Hołownia wyciąga ręce

Były kandydat na prezydenta zapowiedział rejestrację partii, która dopełni projekt angażujący energię ludzi pracujących przy jego kampanii.

05.10.2020

Czyta się kilka minut

Nasz ruch ma trzy elementy: głowę, czyli ekspertów z różnych dziedzin życia, którzy pracują nad programami sektorowymi; serce, czyli stowarzyszenie Polska 2050, które grupuje obywateli; ręce – polityków” – tłumaczył podczas konferencji Hołownia. Szefem partii zostanie jednak osoba dotychczas znana z komentowania polityki, a nie jej uprawiania, czyli Michał Kobosko, wcześniej szef sztabu wyborczego. Wspomniana „głowa” to z kolei think-tank o nazwie Instytut Strategie 2050, kierowany przez Katarzynę ­Pełczyńską-Nałęcz.

„Nie, że sobie stworzymy ruch obywatelski, by podnieść notowania i PR, ale to będzie partia, którą ruch obywatelski zakłada” – dodał przy okazji Hołownia, i jest to złośliwa aluzja do projektu Nowej ­Solidarności. Czyli ruchu, o którym na razie wiadomo tylko tyle, że został pomyślany jako „obywatelska” mutacja Platformy niegdyś obywatelskiej, zdolna do zagospodarowania świetnego wyniku wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Jednak ­różnorakie problemy (w tym niejasność co do relacji przyszłego ruchu z partią) sprawiają, że projekt prezydenta stolicy buksuje i ma już trzeci z kolei termin inauguracji.

Hołownia w kampanii nie wypierał się, że docelowo powoła partię, jednak tak szybka decyzja wydaje się wymuszona okolicznościami. Turbulencje w obozie władzy pokazały, że wcale niekoniecznie czekają nas trzy lata flauty przed kolejnymi wyborami. Z drugiej strony jeśli wybory nie odbędą się wcześniej, partii Hołowni grozi los innych politycznych meteorów, które miały być „nową jakością” polityki. To, co każe myśleć o szansach projektu mniej sceptycznie, to programowe równouprawnienie filara eksperckiego i obywatelskiego (któremu jest łatwiej trwać i działać między wyborami). A także fakt, że lider formacji nie ciągnie za sobą ogonów z dotychczasowej pracy partyjnej, mając przy tym spory kapitał ­rozpoznawalności. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zawodu dziennikarskiego uczył się we wczesnych latach 90. u Andrzeja Woyciechowskiego w Radiu Zet, po czym po kilkuletniej przerwie na pracę w Fundacji Batorego powrócił do zawodu – najpierw jako redaktor pierwszego internetowego tygodnika książkowego „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 41/2020