Historia pod plebiscyt

Czy Machu Picchu będzie następcą legendarnych Wiszących Ogrodów Babilonu? Czy Chrystus z Corcovado jest współczesnym odpowiednikiem Kolosa Rodyjskiego? Czy lista Nowych Siedmiu Cudów Świata jest kanonem dzieł ludzkiej myśli? A może to jedynie największe w dziejach globalne internetowe igrzyska?.

03.07.2007

Czyta się kilka minut

Chichen Itza – El Castillo, Meksyk / Fot. AARON LOGAN (CC) /
Chichen Itza – El Castillo, Meksyk / Fot. AARON LOGAN (CC) /

07.07.2007 - ta wyjątkowa data jest nie tylko rezerwowanym od miesięcy wymarzonym terminem ślubów, ale też - ceremonii prowadzonej przez Bena Kingsleya w Lizbonie na Estadio da Luz: ogłoszenia listy Nowych Siedmiu Cudów Świata. To finał ogromnej światowej kampanii i prawdopodobnie największego telefoniczno-internetowego głosowania w dziejach.

O ile można mieć wątpliwości, czy jego wynik powinien być uznawany za współczesny odpowiednik klasycznego spisu, o tyle sam plebiscyt, mimo że jest przede wszystkim globalną zabawą, wyróżnia się w zalewie innych tego typu rankingów, gdyż łączy przyjemne z pożytecznym. Całej akcji przyświeca bowiem hasło ochrony zabytków i dziedzictwa cywilizacji.

Przegłosowane piramidy

Moda na wartościowanie różnych form cywilizacyjnego dorobku osiągnęła kulminację na przełomie wieków. Wybory Nowych Cudów Świata są jeszcze odbiciem owego szaleństwa fin de si?cle. Inicjator projektu - szwajcarski podróżnik, filmowiec i filantrop Bernard Weber - stwierdził, że przełom tysiącleci jest dobrym pretekstem do nowelizacji klasycznego spisu nieistniejących w większości cudów. Powołana przez niego w 2000 r. Fundacja "New7Wonders" zorganizowała światową kampanię. Rok później w głowie Szwajcara zrodził się pomysł, który przedsięwzięciu dodał powagi i szlachetności. Wraz z Paulem Buchererem z Fundacji "Bibliotheca Afganica" zaplanował rekonstrukcję wysadzonych przez Talibów monumentalnych posągów Buddy z afgańskiego Bamiyanu. Ma to kosztować od 30 do 50 mln dolarów. I właśnie na ten cel oraz na ratowanie innych zagrożonych zabytków ma zostać przeznaczona połowa wpływów z kampanii.

Wybór będzie sumą głosów, których do tej pory oddano już około 50 mln. Jednak pierwszej selekcji dokonała grupa architektów pod przewodnictwem byłego dyrektora UNESCO Federico Mayora Zaragozy. Wyselekcjonowali oni 77 zabytków, z których wybrali następnie 21 skarbów cywilizacji. Wywołało to sporo - słusznych poniekąd - kontrowersji.

Czy wypada poddawać pod głosowanie jedyny ocalały z Siedmiu Cudów świata starożytnego - piramidy w Gizie? Po protestach egipskiego Ministerstwa Kultury piramidy wycofano z rankingu.

Twórcą pierwszej listy siedmiu cudów świata był grecki poeta Antypater z Sydonu, żyjący w II w. przed Chr. Gdy ją układał, kilka z nich leżało już w gruzach. Dowodu potwierdzającego istnienie Wiszących Ogrodów Semiramidy w Babilonie nigdy nie znaleziono. Świątynia Artemidy w Efezie była prawdopodobnie pierwszą budowlą na świecie, która padła ofiarą piromana pragnącego rozsławić swoje imię. Fakt, że zachowało się imię szaleńca Herostratesa, choć nie przetrwał nawet wizerunek świątyni, musiał zainspirować wielu późniejszych podpalaczy. Sporu o wygląd Kolosa z Rodos, który - powalony przez trzęsienie ziemi - ustał na swoich brązowo-żelaznych nogach niewiele ponad 50 lat, także nigdy nie rozstrzygnięto. Orientacyjny wygląd innego posągu - Zeusa z Olimpii dłuta Fidiasza - odtworzyli archeologowie. Oryginał wpierw wykradziony, stopił się przypuszczalnie w pożarze. Co ciekawe, mimo że pozostałe dwie ofiary trzęsień ziemi - Mauzoleum w Halikarnasie i Latarnia z Faros w Aleksandrii - przetrwały aż do średniowiecza, nie ocalały po nich nawet ruiny.

