Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiemy już więcej na temat incydentu z samolotem linii Ryanair, który w czerwcu 2021 r. przymusowo lądował w Mińsku, a dwoje pasażerów – dysydent Raman Pratasiewicz i jego partnerka – zostało zatrzymanych przez Białoruś. Lektura raportu Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (IATA) nie pozostawia wątpliwości, że była to operacja reżimu Alaksandra Łukaszenki, a rzekome pogróżki o bombie na pokładzie stanowiły tylko pretekst służący skierowaniu maszyny do Mińska.
Tuż przed tym, gdy samolot znalazł się nad Białorusią, z anonimowego konta w Szwajcarii wysłano sześć maili z informacją o bombie do lotnisk położonych w pobliżu trasy przelotu. W czasie rozmowy z pilotami białoruski kontroler powiedział o „mailach”, choć nie mógł wiedzieć, że było ich więcej niż jeden; pomimo ponawianych przez załogę oraz centra operacyjne Ryanair i jej polskiej spółki córki Ryanair Sun (operatora maszyny) próśb o umożliwienie im wzajemnego kontaktu, niemal do chwili lądowania linia nie wiedziała o przyczynie przekierowania do Mińska. Samolot nie był też eskortowany przez białoruskie migi. Według raportu załoga postępowała zgodnie z procedurami, a podczas samego lotu pasażerom nie zagrażało niebezpieczeństwo.
Szczegółowe ustalenia IATA – których celem jest m.in. lepsza koordynacja działań i uniknięcie podobnych zdarzeń w przyszłości – nie są zaskakujące. Będą jednak skutkowały dalszą izolacją Białorusi w międzynarodowym ruchu lotniczym (od czasu incydentu kraj ten omijają maszyny niektórych zachodnich linii). To tylko z pozoru konsekwencje „branżowe” – swoboda żeglugi powietrznej, podobnie jak kiedyś morskiej, jest dziś jednym z probierzy wiarygodności państwa. Z autorytarną władzą, która nie waha się uprowadzić cywilny samolot, Białoruś liczy się w świecie coraz mniej, choć dla swoich sąsiadów jest coraz groźniejsza. ©℗
Sciapan Puciła, bloger i współzałożyciel kanału Nexta, dziś mieszkający w Polsce: Zatrzymując Ramana Pratasiewicza, reżim Łukaszenki pokazał, że jest gotowy na wszystko, żeby zastraszyć ludzi.