Dlaczego opowieści o Zmartwychwstaniu tak bardzo się różnią?

Od samego początku chrześcijaństwa Wielkanoc była najważniejszym świętem. I od samego początku między chrześcijanami toczył się spór, co właściwie świętujemy.

26.03.2024

Czyta się kilka minut

Grób Pański w Bazylice Dominikanów pw. Świętej Trójcy w Krakowie. 19 kwietnia 2019 r.  / Fot. Beata Zawrzel / Reeporter
Grób Pański w bazylice Dominikanów pw. Świętej Trójcy w Krakowie. 19 kwietnia 2019 r. // Fot. Beata Zawrzel / Reporter

I

W pewnym sensie wszystko jest jasne. Treścią Wielkanocy, którą chrześcijanie opowiadają sobie i w którą wchodzą w czasie świątecznych celebracji, jest śmierć i zmartwychwstanie Jezusa. Warto jednak zauważyć, że opowieść ma kilka wersji, które znacznie się różnią. Nawet w przypadku tej części historii, która – wydawałoby się – dotyczy empirycznych faktów: został pojmany, skazany, umarł na krzyżu. Wystarczy porównać np. opowieści Marka i Jana. A nawet sam ich kulminacyjny moment, opis śmierci rabbiego z Nazaretu.

U Marka stoi tak: „O godzinie dziewiątej Jezus zawołał donośnym głosem: »Eloi, Eloi, lema sabachthani«, to znaczy: Boże mój, Boże mój, czemuś Mnie opuścił. Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: »Patrz, woła Eliasza«. Ktoś pobiegł i napełniwszy gąbkę octem, włożył na trzcinę i dawał Mu pić, mówiąc: »Poczekajcie, zobaczymy, czy przyjdzie Eliasz, żeby Go zdjąć [z krzyża]«. Lecz Jezus wydał z siebie głośny krzyk i wyzionął ducha (exepneusen)” (Mk 15, 34-37).

U Jana zaś czytamy: „Potem Jezus świadom, że już wszystko się dokonało, aby się wypełniło Pismo, rzekł: »Pragnę«. Stało tam naczynie pełne octu. Nałożono więc na hizop gąbkę pełną octu i do ust Mu podano. A gdy Jezus skosztował octu, rzekł: »Wypełniło się! (tetelestai)«. I skłoniwszy głowę przekazał (paredōken) ducha” (J 19, 28-30).

Czy po lekturze obu fragmentów wiesz, Czytelniczko/Czytelniku, jaki był ostatni, przedśmiertny przebłysk przytomności Jezusa – dramatyczne poczucie opuszczenia przez Boga czy spokojna świadomość spełnienia się odwiecznego zamierzenia Ojca? Zewnętrzne okoliczności śmierci Jezusa są we wszystkich wersjach opowieści takie same. To, co się dzieje w Nim samym – co przecież jest dla wierzących znacznie ważniejsze – wydaje się różnić w zależności do tego, czy czytamy Marka, czy Jana (czy innego ewangelistę).

II

Jeszcze większe różnice występują w odniesieniu do drugiego aktu historii – do tego, co stało się w dzień po szabacie. Tu znów wersja Marka – najwcześniejsza ze wszystkich – podąża najbardziej własną drogą. Jest krótka, można ją przytoczyć w całości:

„Po upływie szabatu Maria Magdalena, Maria, matka Jakuba, i Salome nakupiły wonności, żeby pójść namaścić Jezusa. Wczesnym rankiem w pierwszy dzień tygodnia przyszły do grobu, gdy słońce wzeszło. A mówiły między sobą: »Kto nam odsunie kamień od wejścia do grobu?«. Gdy jednak spojrzały, zauważyły, że kamień był już odsunięty, a był bardzo duży. Weszły więc do grobu i ujrzały młodzieńca siedzącego po prawej stronie, ubranego w białą szatę; i bardzo się przestraszyły. Lecz on rzekł do nich: »Nie bójcie się! Szukacie Jezusa z Nazaretu, ukrzyżowanego; powstał, nie ma Go tu. Oto miejsce, gdzie Go złożyli. Lecz idźcie, powiedzcie Jego uczniom i Piotrowi: Idzie przed wami do Galilei, tam Go ujrzycie, jak wam powiedział«. One wyszły i uciekły od grobu; ogarnęło je bowiem drżenie (tromos) i ekstaza (ekstasis). Nikomu też nic nie oznajmiły, bo się bały (ephobounto)” (Mk 16, 1-8).