Lista Antypatera była subiektywnym zestawieniem, ograniczającym się w dodatku do świata helleńskiego. Mógł kryć się za nią nawet zamiar propagandowy - rozsławienia bogactwa obszarów podbitych przez Aleksandra Macedońskiego. Sam autor wyboru nie poznał prawdopodobnie większości obiektów. Nie wiadomo, czy rzeczywiście przyćmiewały one pałac i labirynt Minotaura w Knossos, bibliotekę w Pergamonie, świątynie Delf i Akropolu, a także budowle Kartaginy i Persepolis.

Wśród 20 współczesnych kandydatów na "cuda świata" są odpowiedniki klasycznej siódemki. Nad mitycznym miastem Majów Chichen Itza góruje indiańska El Castillo - środkowoamerykańska kuzynka egipskich piramid. Równie tajemniczy jest megalityczny kamienny krąg Stone­henge. Wszystkie te obiekty, wraz z chińskim Wielkim Murem, wpisują się w mające kilka tysięcy lat dziedzictwo wielkich budowli z kamienia.

Obiekty użytkowe na liście nominowanych reprezentuje zarówno Koloseum, jak i słynąca z bogactwa ornamentyki andaluzyjska Alhambra. Akropolowi z Partenonem zapewne najbliżej do wzorców na miarę Świątyni Artemidy. Ale jego konkurentami są największy na świecie zespół obiektów sakralnych - kambodżański Angkor Wat oraz łącząca dwie tradycje religijne, chrześcijańsko-muzułmańska Hagia Sophia.

Świat posągów dzieli się, jak w starożytności, na figury święte i triumfalne. I podobnie jak w starożytności, te kategorie się przenikają. Olbrzymi posąg Chrystusa Zbawiciela triumfalnie rozpościera ręce z górującego nad Rio de Janeiro Corcovado. Statua Wolności z kolei, wyrażająca triumf Nowego Świata, urasta do rangi symbolu amerykańskich wartości.

Mierząca 122 m Latarnia Aleksandryjska była pierwowzorem współczesnych drapaczy chmur. Najwyższym budynkiem wśród obecnych propozycji jest ponad dwukrotnie wyższa Wieża Eiffla.

Najwspanialszym z istniejących mauzoleów jest bez wątpienia Tadż Mahal. Grobowcem jednego z władców nabatejskich jest prawdopodobnie najsłynniejszy zabytek Petry - Skarbiec. Jego łososiowa, wykuta w piaskowcu fasada, rozpoznawana jest zapewne głównie dzięki "Ostatniej krucjacie", gdzie Indiana Jones odnajdywał Święty Graal.

Cuda polityczne

Lista nominowanych demokratycznie uwzględnia wszystkie kontynenty, nie pomijając skromnego, choć znamienitego cywilizacyjnego wkładu Afryki (Timbuktu) oraz Australii (Opera w Sydney) z Oceanią (Kolosy z Wyspy Wielkanocnej). Niemniej inne decyzje gremium architektów wydają się być dyktowane chęcią wypromowania akcji w liczących się i bogatych krajach: Japonii, Rosji, Niemczech czy USA. Czym bowiem tłumaczyć kandydaturę mało znanej Świątyni Kiyomizu w Kyoto; przecenionego Kremla z kolorową katedrą Wasyla Błogosławionego; ikony architektonicznego kampu - bawarskiego zamku Neuschwanstein; w końcu ani pięknej, ani wielkiej Statui Wolności.

Próżno szukać Bazyliki św. Piotra, nie ma nawet Kaplicy Sykstyńskiej. Pominięto europejski gotyk z katedrą w Chartres (nie znalazła się wśród 77 półfinalistów!) oraz z najwyższymi wieżami katedr w Kolonii i Ulm. Świat buddyzmu powinien raczej reprezentować nietypowy indonezyjski Borobodur albo tybetański Pałac Potala w Lhasie. Obecność tego ostatniego w finałowej "dwudziestce" przydałaby głosowaniu podtekstu politycznego, wspierając ochronę rezydencji dalajlamów przed chińską dewastacją i zamiarem odarcia jej z duchowości. Jurorzy woleli trzymać się zasady "jeden kraj - jeden cud", zapominając, że Lhasa to, chociaż okupowany, a jednak inny kraj i inna kultura niż ojczyzna twórców Wielkiego Muru.

