Szymon Hołownia: marszałek, który nie jest politykiem

Szymon Hołownia jest pierwszym od 18 lat marszałkiem Sejmu spoza PiS i PO. Ma szansę uczynić z Trzeciej Drogi prawdziwą trzecią siłę. Nie jest przecież politykiem.

22.11.2023

Czyta się kilka minut

Szymon Hołownia i posłowie KP Polska 2050 w parlamencie. Warszawa, 26 października 2023 r. / fot. Wojciech Olkuśnik / EAST NEWS
Szymon Hołownia i posłowie KP Polska 2050 w parlamencie. Warszawa, 26 października 2023 r. / fot. Wojciech Olkuśnik / EAST NEWS

Żaden z dotychczasowych marszałków Sejmu nie musiał od razu walczyć ze sztormem. – Jeżeli na sali jest spokojnie, to nawet osoba bez większego doświadczenia sobie poradzi, bo pracownicy Sejmu piszą scenariusz posiedzenia. Charakter marszałka poznaje się w sytuacjach konfliktowych. Szymon Hołownia poradził sobie znakomicie – przyznaje Katarzyna Piekarska z Koalicji Obywatelskiej.

Dla parlamentarzystów KO w dłuższej perspektywie to może być jednak problem. Nie jest tajemnicą, że funkcja marszałka nie jest dla Hołowni szczytem marzeń, i że za półtora roku rotacyjny marszałek wystartuje w wyścigu o prezydenturę. A w nim zmierzy się nie tylko z kandydatem PiS, ale też – najprawdopodobniej – z Rafałem Trzaskowskim. Od najbliższych miesięcy zależy więc, czy eksponowane miejsce w parlamencie stanie się trampoliną do fotela głowy państwa, czy raczej pogrąży Hołownię: człowieka znanego z emocjonalności. Jego przeciwnicy do dziś drwią z łez wylewanych nad konstytucją w internetowym filmie, zwolennicy uważają jednak, że pokazał wtedy ludzką twarz. Przypominają też, że prowadzenie przez ponad dekadę programu „Mam talent!” musiało być niesamowitym kursem obłaskawiania kamer, asertywności, reagowania w niespodziewanych sytuacjach oraz radzenia sobie ze stresem i potężnymi wymaganiami.

Prosto z głowy

Kiedy 32-letni Hołownia trafiał do show, oglądanego momentami przez ponad 5 mln widzów, miał już bogaty życiorys. Urodzony w 1976 r. w Białymstoku, dwukrotnie próbował wstąpić do dominikanów. Jak później wspominał, pierwszy raz nie wytrwał w nowicjacie z powodu kłopotów ze zdrowiem, za drugim uznał, że życie zakonnika nie jest dla niego: nadmierne rygory i schematy. Ale zachował o tym okresie „wdzięczną pamięć i fantastyczne relacje z ludźmi”.

Z tamtych czasów wzięło się jego zainteresowanie psychologią, którą studiował w warszawskiej SWPS. Uczelni nie skończył: wybrał zajęcia praktyczne, czyli dziennikarstwo. Zaczynał w „Gazecie Wyborczej”, potem był „Newsweek”, „Ozon”, „Rzeczpospolita”, audycje w radiu i telewizji. Jednocześnie wydawał książki, które okazywały się przebojami, gdyż o trudnych tematach wiary i Kościoła pisał lekko, czasem dowcipnie, a zarazem z wielkim zaangażowaniem. Wpadł w oko Edwardowi Miszczakowi, który myślał wtedy w TVN o nowoczesnym kanale zagospodarowującym miliony wiernych, być może znudzonych sztywnymi rytuałami i kostycznością Kościoła katolickiego.

Tak powstała Religia.tv, w której jako dyrektor programowy był prawą ręką Kazimierza Sowy. Tam też, m.in. prowadząc talk-show „Między sklepami”, ujawnił talent sceniczny, który pchnął kierownictwo stacji do ryzykownej decyzji. Miał prowadzić największy rozrywkowy format w TVN wraz z doświadczonym Marcinem Prokopem, który wspominał później, że był to przebłysk geniuszu Miszczaka: „Postanowił zestawić ze sobą dwa bieguny i zobaczyć jak między nimi płynie prąd. (...) Wchodziliśmy na antenę i jechaliśmy z głowy”.

