Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszą salwą w rozpętanej przez Terrorystyczną Międzynarodówkę wojnie był atak na Amerykę, ale zaraz przeniosła się ona na Bliski Wschód i sąsiadującą z nim Azję Środkową i Południową, a wkrótce objęła też Afrykę. W odwecie za atak z 11 września 2001 roku Amerykanie najechali na Afganistan, gdzie z gościny tamtejszych talibów korzystał herszt Al-Kaidy, saudyjski szejk Osama ibn Ladin. Amerykanie szybko rozgromili talibów i przejęli władzę nad Afganistanem, z którego przegnali też partyzantów Al-Kaidy. Dali się jednak uwieść idealistycznemu przekonaniu, że potrafią zaprowadzić demokrację w całym świecie islamu, a wtedy na zawsze przestanie on zagrażać Zachodowi i ustanowionemu przezeń porządkowi międzynarodowemu. Afganistan, peryferium muzułmańskiego świata, nie za bardzo nadawał się na wzór, który natchnąłby innych braci w wierze. Do roli tej pasował za to jak ulał Irak i jego stolica Bagdad, jedno z najważniejszych miejsc w świadomości mahometan, ich historii, kultury i tradycji.
Inwazja na Irak w 2003 r., obalenie tamtejszego dyktatora Saddama Husajna i jego państwa, a przede wszystkim ustanowienie nowego, miłego Zachodowi porządku, miało stać się początkiem ludowych rewolucji i demokratycznych przemian w innych bliskowschodnich stolicach, zwłaszcza tych nieprzychylnych Zachodowi, jak Damaszek czy Teheran.
Amerykanom, którzy toczyli jednocześnie dwie wojny, w Afganistanie i w Iraku, nigdzie nie udało się zaprowadzić na trwałe nowych porządków, za to przeciągając okupację, dali się wciągnąć w trwające do dziś wojny domowe. Państwa, które zamierzali zbudować i postawić za wzór do naśladowania dla innych, stały się państwami upadłymi, które inni brali sobie nie za przykład, lecz przestrogę.
Stowarzyszenie Lekarze Przeciw Wojnie Atomowej, pokojowi nobliści, łączną liczbę bezpośrednich i pośrednich ofiar zachodnich wojen w Afganistanie, Pakistanie i Iraku oszacowali na co najmniej półtora miliona.
Z Afganistanu i Iraku wojna przelała się do afrykańskiej Somalii, kraju pogrążonego w chaosie, gdzie wielkie wpływy zaczęli zyskiwać miejscowi talibowie. Amerykanie podejrzewali, że właśnie tam o nową gościnę poproszą wymykający się z Afganistanu i Pakistanu bojownicy Al-Kaidy.
CZYTAJ TAKŻE:
- Wojciech Jagielski dołączył do zespołu „Tygodnika Powszechnego": „Tu mogę uprawiać ten styl dziennikarstwa, który najbardziej mi odpowiada" >>>
- Specjalny cykl Wojciecha Jagielskiego „Strona świata” >>>
Skutkiem ubocznym, zaskakującym i niemiłym dla Zachodu, stała się Arabska Wiosna. Zachodni przywódcy zamierzali zaprowadzać demokrację na Bliskim Wschodzie odgórnie. Nie przewidzieli, że ich wezwania zostaną tak dosłownie zrozumiane przez arabską ulicę. Rewolucje, rozruchy i wojny przetoczyły się przez kraje Maghrebu, obalając tamtejszych, życzliwych Zachodowi i przez Zachód wspieranych dyktatorów w Tunezji, Egipcie i Libii. Rozruchy i nowe wojny zniszczyły kolejne państwa Bliskiego Wschodu: Libię, która po upadku Muammara Kadafiego została zagarnięta przez rozmaitych dżihadystów, watażków, przemytników i handlarzy żywym towarem; Jemen, a przede wszystkim Syrię, gdzie wybuchła wojna domowa, która pogrążyła w chaosie cały Bliski Wschód, nasiliła konflikt między sunnitami i szyitami i wskrzesiła rywalizację dawnych regionalnych potęg – Turcji, Iranu i Arabii Saudyjskiej. Wojna syryjska przyczyniła się do odrodzenia ruchu dżihadystycznego. Z rozbitej i osłabionej przez Amerykanów Al-Kaidy powstało Państwo Islamskie, które na obszarze upadłych państw irackiego i syryjskiego ogłosiło powstanie kalifatu.
Sukcesy dżihadystów z Bliskiego Wschodu zachęciły do działania ich braci w wierze w północnej Afryce. Potężne armie partyzanckie, wojujące pod sztandarami Proroka, pojawiły się w Mali, Nigerii, Czadzie i Kamerunie, które za swoje królestwo uznały cały obszar Sahary i Sahelu. Wojny, chaos, bieda i beznadzieja, jakie zapanowały na Bliskim Wschodzie i w północnej Afryce sprawiły, że z krajów tych ruszyła do Europy nowa wędrówka ludów.
Według raportu opublikowanego przez badaczy z uniwersytetu Maryland w USA, w zeszłym roku w zamachach bombowych i atakach terrorystycznych na całym świecie zginęło blisko 35 tys. ludzi. Prawie dwadzieścia tysięcy zabitych przypada na kraje Bliskiego Wschodu i północnej Afryki. W Europie w zamachach i atakach dżihadystów zginęło w zeszłym roku 238 osób. Więcej, bo prawie czterysta ofiar, pochłonął jeden, za to najkrwawszy zeszłoroczny zamach w centrum handlowym Karada w Bagdadzie.