Interesy w świątyni

Czasem zastanawiam się, co zrobiłby Jezus, gdyby fizycznie, w ludzkiej postaci odwiedził niektóre z naszych kościołów czy sanktuariów. Ustalone opłaty za msze, pogrzeby, chrzty, śluby. Sklepiki z dewocjonaliami. "Weźcie to stąd, a nie róbcie z domu mojego Ojca targowiska". Pewnie zostałby uznany za antyklerykała lub przypięłoby Mu się jakąś inną etykietkę.

11.03.2009

Czyta się kilka minut

Ale zbyt proste to myśli. Zbyt proste, bo odwołują się do emocji i uczuć postronnego obserwatora, a nie uczestnika wydarzeń. Postronny obserwator zaciera z przyjemnością ręce, oglądając, jak dokonuje się sprawiedliwość dziejowa. Oto Jezus wreszcie dobrałby się do skóry niektórym księżom. Wreszcie dostałoby się sklepikarzom, prowadzącym swoje interesy przy sanktuariach i kruchtach kościelnych. Ale nie mam zamiaru awanturować się o miejsce sklepików w obrębie kościołów, chociaż kłóci się to z moim poczuciem estetyki religijnej. Daleko ważniejsze jest zrozumienie motywu oczyszczenia świątyni przez Jezusa. Nie chodziło przecież o antyklerykalną rewoltę, ale o drogowskaz dla naszego życia.

Oczyszczenie świątyni i zapowiadane zburzenie świątyni Ciała Jezusa ma zmienić targowisko mojego własnego ciała w świątynię Boga. W tej odbudowanej świątyni nie będzie już miejsca dla wołów, baranów i gołębi, a więc tego wszystkiego, co w życiu jest potrzebne, a jednocześnie często przeszkadza nam żyć. Zdaniem o. Anselma Grüna, rzeczone woły to symbol naszej ociężałej witalności i zmysłowości. Baranki to nic innego jak symbol zniewolenia grzechem. Gołębie zaś to symbol naszych rozproszonych myśli, goniących wokół tysiąca spraw, bez umiejętności koncentracji na jednej rzeczy. Tylko dzięki zburzeniu świątyni Ciała Jezusa możemy być wyzwoleni.

Pozostaje wszakże element, którego nie sposób nie zauważyć. To handlarze świątynni. Św. Augustyn mówi, że są "to ci, którzy w Kościele szukają własnych interesów, a nie interesów Jezusa Chrystusa". I retorycznie pyta: "Czemu służy osiąganie w ten sposób dóbr czasowych i przemijających, takich jak pieniądze, przyjemności żołądka, gardła czy ludzkiej chwały? Czymże są te rzeczy, jeśli nie dymem i wiatrem?". Mocne słowa, zważywszy, że handlarzem jest nie tylko ten, kto bogaci się materialnie, ale także zarabia to, co niewidzialne, a przecież konkretne. Honory wśród pochlebców. Niezasłużone tytuły naukowe i próżną chwałę. Karierę. Głosy w wyborach i przywileje gwarantujące nietykalność. Tak. Dla takich ludzi świątynia może stać się schronieniem, ucieczką, swoistą jaskinią gwarantującą alibi pobożności.

W środku Wielkiego Postu Jezus przychodzi do nas z konkretną propozycją. Zamiast być jaskinią zbójców, możemy być otwartą przestrzenią spotkania człowieka z Bogiem. Kościół może być społecznością ludzi niedoskonałych i grzesznych, ale przecież szczerze szukających Boga i interesów Jezusa Chrystusa. Jego zaś interesem jest całe nasze życie, w którym szanuje się Boga, jego przykazania i los drugiego człowieka. Więc jakie interesy wybierasz?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2009