„Przepraszam, Szymon, kocham cię, ale byłeś drewnem, no byłeś Pinokiem telewizyjnym” – wspominał tamte początki Prokop. Mówił jednak również, że od początku podejrzewał, że współprowadzący szybko oderwie się od „Mam talent!”: Hołownia sprawdzał, z „jakich śrubek ten świat jest poskładany”, „mapował rzeczywistość”. Efekt? Potem to już Prokop musiał go ścigać.

Kiedy po 12 latach Hołownia (w międzyczasie publikował we „Wprost”, a w 2012 r. został felietonistą „Tygodnika Powszechnego”) zamarzył o prezydenturze Polski, TVN uznał, że nie znajdzie równie dobrego duetu, i zakończył nadawanie programu.

Potencjał lidera

Działalność charytatywna gwiazd telewizji nie jest czymś wyjątkowym, zazwyczaj jednak udzielają one nazwisk cudzym przedsięwzięciom. Takich inicjatyw, jak np. Fundacja „Mimo Wszystko”, której aktorka Anna Dymna oddała pół życia, nie jest wiele. 

Hołownia w 2013 r., w apogeum kariery telewizyjnej, robi to, co sobie obiecał, zbierając wcześniej w Afryce materiał do książki i stykając się ze skrajną biedą i cierpieniem. Zakłada fundację Kasisi, prowadzącą dom dziecka dla sierot i chorych w Zambii, a rok później fundację Dobra Fabryka, pomagającą ubogim mieszkańcom Bangladeszu, Burkina Faso, Mauretanii, Rwandy i Senegalu. Kiedy w lutym udzielał wywiadu „Tygodnikowi”, mówił, że doświadczenie pomocy setkom tysięcy osób, dziesiątków tysięcy zasadzonych drzew czy przeprowadzonych korepetycji – chciałby wykorzystać po zakończeniu kariery politycznej w Polsce, działając w jakiejś międzynarodowej organizacji.

 – Gdy się w coś angażuje, to zawsze na 100 procent – mówi Mateusz Gasiński, który z Hołownią zakładał obie fundacje, a wcześniej pracował z nim w kanale Religia.tv. – Wchodzi w przedsięwzięcia całym sobą i jest w dobrym tego słowa znaczeniu „załatwiaczem”. Widzi problem, to szuka rozwiązania. Czy to brak jedzenia w sierocińcu w Zambii, czy to kongijski szpital, w którym za miesiąc zabraknie leków. „O tym nie wystarczy gadać, tu trzeba działać”. Zawsze to powtarza.

Zdaniem Gasińskiego Hołownia potrafi działać niestandardowo: umie sprawy skomplikowane maksymalnie uprościć, a zarazem zadbać, by wszystko było przejrzyste. Dopiero taki system jest zrozumiały dla darczyńców. W Dobrej Fabryce obecny marszałek Sejmu uznał za kompletnie bez sensu, żeby misjonarze w Afryce przekładali papierki i pisali granty. Wszystkie formalności wzięła na siebie polska centrala.

– Od lat widziałem potencjał lidera w Szymonie – wspomina Michał Kobosko, dziś poseł i wiceszef Polski 2050, a w latach 2006-09 naczelny „Newsweeka”, którego publicystą był Hołownia. – Widziałem to, kiedy był dziennikarzem i felietonistą. Miał mocne zdanie w sprawie afer Kościoła, które w Polsce były wtedy jeszcze tematem tabu. Dziś każdy może zajmować się grzechami duchowieństwa, ale wówczas naprawdę trzeba było mieć odwagę – opowiada. 

Algorytm miłości

– Jego historia to hollywoodzki gotowiec – dodaje Prokop, wspominając początki współpracy. – Obywatel, coraz bardziej wkurzony na rzeczywistość, postanawia zrobić porządek, żeby jego córkom żyło się lepiej. Wyśmiewany i lekceważony amator wchodzi na ring stoczyć nierówną walkę z zawodowcami, którzy w dodatku często faulują. Podejmuje ryzyko, kładąc na szali dotychczasowe, komfortowe życie, i w cudowny sposób wygrywa, padając w ramiona wspierającej go żony, która na dodatek jest pilotką wojskowego myśliwca. To lepsze niż połączenie „Rocky’ego”, „Gladiatora” i „Top Gun”.

Małżeństwem z Urszulą są od ośmiu lat, wychowują dwie córki – 5-letnią Marysię i 2-letnią Elę. Stanowią oryginalną parę; taki też był ich początek. Kiedy Hołownia z Prokopem kręcili jeden z odcinków programu, udawali w bazie myśliwców bohaterów filmu „Top Gun”, przechadzających się w zachodzącym słońcu pasem startowym. Potem Szymon zalajkował profil bazy na Facebooku, a algorytm zaproponował mu nową znajomą, pilotkę. Hołownia kliknął w ikonkę zaproszenia...

