Instytut dzieł niereligijnych

Mój drogi Piołunie,

01.07.2013

Czyta się kilka minut

jest źle. Ileż jeszcze razy będę musiał pisać o wybrykach nowego oberklechy? Wyobraź sobie, że tym razem klaun w bieli oświadczył, iż przeklęty Rybak zwany Skałą nie miał konta. A na dodatek papież zastanawia się, czy Watykan musi mieć własny bank. Otóż musi! Non possumus, szalony starcze! Bo tu chodzi o znacznie więcej niż mizerne sześć miliardów euro zdeponowanych w Instytucie Dzieł Religijnych na trzydziestu trzech tysiącach kont. Notabene złotem obsypałbym żartownisia, co wymyślił to cudne miano. Kto nie wie, ten za żadne skarby się nie domyśli, iż szacowny Instytut nie zajmuje się krzewieniem andronów Nieprzyjaciela, a po prostu obraca forsą.

Ale od początku, bo z tym Rybołapem to nie było do końca tak. Wprawdzie u fenickich bankierów rachunku nie założył, ale w czasach, gdy z bandą darmozjadów włóczył się za Cieślą po Galilei, Samarii i Judei – mieli wspólny trzos. Dla biednych i potrzebujących. Idea szczytna, ale taka sakiewka to już mały bank. Wymaga minimum troski o bilans wpłat i wypłat, a człowiek z żyłką do interesu w mig spostrzeże okazję, by nie tyle oszczędzić, ile wręcz zarobić. Oczywiście dla dobra wdów, sierot i reszty nieudaczników. Nie od dziś wiadomo, że pieniądz musi pracować. Na szczęście wśród dwunastu zaczadzonych bajdurzeniem Nieprzyjaciela o samowystarczalnych ptaszkach i liliach – znalazł się jeden rozsądny, co rozumiał, dlaczego dwie drachmy są lepsze niż jedna. I nie był to nawrócony celnik, który rachunki miał w małym palcu, ale nasz drogi Judasz.

Kiedy zaś każdego ranka pacjent budzi się, aby w pierwszym odruchu sięgnąć za pazuchę i sprawdzić, czy z trzosika nic nie ubyło – staje się dla doświadczonego demona łatwym łupem. Pisałem Ci już, że mamona nawet wrażliwe serce przemienić może w kawał zepsutego mięsa. Wśród nielicznych fragmentów tych czterech naiwnych opowiastek, do których wracam nie bez satysfakcji, jest scena, gdy Iskariota karci zidiociałą Marię. Zamiast funt nardowego olejku sprzedać za trzysta denarów, a pieniądze rozdać ubogim – wciera wszystko w stopy Cieśli. Świętą – nomen omen – rację miał Judasz, a że jednocześnie podbierał nieco z trzosa na własne potrzeby... Jak to mawiał Nieprzyjaciel? Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni?

Zauważ, jak podobna to historia do losów watykańskiego Instytutu. Tu także z początku idea była wzniosła i na wskroś ewangeliczna. Działalność charytatywna, pokorna pomoc i tym podobne bla, bla, bla. Miłe złego początki. Skoro mały trzos niewielu pozostawia obojętnymi, cóż dopiero sumy z sześcioma i dziewięcioma zerami?

Ale dosyć o machlojkach. I poprzedni papieże nie byli przecież głupcami. Rozumieli, żeśmy w Instytucie zdobyli wygodny przyczółek. Główkowali i poprawiali, ale było to jak pudrowanie gnijących ran. Niby już nie śmierdzi, ale wciąż grozi gangreną. Dopiero następca postawił sprawę na ostrzu noża: przejrzystość albo likwidacja. To zaś pokazuje, jak niebezpieczny to typek. Diabeł supła, supła i supła. Potem mędrcy głowią się i głowią, aby koniec końców orzec, że węzeł może nie jest aż taki zły, bo symbolizuje trwałość, a poza tym zdążyliśmy się już doń przyzwyczaić. Trochę się tylko poluzuje i będzie cacy. Aż tu nagle przychodzi pacjent, który wyciąga miecz i ciach!

Po cichu liczyłem, że już mało kto na serio bierze przestrogi Nieprzyjaciela, aby sobie obcinać ręce i wydłubywać oczy, jeżeli są powodem grzechu. Ale oto odradza się radykalizm w najgorszym wydaniu. Kościelne młyny ostatnio jakby przyspieszyły. Bacz więc, drogi Piołunie, byśmy nie wpadli między miażdżące żarna. „Co nagle, to po diable” – głosi stare przysłowie. Oby nowe nie brzmiało: „Nagle – i już po diable”.

Twój kochający stryj Krętacz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Były dziennikarz, publicysta i felietonista „Tygodnika Powszechnego”, gdzie zdobywał pierwsze dziennikarskie szlify i pracował w latach 2000-2007 (od 2005 r. jako kierownik działu Wiara). Znawca tematyki kościelnej, autor książek i ekspert ds. mediów. Od roku… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2013