Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Ci, którzy chcą zrozumieć Benedykta XVI, powinni najpierw zrozumieć, co to jest Heimat - pisze w opublikowanej właśnie biografii papieża amerykański historyk Brennan Pursell. Niemieckie słowo "Heimat" - w wolnym przekładzie na polski: ziemia rodzinna, ojcowizna, ale także w sensie duchowym i kulturowym - odnosi się do dziedzictwa i korzeni, do miejsca, które ukształtowało człowieka. W przypadku Josepha Ratzingera takim miejscem jest kraina jego dzieciństwa: Bawaria.
"Benedykt z Bawarii. Intymny portret papieża i jego ojczyzny" ("Benedict of Bavaria, An Intimate Portrait of the Pope and His Homeland", wyd. Circle Press, 2008) to raczej skromna objętościowo biografia (218 stron), ale napisana z konkretnej perspektywy: osobistych doświadczeń autora. Wychowany w "hedonistycznej" (jak sam zauważa) Kalifornii, Pursell zainteresował się katolicką teologią podczas studiów doktoranckich na Harvardzie. Zajmował się historią reformacji. Potem, podczas stypendium w Oksfordzie i licznych podróży po Niemczech, zainteresowania historyczne przerodziły się - jak sam to określa - w miłość do katolickiej liturgii i religijności, europejskiej architektury i sztuki. Oraz do Bawarii, w której poznał swą przyszłą żonę, pianistkę.
Pursell, który wychował się w rodzinie protestanckiej, na katolicyzm przeszedł jako dorosły mężczyzna. Zarówno o Papieżu, jak i o jego bawarskiej ziemi rodzinnej pisze z zachwytem. Benedykt jest dla niego "Mozartem teologii": autorem klarownych i prostych, a zarazem wyrafinowanych prac teologicznych. Ich lektura to jego zdaniem jeden z najlepszych sposobów, aby go poznać. Drugim sposobem jest zrozumienie Bawarii i historii Niemiec.
Najciekawsze rozdziały swej książki Pursell poświęca młodości Josepha Ratzingera, która zbiegła się z pojawieniem się w Niemczech nazizmu.
Pokazuje np., jak głęboki wpływ III Rzesza wywarła na jego sposób pojmowania zła. To doświadczenia nazizmu i II wojny światowej oglądanej z perspektywy niemieckiego nastolatka nauczyły Ratzingera, że "zło jest najpotężniejsze i najbardziej uwodzicielskie, gdy jawi się jako coś zwyczajnego i banalnego. (...) Nazizm był jednym wielkim przedsięwzięciem służącym gloryfikacji banału. Będące na jego usługach sztuka i propaganda pozbawione były smaku, nie było w nich nic wzniosłego czy budującego" - pisze Pursell, tłumacząc, skąd wzięło się umiłowanie
Papieża dla tradycyjnej liturgii. Czyli to, co wielu określa mianem "konserwatyzmu".