Jak upudrować rząd

Polski rząd szuka w Londynie firmy public relations gotowej pomóc w poprawie naszego wizerunku na Zachodzie.

25.03.2016

Czyta się kilka minut

Paweł Bravo /  / Fot. Grażyna Makara
Paweł Bravo / / Fot. Grażyna Makara

Nieoficjalne rozmowy prowadzi m.in. prezes jednej z największych instytucji finansowych – tak twierdzi „Financial Times”, przypisując pomysł „osobom z rządu świadomym, że przegrywają wojnę komunikacyjną”. Cytuje przy tym wicepremiera Morawieckiego: „Potrzeba nam lepszych narzędzi pr-owych, żeby przebić się z pozytywnym przekazem dla inwestorów”.

„Promocją inwestycji” nazywała się oficjalnie również wieloletnia praca lobbingowa agencji Ketchum i Gplus dla Rosji. 30 mln dolarów wydanych od 2006 r. poskutkowało: Władimir Putin trafił na okładkę tygodnika „Time” jako człowiek roku, a na łamach „New York Timesa” gromił amerykański ekspansjonizm. W 2015 r. współpracę jednak zerwano, bo – jak mówią nieoficjalnie w agencji – Moskwie przestało zależeć na reputacji, a w obecnym stanie konfliktu z Zachodem żaden tradycyjny lobbing nie pomoże. Jest zatem ekipa do wynajęcia.

Dobre referencje mają też dawni spin doktorzy rządu Blair’a z agencji Portland: tak pudrują oblicze kazachskiego władcy Nazarbajewa, że ostatnio nawet jego kraj kierował pracami OBWE. Numerem chętnie podzieli się jeden z doradców Nazarbajewa, Aleksander Kwaśniewski. W odwodzie pozostaje też agencja Brown Lloyd James, która w ramach kontraktu na wybielanie syryjskiego prezydenta Asada załatwiła jego żonie sesję w „Vogue” pod tytułem „Róża na pustyni”. Z braku równie pięknych żon i odmiennego niż w Syrii krajobrazu w naszej wersji byłby to „Kalafior na rozlewisku”.

A tak na poważnie – cieszy gotowość podjęcia zakulisowych, miękkich działań oprócz ciskania gromów na „określone siły”. Każdy dialog, nawet zaaranżowany przez wynajętych lobbystów, otwiera jakieś pole do porozumienia. Ekspert agencji Ketchum, odpowiadający za projekt rosyjski, wspominał w książkowych wspomnieniach: „Z początku kremlowscy urzędnicy byli przekonani, że mogą po prostu zapłacić za przychylne teksty albo je wymusić. Udało nam się ich przekonać, że lepiej będzie, jak zaczną zapraszać dziennikarzy na kolacje”. W polskiej polityce zewnętrznej takich kolacji zdecydowanie brakuje. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2016