Jeden, tradycyjny, zbiorowy, niepapieski

Statystyki i sondaże pokazują, że polski katolicyzm różni się od tego spotykanego w innych częściach świata. Momentami wydaje się wręcz Kościołem autokefalicznym.

08.01.2018

Czyta się kilka minut

 / GRZEGORZ SKOWRONEK / AGENCJA GAZETA
/ GRZEGORZ SKOWRONEK / AGENCJA GAZETA

Oile jeszcze kilka wieków temu Polacy toczyli spory z papiestwem, o tyle wiek XX zdecydowanie był czasem zbliżenia Warszawy i Watykanu. Wydawałoby się, że okres pontyfikatu Jana Pawła II scementował tę więź na długo. Okazało się to jednak złudzeniem. Dzisiejsze kontrowersje, które budzi papież Franciszek w wielu katolickich kręgach, wskazują, że polska religijność katolicka jest pod wieloma względami paradoksalna – a niektóre jej cechy powodują, że staje się unikatowa na mapie Kościoła rzymskokatolickiego, przede wszystkim na tle innych krajów Zachodu.

Razem, nie oddzielnie

Pierwszą cechą, która wyróżnia polską religijność na tle Europy, jest z pewnością silne przywiązanie do praktyk religijnych. Jak wskazują dane European Social Sur- vey, o ile we Francji, Wielkiej Brytanii czy Belgii ponad 50 proc. mieszkańców nigdy nie uczestniczy w obrzędach religijnych (w Czechach: nawet 65 proc.), to w Polsce jest to jedynie 5 proc., i jest to jeden z najniższych odsetków na kontynencie.

Czy oznacza to, że Polacy biorą sobie do serca nauczanie Kościoła, według którego nieobecność na niedzielnej Eucharystii jest grzechem ciężkim? Możliwe. Tylko że jednocześnie nie traktują tak samo poważnie innych zaleceń Kościoła. Indywidualna modlitwa, której praktykowanie Kościół także nakazuje, choć nie pod groźbą popełnienia grzechu ciężkiego, nie jest już tak popularna. Jak wskazuje raport Pew Research Center, codziennie modli się tylko 27 proc. Polaków. Specyficzną cechą polskiego Kościoła jest więc społeczny charakter wyznawanej religii. Łączy się ona z tradycjami rodzinnymi, a bardzo często – także z uczuciami patriotycznymi.

Obraz przedstawia się tak, jakby Kościół rzadziej sam w sobie był punktem odniesienia, a stawał się nim jako część ojczyzny lub jej kultury. W efekcie w tych miejscach, w których Kościół jako instytucja na świecie odbiega od lokalnych zwyczajów czy utartych poglądów lub się im sprzeciwia, Polacy często idą raczej za tym, co lokalne. Dlatego też twarz polskiego Kościoła jest specyficzna.

Szczególne przywiązanie Kościoła do tradycji narodowej nie jest zaskakujące – polski Kościół przez wiele lat stał po stronie Polaków pod zaborami (choć Rzym nie wypowiadał się zdecydowanie przeciwko naszej podległości innym mocarstwom, a wręcz przeciwnie – np. Grzegorz XVI w encyklice „Cum primum” potępił uczestników powstania listopadowego). Następnie – choć przetrzebiony po II wojnie światowej – wziął zdecydowanie stronę obywateli w sporze z władzą komunistyczną.

Dla Polaków przez całe lata Kościół był miejscem schronienia – tam ukojenia szukały matki i żony powstańców i żołnierzy, tam spotykała się antykomunistyczna opozycja, tam przechowywano pamięć o narodowych symbolach. Ów „zbiorowy” i „tradycjonalistyczny” charakter polskiej religijności wiąże się też z jej szczególnym nasileniem na wsi – to stamtąd wywodziła się (zwłaszcza w pierwszych latach po II wojnie światowej) większość księży, to tam naturalny rytm pór roku związany był z rytmem modlitwy.

Zbiorowość i obrzędowość polskiej religijności często nie idą jednak w parze z głębszą refleksją intelektualną, co rzutuje na wiedzę religijną społeczeństwa. Ks. prof. Janusz Mariański, socjolog religii, wskazuje np., że ok. 15 proc. więcej Polaków badanych przez UKSW wierzy w Trójcę Świętą niż w osobowego Boga – podczas gdy bez osobowego Boga, logicznie rzecz biorąc, Trójca Święta jest niemożliwa, gdyż składa się z trzech Osób.