W naszym kraju plebiscyt nie odbija się szczególnie mocnym echem. Trudno się jednak dziwić, skoro żaden z polskich "cudów" nie znalazł uznania w oczach światowych znawców architektury. Za to prawdziwe szaleństwo towarzyszy akcji w krajach rozwijających się. W Brazylii do oddawania głosów na Statuę Chrystusa namawiają piłkarze reprezentacji narodowej, w Indiach powstają piosenki o Tadż Mahal, a akcję promują największe gwiazdy z piękną i sławną Aishwariyą Rai na czele. W Chinach zdarzało się, że głosowało nawet 10 tys. osób dziennie. Aby plebiscyt był sprawiedliwy, organizatorzy wymagają rejestracji na stronie www.new7wonders.com - każdy może głosować tylko raz, kompletując własnych siedem propozycji.

Do głosowania zachęca hasło: "Pomóż tworzyć historię". Pomimo że wybory są przede wszystkim zabawą, to jednak ich wpływ na zwycięskie obiekty może być ogromny, chociaż raczej w sensie ekonomicznym niż historycznym. Etykieta "cudu świata" będzie z pewnością potężną dźwignią promocyjno-marketingową, z której skorzystają nie tylko same zabytki, ale całe regiony, a nawet kraje.

Problem w tym, że nie wszystkie zabytki takiej dodatkowej promocji potrzebują. Hordy turystów są większą groźbą dla Angkor Wat niż niegdyś reżim Czerwonych Khmerów. Kambodżański kompleks odwiedza dziś 1,5 mln turystów rocznie, a do 2010 r. ich liczba ma się podwoić. Odcięte niegdyś gęstą dżunglą od cywilizacji, ukryte w górach Machu Picchu, z roku na rok staje się coraz modniejszym celem wycieczek. Masy przetaczające się przez Akropol mają na jego zabytki podobnie zgubny wpływ co smog ateński.

7, 21, 77?

Idea Bernarda Webera, by zwrócić uwagę na konieczność ochrony zagrożonych zabytków, może więc przyczynić się do ich niszczenia. Jest jednak bezsprzeczna zaleta całej akcji. Zachęca ona do dyskusji nad ogromem dorobku cywilizacyjnego, którego nie da się tak naprawdę poszeregować. Suma subiektywnych wyborów nie przełoży się na obiektywną ocenę. Lista "cudów świata" nie liczy bowiem 7,21 ani też 77 obiektów. Każdy ma prywatną, obejmującą poznany fragment globu. Na mojej znalazłby się tylko jeden monumentalny obiekt - akwedukt Pont du Gard. W Indiach znany z pocztówek Tadż Mahal ominąłem szerokim łukiem, zmierzając do Złotej Świątyni w Amritsarze, wspaniałej stupy Bodnath na przedmieściach Kathmandu i schowanych w lesie Goa portugalskich barokowych kościołów. Dodałbym dumne prostopadłościany wież rodowych toskańskiego San Gimignano, norweskie drewniane kościoły szkieletowe w Urnes i Borgund czy malowane świątynie rumuńskiej Bukowiny.

Cudów nie trzeba też szukać daleko. Maleńkie bieszczadzkie cerkiewki w Równi i Smolniku, dziedziniec Collegium Maius, miniaturowa świątynia w Trybszu z najstarszą tatrzańską panoramą na stropie, Orawka z fantastycznie koślawą biblią pauperum w polichromii, kościółek w Łopusznej ze swoją - jak mawiał ks. Tischner - "ciszą wszelkich cisz"...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz od 2002 r. współpracujący z „Tygodnikiem Powszechnym”, autor reportaży, wywiadów, tekstów specjalistycznych o tematyce kulturalnej, społecznej, międzynarodowej, pisze zarówno o Krakowie, Podhalu, jak i Tybecie; szczególne miejsce w jego… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2007