Gdy rozmawiał z „Tygodnikiem” w lutym, młodsza córka miała rok, a ojciec przez większą część tygodnia musiał dzielić politykę z opieką nad dziećmi. Żona z powodu wojny w Ukrainie musiała spędzać wiele czasu w bazie lotniczej w Malborku.

– Polityka przytrafiła mi się w osobliwym momencie, ale może to mnie też ratuje. Mam kawał normalnego życia, które mnie osadza poza pałacowymi gierkami – mówił.

Szymon Hołownia. Warszawa, 23 lutego 2021 r. / Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl

Pomysł dla zmęczonych

Szymon i Urszula są trochę z innych światów, ale szanują swoją autonomię i potrafią zawierać kompromisy. Pewnie dlatego decyzja o rozpoczęciu politycznej kariery nie wywołała kryzysu w domu – w grudniu 2019 r. Hołownia ogłosił zamiar startu w wyborach prezydenckich.

– Do wejścia w jego projekt namówił mnie rok wcześniej – wspomina Kobosko. – Przekonał mnie, bo miał wizję swej prezydentury i rozbudowaną wiedzę na temat oczekiwań społecznych oraz postępującego zmęczenia polaryzacją w Polsce. Jako autor książek jeździł na setki spotkań autorskich w Polsce A, B i C. Wszędzie widział to samo: że Warszawa oderwała się od rzeczywistości, że PiS zajmuje się tylko Platformą, a Platforma tylko PiS, wyborcy natomiast są potrzebni raz na cztery lata tylko po to, żeby zagłosowali.

Nie wszystko poszło zgodnie z planem. Gdy kandydatką PO była Małgorzata Kidawa-Błońska, notowania Hołowni dawały mu szansę na wejście do drugiej tury. Jednak gdy Platforma wymieniła ją na Trzaskowskiego, uzyskał finalnie 13 proc. i zajął trzecie miejsce.

– To była ciężka pandemiczna kampania. Mimo to Hołownia pokazał, że jest bardzo dobrym mówcą, można powiedzieć: mówcą motywacyjnym, i że jest w stanie zmotywować ludzi do głosowania na siebie. Był też w stanie zbudować zespół, nakręcać setki wolontariuszy, by się włączali w kampanię. Już wtedy widać było, że jest innym politykiem od tych, którzy grali pierwsze skrzypce – wspomina Kobosko.

Po wyborach Hołownia stanął wobec pytania, co dalej – i zdecydował o założeniu ruchu politycznego. – Polska 2050 powstała z niczego, trochę zagospodarowując entuzjazm i chęć dalszej wspólnej pracy tysięcy ludzi, którzy zaangażowali się w jego kampanię – mówi Jacek Kozłowski, przed dołączeniem do Polski 2050 wojewoda mazowiecki, wyrzucony z PO w 2017 r. po tym, jak oskarżył warszawskie władze partii o „ustawianie” wyników wyborów wewnętrznych. Dla Hołowni pisał ekspertyzy. – To, że przetrwaliśmy bardzo trudne trzy lata i budowaliśmy partię nie korzystając z subwencji, a wyłącznie w oparciu o składki członkowskie, to nasz ogromny sukces – uważa Kozłowski. Podkreśla przy tym, że wbrew opinii indywidualisty, Hołownia działa zespołowo, słucha, potrafi uznać odmienne argumenty. – Nie widzę tego, co krytykowałem odchodząc z PO, czyli braku wewnętrznej demokracji – dodaje.

Ciułanie poparcia

W punkcie startu Polska 2050 miała duży problem – nie istniała w Sejmie i była skazana na podkupywanie parlamentarzystów z innych formacji. Pierwszą jej posłanką została wybrana z list Lewicy Hanna Gill-Piątek (potem odeszła jednak z Polski 2050 do KO). Inni posłowie – Joanna Mucha, Paulina Hennig-Kloska, Tomasz Zimoch – przyszli z Koalicji Obywatelskiej. Z kręgów PO wywodzi się też najbliższy obecnie współpracownik Hołowni: szef Kancelarii Sejmu Jacek Cichocki to były szef MSW, a potem Kancelarii Premiera w rządach Tuska i Ewy Kopacz.