Moralność przede wszystkim

Specyfika polskiego Kościoła polega także na położeniu nacisku na nauczanie moralne, zwłaszcza to regulujące codzienne postępowanie i stosunek do obrzędów. Ogólnoświatowe badania Center for Applied Science in The Apostolate, działającego przy Uniwersytecie w Georgetown, wskazują, że 75 proc. katolików na świecie nie chodzi do spowiedzi w ogóle (lub rzadziej niż raz w roku), a tylko 2 proc. chodzi regularnie, podczas gdy w Polsce, jak wskazuje CBOS, przynajmniej raz w roku do spowiedzi wybiera się 68 proc. mieszkańców.

Odejście katolików z zagranicy od spowiedzi wynika w dużej mierze z braku przekonania o popełnianiu przez nich grzechu śmiertelnego – dlatego np. w zachodniej Europie rzadko zdarza się, by ktoś z powodu takiej świadomości nie szedł do komunii. W Polsce przekonanie, że bez spowiedzi nie wolno przystępować do Komunii, jest jednak silne, dlatego ci, którzy nie spowiadali się, pozostają często w ławkach. Mamy więc do czynienia ze szczególnym na tle świata przywiązaniem do sakramentów lub do nakazów związanych z nimi, albo też ze szczególną świadomością zasad dotyczących grzechu śmiertelnego i przebywania w łasce sakramentalnej.

Jest to jednak obszar szczególny – fakt wypełniania nauczania Kościoła w tej dziedzinie nie przekłada się na dziedziny inne. Według nauczania Kościoła, podobnie jak opuszczanie mszy grzechem śmiertelnym jest choćby także sztuczna antykoncepcja – jednak wiele badań wskazuje na to, że większość polskich katolików opowiada się za jej stosowaniem. Według raportu Instytutu Statystyki Kościoła Katolickiego pt. „Postawy społeczno-religijne Polaków 1991–2012” stosowanie sztucznej antykoncepcji dopuszcza również 50 proc. osób regularnie uczestniczących w praktykach religijnych (choć prawdopodobnie – jeśli jej używają – przychodzą na mszę, ale nie przystępują do komunii). Można więc powiedzieć, że jedne zakazy i nakazy moralne Kościoła zdają się być dla Polaków ważniejsze od innych.

Innym przykładem specyfiki polskiego Kościoła jest trzymanie się pewnych tradycji w nauczaniu moralnym, które w innych krajach zostały porzucone lub nie przyjęły się, słowem: nie należą do głównego depozytu nauki Kościoła. Jedną z tych tradycji jest post polegający na niejedzeniu mięsa w piątki. Decyzja o utrzymaniu tej tradycji jest w mocy polskiego Episkopatu, nie Watykanu – jest ona jednak cały czas utrzymywana w przeciwieństwie do wielu innych krajów.

Kolejną kwestią, mającą bardziej ogólny charakter, jest przywiązanie polskich katolików do tzw. sześciu prawd wiary, opisujących Boga jako sędziego sprawiedliwego, który za zło karze, a za dobro wynagradza – nie mówiących natomiast np. o Bożej miłości czy zmartwychwstaniu. Jak się okazuje, „główne prawdy wiary” nie pochodzą z Katechizmu, będącego podstawowym dokumentem kościelnym, a co więcej: w niektórych krajach w ogóle się o nich nie mówi, podczas gdy w Polsce w zbiorowej świadomości należą do podstaw nauczania kościelnego.

Wskazuje to na szczególną orientację polskiego katolicyzmu (przynajmniej po stronie nauczających) na niektóre zasady moralne i na „prawną” stronę religii. Jak wskazuje o. Kasper Kaproń, franciszkanin i misjonarz w Boliwii: „W Polsce mamy (…) do czynienia z Kościołem prawa, świętego Oburza, kanonicznych upomnień”.

Franciszek – tak, ale…

Nie oznacza to oczywiście, że Kościół za granicą odszedł od nauczania moralnego, jednak priorytety tam postawione są inne niż w Polsce – większy nacisk kładzie się na dzieła charytatywne, pomoc ubogim i wspólnotowość, na co także wskazuje o. Kaproń: „Inaczej były też rozłożone akcenty w rozumieniu sakramentu Eucharystii. Dla zakonników z Ameryki Łacińskiej była ona nade wszystko miejscem spotkania z Bogiem we wspólnocie (wymiar komunii). Dlatego też nie akceptowali oni indywidualnego celebrowania Mszy Świętej. Woleli w ogóle jej nie odprawić, niż sprawować ją indywidualnie”. Wydaje się, że także przepaść między kapłanami a ludem jest w Polsce większa niż w Ameryce Południowej czy Europie Zachodniej, gdzie częstym obrazkiem jest ksiądz czy nawet biskup podający po mszy rękę każdemu z wiernych.

