Ile człowieka w maszynie

Debiut Brytyjczyka Alexa Garlanda to jeden z najbardziej smakowitych filmów science fiction, jakie ostatnio powstały.

04.04.2015

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Ex Machina”  / Fot. Materiały prasowe
Kadr z filmu „Ex Machina” / Fot. Materiały prasowe

W 2007 r. japoński konstruktor robotów Hiroshi Ishiguro przeprowadził eksperyment z udziałem swojej 10-letniej córki. Zbudował geminoida, czyli maszynę stworzoną na jego własny obraz i podobieństwo, sensorycznie sprzężoną z oryginałem, wiernie naśladującą jego mimikę i ruchy oraz wyposażoną w jego głos, a następnie zaaranżował interaktywne spotkanie małej Lisy z kopią taty.

Dziewczynka, pomimo oswojenia z tematem (kilka lat wcześniej ojciec stworzył replikę jej osoby) i mimo przyjaznych warunków eksperymentu, zareagowała strachem i niechęcią. Uznała geminoida za istotę całkowicie obcą. Konfrontację tę zarejestrowała duńska dokumentalistka Phie Ambo i włączyła do swego filmu „Mechaniczna miłość”, traktującego o relacjach emocjonalnych między człowiekiem a robotem. Czego zabrakło geminoidowi? Profesor Ishiguro używa określenia sonzai-kan, oznaczającego właściwą każdemu człowiekowi aurę, wyjątkową obecność. Jego projekt zakładał, że taką aurę da się odtworzyć.

Do kin wszedł fabularny film „Ex Machina”, zbudowany wokół podobnego poczucia obcości, a zarazem jeden z najbardziej smakowitych filmów science fiction, jakie ostatnio powstały. W ukrytej w górach luksusowej posiadłości Nathan, potentat w branży IT, konstruuje androidy, których sztuczna inteligencja zaczyna dorównywać ludzkiej. Trafia tu Caleb, wybrany losowo pracownik korporacji, szeregowy programista, mający przeprowadzić na jednym z androidów test Turinga, potwierdzający zdolność robota do samoświadomości, abstrakcyjnego poczucia humoru czy ludzkich uczuć. Ponieważ przedmiotem badań okazuje się powabna istota płci żeńskiej o imieniu Ava, nic dziwnego, że w naszpikowanej światłowodami willi będzie mocno iskrzyć.

Debiutujący za kamerą brytyjski scenarzysta Alex Garland na pozór nie mówi niczego odkrywczego w temacie. Jego film dokonuje rekapitulacji odwiecznych pytań o granice człowieczeństwa. I choć wszelkie atrybuty przypisywane ekskluzywnie istocie ludzkiej, takie jak wolna wola, sumienie, wyobraźnia, zdolność do buntu, potrzeba wolności, uczucia wyższe czy twórczość odnajdujemy u Avy pod różnymi postaciami, za każdym razem towarzyszy im obsesyjna myśl, że wszystko to zostało jakoś zaprogramowane.
Atmosfera niepewności wypełnia cały film. W kryzysowym momencie bohater zaczyna kwestionować nawet własny antropologiczny status i próbuje – dosłownie! – dostać się do wnętrza swojego ciała, by upewnić się, czy jest człowiekiem z krwi i kości. Nawet bajeczna posiadłość widziana z przeszklonego salonu jawi się w pewnym momencie niczym doskonała atrapa samej siebie.

„Ex Machina” korzysta garściami z odwiecznych marzeń ludzkości o przejęciu przez człowieka boskiej wszechwładzy. Kłania się tu mit prometejski, legenda Golema, motyw Frankensteina i zbudowany wokół tych fantazji potężny nurt fantastyki naukowej. Przywołana zostaje także „romantyczna” tendencja do uczłowieczania i uduchowiania istot człekopodobnych, często podszyta wiarą w szlachetny bunt maszyny – jak w „Blade Runnerze”, „2001: Odysei kosmicznej” czy w znanym teledysku Chrisa Cunninghama do piosenki „All Is Full of Love” Björk. Z drugiej strony Garland uruchamia wpisany w te same mity, książki czy filmy odwieczny lęk przed sztucznym człowiekiem, który pewnego dnia triumfalnie ogłosi śmierć swego boga.

Film wygrywa ów lęk w sposób wielce oryginalny. Postać Avy, choć została zagrana przez aktorkę, wydaje się tworem niedokończonym – niektóre fragmenty jej ciała pozbawione są skóry, odsłaniając tu i ówdzie technologiczne trzewia. Ta „niegotowość” bynajmniej nie przeszkadza Calebowi zobaczyć w niej istotę ludzką. Widz pozostaje jednak sceptyczny. „Człekokształtność” androida wywołuje bowiem na ekranie swoisty efekt obcości, podobny do tego, co poczuła wspomniana córka japońskiego naukowca. Mamy wrażenie obcowania z zombie. Eksplozja niepokoju następuje podczas napisów końcowych, kiedy zespół Savages w utworze „Husbands” śpiewa o tym, jak coś z pozoru dobrze nam znanego może być jednocześnie bardzo odległe.

W jednej ze scen filmu Ava, chcąc zdobyć część zamienną do uszkodzonej ręki, otwiera gabloty z czekającymi na uruchomienie androidami. Co charakterystyczne, wszystkie roboty są kobietami, w dodatku atrakcyjnymi. Wyglądają niczym rezydentki witryn z amsterdamskiej dzielnicy czerwonych latarni. Ich rola może się jednak okazać znacznie bardziej demoniczna. Domyślamy się, że każdy z tych sztucznych tworów został sprofilowany pod indywidualny gust: cielesny kształt opracowano na podstawie kliknięć w wyszukiwarkę stron erotycznych, osobowość zaprogramowano tak, by zaspokajała emocjonalne deficyty konkretnego człowieka. „Ex Machina” pokazuje świat, którego globalnym mózgiem stał się internet, a władcami są ci, którzy posiedli nieograniczony dostęp do wirtualnych archiwów ludzkości. Człowiek okazuje się zaledwie wiązką danych, które można wykorzystać nie tylko w marketingu.

Zamknięty w czterech ścianach psychologiczny pojedynek między maszyną, jej stwórcą i tym trzecim, który uwierzył w duszę maszyny, sugeruje, że kres człowieka –przynajmniej w takim kształcie, jaki znamy – jest bliski. Spośród trojga postaci o biblijnych imionach to właśnie android noszący imię pierwszej kobiety staje się zapowiedzią nowego początku. Garland straszy nas tą wizją sugestywnie, ale z umiarem, odkładając na bok fajerwerki typowe dla kina science fiction. Bardziej jednak niż świat współzamieszkiwany przez androidy czy geminoidy przeraża świadomość, że ktoś projektuje właśnie spersonalizowaną pod nas „aurę”, ów niepowtarzalny i nieuchwytny kod istoty ludzkiej. I robi to niekoniecznie w ramach naukowego eksperymentu. ©

EX MACHINA – reż. Alex Garland. Prod. Wielka Brytania 2015. Dystryb. UIP.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2015