Już zostaliśmy wskrzeszeni

Okres wielkanocny, celebrujący najważniejszą tajemnicę naszej wiary, jest w naszej codzienności słabo obecny. Chcemy to zmienić. Dlatego proponujemy refleksję nad zmartwychwstaniem.

30.03.2018

Czyta się kilka minut

Ryszard Otręba „56d”, rysunek, 1989 r. / ARCHIWUM ARTYSTY
Ryszard Otręba „56d”, rysunek, 1989 r. / ARCHIWUM ARTYSTY

W Wielkim Poście uczestniczymy w rekolekcjach, podejmujemy postanowienia, angażujemy się w rozmaite duchowe ćwiczenia. Liczba wielkopostnych oraz pasyjnych pieśni i nabożeństw wskazuje na intensywność przeżywania przygotowania do Wielkanocy. Po świętach nasze zaangażowanie spada. Życie na powrót staje się powszednie. A przecież już nic nie powinno być takie samo. Św. Paweł przypomina: „Jeżeli Chrystus nie zmartwychwstał, daremna jest wasza wiara i aż dotąd pozostajecie w swoich grzechach” (1 Kor 15, 17). Nasze zbawienie dokonuje się już teraz poprzez wejście w rzeczywistość zmartwychwstania.

W Liście do Efezjan możemy przeczytać zaskakujące słowa, że Bóg nas „martwych w przewinach, razem z Chrystusem ożywił (…) razem wskrzesił i posadził na wyżynach niebiańskich w Chrystusie Jezusie” (Ef 2, 5-6). Autor Listu za natchnieniem Boga odkrył, że zmartwychwstanie Jezusa nie jest wydarzeniem z przeszłości, dotyczącym jednego, choćby najważniejszego człowieka. Jest raczej czymś, co się stało i co się dzieje – lub może się dziać – z nami. Nie ma czego szukać w przeszłości ani oczekiwać w przyszłości, jeśli nie nadchodzi ona właśnie teraz. Pismo jest tu jednoznaczne: zmartwychwstanie – nasze i Chrystusa – już się dokonało. On już wspólnie z nami „siedzi na wyżynach nieba”.

Zmartwychwstanie nie działo się i się nie dzieje w żadnym innym punkcie czaso­przestrzeni niż nasze obecne życie. Nie ma zatem sensu wybierać się za morze i stać w kolejce do pustego grobu w jerozolimskiej bazylice. Tam Go nie ma. Poszukując Zmartwychwstałego trzeba raczej „powrócić do siebie”. Przewiny bowiem, w których tkwimy martwi, to – jak sugeruje greka oryginału Pisma – błędy, fałszywe kroki w krainę ułudy.

Nie bez znaczenia jest w tym kontekście to, że List do Efezjan mówi nie o z martwych powstawaniu, lecz o przebudzeniu: synegeiro. Żyjemy, ale śnimy. Błąkamy się w świecie, który – choć się zdaje rzeczywisty – ma naturę raczej sennej mary. Trzeba nam się zbudzić, odzyskać przytomność – przyjść do siebie.

We wczesnochrześcijańskim piśmie, tzw. Traktacie o zmartwychwstaniu, autor (którego imienia dziś nie znamy) poucza swego ucznia Reginosa: „Zbawiciel pochłonął śmierć. Powstał i wchłonął to, co widzialne, przez to, co niewidzialne, i tak otworzył nam drogę do naszej nieśmiertelności. (…) Uwolnij się od podziałów i więzów, a wtedy już dostąpisz zmartwychwstania”.

Niewidzialne pochłonęło widzialne – zmartwychwstanie-przebudzenie nie wiedzie do żadnego „specjalnego” doświadczenia. Otwieramy oczy i jesteśmy, gdzie byliśmy, choć wszystko jest inaczej.

Śmierć to rozkład i rozpad. Zanik jednej zasady harmonijnie integrującej całość biologicznego, ale też i duchowego organizmu. Zerwanie jedności. Podział. Dlatego uwolnij się od podziałów, a wejdziesz w rzeczywistość zmartwychwstania. Wylecz wewnętrzne pęknięcia. Konflikty sprzecznych pragnień i dążeń. Rozdźwięk pomiędzy tym, co jest, a tym, co chciałbyś, aby było. Niezgodę pomiędzy sferą myśli i uczuć. Sprzeczności w samym myśleniu, brak spójnego obrazu siebie i świata. Dokuczliwą różnicę pomiędzy takim obrazem a rzeczywistością – jaka jest.

By podziały znikły, trzeba jednak uwolnić się od więzów, czyli od przywiązań. One bowiem rodzą cierpienie: gdy brak nam tego, czego chcemy, a spotyka nas to, czego nie chcemy. Największe cierpienie zaś rodzi się z przywiązania do naszego nieuchronnie przemijającego „ja” (życia, duszy – psyche – na tym świecie) i podziału „ja” – „nie-ja”, „moje” – „nie-moje”.

Człowiek uwolniony od podziałów i przywiązań trwa pogodzony z sobą i z tym, co wokół niego nadchodzi i mija (jeśli w ogóle ma tu sens rozróżniać wnętrze i zewnętrze). Osadzony w zawsze jedynym „teraz”, nie wyrywa się ani za tym, co minęło, ani ku temu, co nadchodzi. Niczego nie chce uniknąć, niczego nie musi osiągnąć. Po prostu zawsze jest.©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Akademii Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT®. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2018