Sobota może być dobrym dniem na dopuszczenie do siebie zwątpienia. Nie zawsze radośnie wierzymy w zmartwychwstanie

Prof. Kalina Wojciechowska, biblistka: Być może wydarzenia Wielkiej Soboty należałoby tłumaczyć bardziej w duchu teologii kenotycznej? Być może Jezus, który we wszystkim stał się podobny do człowieka, czuje się opuszczony nawet przez Boga i sam traci nadzieję?

W wersji Marka nie ma tego, co w innych wydaje się najbliższe naszemu sercu – zmysłowego rozpoznania Zmartwychwstałego, pocieszenia: „nie bójcie się, to Ja jestem”, upewnienia, że pomimo dramatu Golgoty wszystko dobrze się skończyło: żyje, jest z nami, możemy Go widzieć i dotknąć. W najstarszej ewangelii jest tylko doświadczenie niepojętej, świętej tajemnicy, drżącej ekstazy odbierającej mowę. Narracje pozostałych ewangelistów są znacznie bogatsze, bardziej plastyczne, sugerują, że doświadczenie spotkania ze Zmartwychwstałym może przybrać formę widzenia jakiejś konkretnej postaci.

III

Spór pierwszych chrześcijan dotyczył także tego, jak historia śmierci i zmartwychwstania Jezusa wiąże się z naszym życiem. Tak, wszyscy się zgadzali, że istnieje tu jakiś bardzo bliski związek. Związek tak ścisły, iż nadaje sens naszemu życiu i naszej wierze. Jak pisał Koryntianom Paweł z Tarsu: „Jeśli Chrystus nie zmartwychwstał, puste jest nasze nauczanie i pusta jest wasza wiara” (1 Kor 15, 14). Sama śmierć Jezusa – choć może poruszać emocje i wzbudzać głębokie przemyślenia o mechanizmach ludzkiej przemocy, o solidarności w cierpieniu czy o cenie wierności swoim najgłębszym przekonaniom – to zbyt mało, by nadać ostateczny sens życiu. Ten otwiera się tylko wtedy, gdy możemy mieć nadzieję, albo wręcz doświadczyć, że życie jest mocniejsze od śmierci. Tylko wtedy jest co świętować.

Ale właśnie tutaj pojawia się kolejne zasadnicze pytanie: czy naprawdę tej mocy życia możemy doświadczyć już teraz, czy zostaje nam tylko nadzieja na przyszłość? Właśnie o to rozgorzał spór między uczniami Pawła – a jego zapis także znajduje się w kanonie świętych Pism. Najłatwiej na niego trafić, zaczynając od lektury 2. Listu do Tymoteusza. Jeden z uczniów Pawła, pisząc pod imieniem swojego nauczyciela, ostrzega adresata: „Unikaj zaś światowej gadaniny; albowiem uprawiający ją coraz bardziej będą się zbliżać ku bezbożności, a ich nauka jak gangrena będzie się szerzyć wokoło. Do nich należą Hymenajos i Filetos, którzy odpadli od prawdy, mówiąc, że zmartwychwstanie już nastąpiło” (2 Tm 2, 16-18).