Hennig-Kloska nie żałuje, że przeszła do ugrupowania Hołowni. – To erudyta z dużą odpowiedzialnością za słowo, osoba wrażliwa i empatyczna. Rozumie, co znaczy wykluczenie, ma bardzo dobry słuch społeczny, więc potrafi wczuć się w potrzeby człowieka, któremu naprawdę jest trudniej. Pokazywał to wielokrotnie w swojej działalności charytatywnej. Lubię pracować z ludźmi patrzącymi szerzej i widzącymi więcej niż ja – przyznaje.

Najwięcej transferów z KO do Polski 2050 było na początku 2021 r. Wtedy Platforma w sondażach dołowała na poziomie kilkunastu procent, a Polska 2050 czasami uzyskiwała poparcie przekraczające 20 proc. Ale potem zdarzyła się sytuacja analogiczna do tej z wyborów prezydenckich. W lipcu 2021 r. na czele PO znów stanął Donald Tusk, a notowania Polski 2050 spadły. Pojawił się więc pomysł porozumienia wyborczego z PSL. Alternatywą była wspólna lista całej opozycji, do której od jesieni 2022 r. gorąco zachęcał Tusk. Hołownia, tak jak lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz, byli wobec tego pomysłu sceptyczni. Bali się totalnego zdominowania przez PO. Chcieli pozostać niezależni, a w przyszłości złamać duopol. Wybuchła medialna wrzawa, bo wielu polityków, publicystów i ekspertów uważało, że tylko jedna lista może odsunąć PiS od władzy.

KO, Lewica, PSL i Polska 2050 starały się mimo wszystko współpracować. Demonstracją jedności opozycji miała być wspólna postawa wobec rządowej nowelizacji ustawy o Sądzie Najwyższym, służącej do odblokowania środków z KPO. Polska 2050 w ostatniej chwili się wyłamała, narażając się na wściekłość pozostałych podmiotów. Hołownia argumentował, że opozycja ustąpiła za wcześnie i że trzeba było wymóc na PiS większy kompromis, zamiast opowiadać się za kolejną niekonstytucyjną ustawą. Platforma podjęła wówczas decyzję, że wspólnej listy z Hołownią nie będzie.

Swoją drogą

Blok wyborczy z ludowcami został przypieczętowany w kwietniu, kiedy ogłoszono wspólny start pod nazwą Trzecia Droga, wymyśloną – przy sceptycyzmie PSL – przez sztabowców Hołowni. – Szymon jest politykiem zdecydowanie młodszym i od Tuska, i od Kaczyńskiego, politykiem 40 plus, co w Polsce oznacza wciąż młodego lidera. Wierzył, że możliwa jest w Polsce prawdziwa trzecia droga i że nie jesteśmy skazani na wciąż ten sam spór – tłumaczy Kobosko.

W połowie wakacji nadszedł kolejny kryzys. Notowania Trzeciej Drogi balansowały na progu 8 proc. Na okładce „Newsweeka” Hołownia występował w roli pożytecznego idioty, który upierając się przy osobnej liście działa na korzyść Kaczyńskiego; dziennikarz Tomasz Piątek snuł w internecie dziwaczne wywody sugerujące związki Hołowni z prorosyjskimi środowiskami i aferzystami z GetBack. Dopiero decyzja Tuska o odpuszczeniu Trzeciej Drodze w obliczu jej zejścia pod próg (co byłoby porażką całej opozycji) oraz świetny występ Hołowni w telewizyjnej debacie mocno zmieniły rzeczywistość.

– Ostatni rok nie był dla Szymona łatwy – mówi Hennig-Kloska. – Dobrze wiemy, jak był atakowany ze wszystkich stron, i cieszę się, że miałam okazję go wspierać, by wytrwał w swojej strategii. Jeżeli spojrzymy na wyniki wyborów, to widać, że pakt senacki zdobył blisko 2 miliony głosów mniej niż trzy komitety idące osobno do Sejmu. To pokazuje, że wystawienie różnych list było słuszne; z jedną moglibyśmy przegrać. To, że Szymon był na tyle odważny, że na taką strategię postawił, to ogromna jego osobista zaleta – mówi posłanka.

Po wyborach Polska 2050 i PSL utworzyły co prawda oddzielne kluby, ale oba używają w nazwie Trzeciej Drogi. – Mamy plan przełamać duopol PO i PiS i nadzieję, że nasze kluby się z czasem powiększą. Będą ludzie, którzy chętnie do nas przejdą, jako do racjonalnej Trzeciej Drogi – mówi Władysław Teofil Bartoszewski z PSL.