Ze względu na te inaczej rozłożone akcenty trudno się dziwić, że w polskim Kościele wątpliwości budzi także Franciszek ze swoją reformatorską i dialogiczną wobec świata polityką, krytyką księży i otwarciem na uchodźców. Czy jednak faktycznie Polacy krytycznie podchodzą do Papieża? Badanie CBOS z 2014 r. wskazało, że w społeczeństwie jest on oceniany bardzo pozytywnie, nawet lepiej niż uważany za konserwatywnego Benedykt XVI. Rok później 84 proc. Polaków wskazywało, że Franciszek jest dla nich autorytetem. Z drugiej strony sympatia dla Franciszka niekoniecznie przekłada się na akceptację jego głosu. Badanie krakowskich kleryków, przeprowadzone przez dr. Konrada Pędziwiatra z Uniwersytetu Ekonomicznego, wskazuje, że choć na poziomie ogólnym 70 proc. respondentów zgadza się z papieskim nauczaniem w kwestii uchodźców, to z prośbą o przyjęcie jednej uchodźczej rodziny przez każdą parafię zgadza się już tylko 30 proc. Jednocześnie chyba przy żadnym wcześniejszym pontyfikacie w polskiej prasie nie pojawiało się aż tyle artykułów radykalnie krytycznych wobec papieża. Grzegorz Kucharczyk w „Do Rzeczy” zarzucał Franciszkowi „zanegowanie nauczania samego Chrystusa”, a Tomasz Terlikowski mówi o zerwaniu z nauczaniem Jana Pawła II, który dla polskich księży cały czas pozostaje głównym punktem odniesienia.

Kościół rzymskokatolicki w Polsce wydaje się więc momentami wręcz Kościołem autokefalicznym. Jak oceniać to zjawisko? Tradycjonaliści, wskazując na część wyżej wymienionych faktów, są zdania, że Polska jest ostatnim bastionem katolicyzmu, że to ona w najbardziej skrupulatny sposób trzyma się istoty, a inne kraje ze względu na liberalizację i sekularyzację odeszły od tradycji jednego, Chrystusowego Kościoła; ba, od tej tradycji odchodzi samo papiestwo, i niedługo prawdziwego katolicyzmu szukać będzie można tylko na polskich, tradycyjnych parafiach. Przedstawiciele tzw. otwartej ortodoksji są w tej kwestii bardziej pesymistyczni – według nich to splecenie katolicyzmu z polską kulturą i polityką, i jego dość „moralistyczna” specyfika powodują, że bywamy raczej narodowi i kościelni niż ewangeliczni. Tym drugim dodatkowych argumentów dostarcza często sam Franciszek, choćby w najnowszym dokumencie Stolicy Apostolskiej pt. „Odpowiedź uchodźcom i migrantom”.

Czy można podzielać optymizm tradycjonalistów? To zależy od tego, gdzie widzimy istotę chrześcijaństwa i katolicyzmu. Owszem, z pewnością istnieje pewien zbiór nakazów i zakazów, w respektowaniu których polscy katolicy wydają się górować nad współbraćmi z innych krajów, przede wszystkim z Zachodu. Problem w tym, że ta forma katolicyzmu ma stosunkowo niewielkie oddziaływanie na codzienne życie. Wiele badań wskazuje, że jesteśmy społeczeństwem o wysokim poziomie nieufności, z trudnościami we wzajemnej współpracy, a ostatnie lata przynoszą coraz większy podział między Polakami, również w rodzinach i wśród znajomych. Nasuwa się pytanie: gdzie duch pojednania i pokoju, który powinien nieść katolicyzm? Szybciej przyjmujemy tę część nauczania, w której mowa o „mieczu” i o „znaku sprzeciwu”.

Także nauczanie Kościoła w sprawach seksualnych i otwartości na życie obecne jest na wysoko powiewających sztandarach, ale, jak widać, bez wielkich konsekwencji praktycznych, skoro Polska jest krajem o przedostatnim w Europie współczynniku dzietności. Należy więc dobitnie zadać pytanie: jeżeli nasz „autokefaliczny” katolicyzm faktycznie jest tym właściwym i jedynym, to czemu jego wpływ na codzienne życie jest tak słaby? ©

Autor jest socjologiem, członkiem zespołu thinkzine’u „Nowa Konfederacja” i zespołu Laboratorium „Więzi”. Powyższy tekst ukazał się pierwotnie w internetowym miesięczniku idei „Nowa Konfederacja”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2018