. Film, w którym właściwie nie dzieje się nic poza pokonywaniem kolejnych etapów morderczej trasy, siłą rzeczy staje się jednym wielkim monologiem wewnętrznym. Poznajemy w nim kawałek dotychczasowego życia Cheryl i motywacje stojące za jej wyruszeniem w „dziką drogę”.

Fabuła filmu co i raz robi krok wstecz: zasłyszana piosenka, rzut oka na tatuaż czy nieoczekiwane spotkanie z lisem uruchamiają kilkupoziomowe retrospekcje. Te przebitki, prócz przygodnych relacji z innymi wędrowcami czy mieszkańcami okolicznych miejscowości, to jedyne momenty, w których na chwilę zbaczamy z drogi. Z czasem wspomnienia się intensyfikują. Dowiadujemy się z nich coraz więcej o przegranym małżeństwie Cheryl, o jej problemach z narkotykami, a przede wszystkim o niezwykle silnej relacji łączącej ją z nieżyjącą matką (Laura Dern). Film sugeruje wyraźnie, że bohaterka – w przeciwieństwie do niektórych kolegów ze szlaku – nie szuka adrenaliny, bo życie dostarczyło jej już wystarczająco dużą dawkę. Nie próbuje też uciekać od siebie, bo właśnie będąc w samotniczej trasie zbliża się do siebie samej bardziej niż kiedykolwiek.

Scenariusz autorstwa brytyjskiego pisarza Nicka Hornby’ego („Był sobie chłopiec”) podąża wiernie za dziennikiem podróży Strayed. Pokazuje też, w jaki sposób samotna kobieta z plecakiem postrzegana bywa przez tak zwane osiadłe społeczeństwo. W najgorszym razie grozi jej seksualny atak ze strony napotkanych myśliwych, w najlepszym – protekcjonalne komentarze pewnego farmera czy niedyskretne uwagi na temat higieny ze strony jego małżonki. Podobnie reagują niektórzy widzowie filmu, podśmiewający się z życiowych mądrości notowanych przez Cheryl za Emily Dickinson, Joni Mitchell czy Robertem Frostem. Bo jakkolwiek banalnie brzmią z perspektywy wygodnego fotela, dla Strayed mają najwyraźniej terapeutyczny sens. Są zapisem jej bezdomności i osierocenia, które próbuje zaleczyć przy pomocy ekstremalnych doznań czy skrzydlatych słów. Czyżby jeszcze jeden dowód na to, że kobietom w drodze pozwala się na mniej?

©

DZIKA DROGA (WILD), reż. Jean-Marc Vallée. Prod. USA 2014.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2015