Dr Anna Materska-Sosnowska, politolożka z UW, przyznaje, że współpraca Polski 2050 z PSL to może być wstęp do większych przetasowań na scenie politycznej. Jej zdaniem współpraca obu formacji się opłaca, bo Polska 2050 nie ma takich struktur jak PSL, ale posiada walor świeżości. Sam Hołownia jest zaś pierwszym marszałkiem spoza PO i PiS od 18 lat. To daje mu świetną pozycję wyjściową do tego, by stać się trzecim poważnym graczem.

Koniec duopolu?

Zdaniem prof. Antoniego Dudka sprawdzianem będą dopiero wybory prezydenckie w 2025 r. – Pierwszym objawem umierania duopolu będzie sytuacja, w której w II turze wyborów prezydenckich nie spotkają się po raz kolejny kandydaci PiS i PO, a tak jest od 2005 r. Hołownia ma pewne szanse, ale musiałoby się to odbyć kosztem Rafała Trzaskowskiego, który zapewne będzie kandydatem PO i który w sondażach ma przewagę – mówi Dudek. Jego zdaniem warunkiem sukcesu marszałka Sejmu jest pokazanie, że Trzecia Droga różni się od PO. Bo inaczej będzie postępował proces wasalizacji, tak jak było w przypadku Nowoczesnej. Hołowni może być łatwiej z racji pełnienia prestiżowej funkcji, ale tylko wtedy, gdy będzie potrafił odrębność pokazywać w taki sposób, że nie rozbije koalicji.

– Powiedziałbym mu dziś: „Panie marszałku, przed panem ogromne wyzwanie, bo zaczyna się najbardziej burzliwa koabitacja w dziejach III RP, ostrzejsza nawet niż ta Lecha Kaczyńskiego i Donalda Tuska. Pan ma szanse być pośrednikiem między zwaśnionymi stronami, które będą prowadzić totalną wojnę – podsumowuje prof. Dudek.

Dr Materska-Sosnowska uważa, że mimo niełatwej inauguracji Sejmu, lider Polski 2050 przeżywa miodowy miesiąc. – Jak zostanie ukonstytuowany rząd, uwaga przesunie się na niego. Hołownia ma swoje 5 minut i powinien to wykorzystać, nie zapominając, co jest wartością nadrzędną. Jest nią koalicja i współrządzenie – dodaje politolożka, która nie ma obaw, że Hołownia okaże się taką efemerydą, jaką były Kukiz’15, Ruch Palikota czy Nowoczesna. Wszedł do polityki z myślą o wyborach prezydenckich w 2020 r., ale utrzymał się w niej od tamtego czasu, mimo że było to bardzo trudne z racji braku reprezentacji w Sejmie i sondażowej sinusoidy.

– Stworzyć coś, przetrwać kolejne ataki to naprawdę duża sprawa. Natomiast jak przed każdym liderem, są przed nim kolejne etapy. Sprawdzi się naprawdę, jeśli utrzyma to, co zdobył, i będzie budował dalej – mówi Ryszard Petru, kiedyś lider Nowoczesnej, dziś poseł Polski 2050.

Marcin Prokop uważa, że to dopiero początek przyspieszenia w karierze Hołowni. – Polityka nie różni się aż tak bardzo od show-businessu. W obu dziedzinach chodzi o uruchamianie masowych emocji. Szymon, nauczony telewizyjnym doświadczeniem, doskonale odnajduje się w tej grze i dopiero rozpoczyna swój marsz na szczyt. Jeśli nie popełni rażących błędów, to wróżę mu prezydenturę, a potem karierę międzynarodową. Znam go od ponad 25 lat i wiem, że ma wszystkie cechy, żeby to osiągnąć: jest pracowity, zdeterminowany, uparty, sprytny i inteligentny. To świeża krew w opatrzonych igrzyskach, więc biorę popcorn i siadam przed telewizorem.

Hołownia miał taki czas, gdy skakał z kwiatka na kwiatek. A to niedoszły dominikanin, a to niedoszły psycholog, a to dziennikarz zmieniający redakcje jak rękawiczki. Potem jednak zarówno projekty charytatywne, jak i polityczne prowadził z dużą konsekwencją. Wygląda na to, że dojrzał.

Współpraca: Marek Kęskrawiec

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Z wykształcenia biolog, ale od blisko 30 lat dziennikarz polityczny. Zaczynał pracę zawodową w Biurze Prasowym Rządu URM w czasach rządu Hanny Suchockiej, potem był dziennikarzem politycznym „Życia Warszawy”, pracował w dokumentującym historię najnowszą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Człowiek w drodze