Naukę, która w powyższym cytacie nazwana jest gangreną, szerzyli inni uczniowie Pawła, autorzy listów do Kolosan i do Efezjan. Autor pierwszego, wcześniejszego z nich, głosi wewnętrzny, mistyczny związek chrześcijanina z Chrystusem i ogłasza współbraciom: w Chrystusie zostaliście „współpogrzebani w chrzcie, w którym też zostaliście wpółwskrzeszeni (dosł. synēgerthēte – współobudzeni) przez wiarę w moc Boga, który Go wskrzesił (dosł. egeirantos  ek nekrōn – obudził z martwych)” (Kol 2, 11-12). Podobnie pisze autor Listu do Efezjan: „I wy byliście umarłymi w waszym błądzeniu i nietrafnych działaniach, w waszym niegdysiejszym postępowaniu według doczesności tego świata, na sposób Władcy mocarstwa powietrza, to jest ducha, który działa teraz w synach buntu. Pośród nich także my wszyscy niegdyś postępowaliśmy według pragnień naszego ciała, spełniając dążenia i pomysły ciała. I byliśmy potomstwem skłonności natury, jak wszyscy inni. A Bóg, będąc bogaty w miłosierdzie, przez wielką swą miłość, jaką nas umiłował, i to nas, umarłych w błądzeniu, razem z Chrystusem ożywił. Łaską bowiem jesteście zbawieni. Razem też wskrzesił (dosł. synēgeiren – obudził) i razem posadził w niebiosach – w Chrystusie Jezusie” (Ef 2, 1-6).

Autor listu do Tymoteusza, być może zwracając uwagę na niedoskonałość świata, chce podtrzymać nadzieję, że kiedyś będzie „absolutnie inaczej”. Ale autorzy listów do Kolosan i Efezjan odkryli, że „absolutnie inaczej” dostępne jest w głębi serca już teraz.

IV

Niemożność zbudowania jednej, spójnej wielkanocnej narracji nie pozwala zapomnieć, że to święto rozpięte pomiędzy przeciwieństwami. Z jednej strony wielkie cierpienie, zdrada, niesprawiedliwość, porażka, strach i zwątpienie. Z drugiej strony – ostateczny triumf życia i miłości. Ale czyż nie taka właśnie jest nasza egzystencja na tym świecie? Czyż nie doświadczamy jednocześnie wydarzeń, które wydają się sobie przeczyć?

Tworzymy relacje, które dają nam szczęście, sens i spełnienie – ale właśnie w tych relacjach możemy zostać najgłębiej zranieni (i możemy sami najgłębiej zranić naszych bliskich). Przychodzimy na ten świat, cieszymy się życiem: każdą nową chwilą, każdym nowym doświadczeniem – ale każda taka chwila i każde doświadczenie przybliża nas do śmierci. Im bardziej jesteśmy wrażliwi i zdolni do przeżywania radości, tym bardziej jesteśmy narażeni na ból. To, co bardziej cenne, daje nam więcej szczęścia, ale jednocześnie – przez to, że z istoty przemijające i że musi zostać utracone – nieuchronnie przynosi większe cierpienie.

Każda i każdy z nas patrzy na świat z własnej, niepowtarzalnej perspektywy – i to właśnie czyni nas świadomymi podmiotami, osobami o niezastępowalnej godności. Ale z drugiej strony to właśnie nas ogranicza – każda perspektywa coś pomija, będąc z istoty wybiórczym doświadczeniem świata, nie pozwala rozpoznać absolutnej prawdy. A jednocześnie to właśnie ograniczenie – potrzeba uzupełnienia naszej perspektywy przez perspektywy innych – czyni nas otwartymi na głębokie relacje.

Nie musimy się zatem niepokoić tym, że nie sposób pogodzić wszystkich elementów i wszystkich wersji wielkanocnej historii. A nawet jeśli mamy w sobie taki niepokój – nie musimy się go pozbywać, by jednocześnie doświadczyć i bólu Wielkiego Piątku, i niepewności Wielkiej Soboty i nieogarnionej radości nadchodzącego po niej Poranka. 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i teolog, publicysta, redaktor działu „Wiara”. Doktor habilitowany, kierownik Katedry Filozofii Współczesnej w Uniwersytecie Ignatianum w Krakowie. Nauczyciel mindfulness, trener umiejętności DBT. Prowadzi też indywidualne sesje dialogu filozoficznego.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 13/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Wiosenna jedność przeciwieństw