Grzech, pamięć i taśmy wideo

Film Michaela Hanekego tylko naskórkowo dotyka problemu integracji ciemnoskórych imigrantów. W sposób niezwykle przenikliwy zajmuje się natomiast problemem sumienia, zepchniętego na margines w świecie przyjemności i kompromisów.

27.11.2005

Czyta się kilka minut

 /
/

Początek jak z “Zagubionej autostrady" Davida Lyncha. Bohater znajduje pod drzwiami kasetę wideo. Ktoś zarejestrował na niej urywki z jego życia: fasadę domu, mieszkańców wychodzących rano do pracy. Tajemnicze przesyłki zaczynają się powtarzać. To, co początkowo zdawało się sztubackim żartem, zaczyna powoli niepokoić i osaczać. Wiemy, że nic już w życiu Georgesa nie będzie takie samo. Daniel Auteuil gra tutaj telewizyjnego dziennikarza prowadzącego programy o książkach. Ma żonę i dziecko, zbudował wokół siebie ład i nie mamy wątpliwości, że jest człowiekiem przyzwoitym. Ale czy nim pozostanie?

Georges nie ma pojęcia, kto go nęka. Dopiero seria makabrycznych rysunków dołączonych do kaset uświadomi mu, zrazu w snach i przebłyskach świadomości, kim może być ów psychiczny sadysta. Bohater odkrywa - przed nami, przed żoną, przed sobą samym - wstydliwy epizod z dzieciństwa. Pojawia się wspomnienie rodzinnej farmy i wyparty obraz algierskiego chłopca, niegdysiejszego towarzysza zabaw. Powraca pamięć bezmyślnego, dziecięcego okrucieństwa, którego dopuścił się Georges, odmieniając tym samym życie Majida. Czy to on w odwecie próbuje zniszczyć spokój i karierę Georgesa? Może to syn Majida w akcie swoiście pojmowanej zemsty rodowej? A może jeszcze ktoś inny?...

Reżyser “Pianistki" mnoży i mota tropy, jakby podążał za ruchem myśli bohatera, usiłującego pośpiesznie rozgrzeszyć się ze swego grzechu pierworodnego. Ale czy rzeczywiście można mówić o prawdziwym grzechu w przypadku sześciolatka dokuczającego arabskiemu koledze? Czy jako dorosły musi odpokutować za czyny popełnione w wieku cielęcym? Albo inaczej: czy brak świadomości winy daje się tu w ogóle usprawiedliwić?

Mimowolnie nasuwają się skojarzenia związane z naszym podwórkiem. Życie, historia aż się roją od podobnych dylematów. Czy na przykład kilkuletni Polak, który przez głupotę wydał Niemcom ukrywające się żydowskie dziecko, musi potem przez całe życie konfrontować się z tamtym faktem? Czy ponosimy winy za paskudne czyny naszych rodziców, przodków, współplemieńców? Z pomocą przyjść może już tylko sumienie, owa kołatka z wiersza Herberta, która wystuka nam jedyną właściwą odpowiedź.

W pytaniach stawianych przez austriackiego reżysera łatwo dopatrzyć się aluzji natury politycznej. Tak też bywa odczytywany jego film - jako rozrachunek z epoką kolonializmu oraz jego dzisiejszym pokłosiem. Haneke umyślnie zwodzi nas ujęciem telewizora z obrazami irackiej wojny. W którymś momencie podążamy za bohaterem na typowe podparyskie blokowisko. Patrzymy na obskurne, ciasne mieszkania i włóczących się bez celu wyrostków. Dziś te sceny ogląda się jak ciszę przed burzą. Myślę jednak, że doraźny kontekst dramatycznie spłaszcza wymowę filmu. “Ukryte" traktuje raczej o pamięci indywidualnej, o winie jednostkowej. Tym trudniejszej do udźwignięcia, że zmagać się z nią trzeba samotnie.

My, widzowie, możemy łatwo rozgrzeszyć bohatera; jemu samemu zrobić tego nie wolno. Wreszcie musi się zmierzyć ze swą historią. Bo jak ocenić fakt, że przez kilkadziesiąt lat tak skrzętnie ukrywał ów niby drobny, nic nieznaczący epizod z przeszłości? Przewinieniem Georgesa nie jest to, co zrobił będąc dzieckiem, ale to, co potem uczynił ze swoją pamięcią i sumieniem. Kultura wysoka, książki, ambitne towarzystwo - trochę jak w przypadku tytułowej “Pianistki" z adaptacji książki Elfriede Jelinek - stworzyły dlań bezpieczny kokon, którym oddzielił się od tkanki życia. A ono nie zawsze bywa tak wysprzątane i modelowe, jak byśmy sobie tego życzyli. I trup wcześniej czy później zostanie wydobyty z szafy.

“Ukryte", nagrodzone za reżyserię w Cannes, a także przez Jury Ekumeniczne oraz FIPRESCI, to film zbudowany na ogromnym napięciu. Haneke wciąga nas w spisek przeciwko bohaterowi, ustawia na równi z kamerą, czyniąc z nas intruzów i podglądaczy.

A może jesteśmy po prostu sumieniem Georgesa? Nie po raz pierwszy twórca “Funny games", z wykształcenia filozof, czyni kamerę (a więc i nas) jednym z bohaterów; może najważniejszym. Haneke jest mistrzem tego rodzaju gier. Potrafi narzucić nam współodpowiedzialność za to, co oglądamy. Skoro patrzysz - uczestniczysz. I nie pozostajesz bezkarny. A jednocześnie twoje pole widzenia bywa ograniczone, “wykadrowane" przez nawyki myślowe i uprzedzenia.

Tymczasem gdzieś poza głównym dyskursem filmu przewija się inny motyw, również z kamerą w roli głównej. Haneke opowiada o dzisiejszym poczuciu zagrożenia, głównie tym związanym z islamskim terroryzmem, ale też ze zwykłą frustracją, pogłębianiem się społecznych różnic owocujących wykluczeniem i agresją. Żyjemy w świecie coraz bardziej nachalnej inwigilacji i kontroli. Mamy obsesję porzuconych toreb, podejrzanych paczek i kopert. Żyjemy pod okiem kamer, które w imię bezpieczeństwa ograniczają naszą swobodę. Obraz stał się orężem walki - dość przypomnieć rejestracje egzekucji na “niewiernych" podrzucane do arabskich stacji telewizyjnych czy relacje z konfliktów zbrojnych kreujące rzeczywistość w wiadomościach telewizyjnych.

W świecie, gdzie zanika poczucie bezpieczeństwa i wiara w to, co się widzi, gdzie wszystko tak łatwo daje się zafałszować i podrobić - cóż pozostaje? Ukryty płacz w samotności i dwie tabletki na sen? Być może Georges, kiedy prześni swój sen, kiedy stanie twarzą w twarz ze swoją winą, będzie już wiedział, że najgorszym z możliwych rozwiązań jest pogarda i zatrzaśnięcie się we własnym świecie. Bo jest przecież jeszcze jego dwunastoletni syn, mimowolnie wciągnięty w tę grę, któremu też przyjdzie kiedyś zapłacić za ojcowski grzech zaniechania i zapomnienia.

“UKRYTE" (“Caché"), scen. i reż.: Michael Haneke, zdj.: Christian Berger, wyst.: Daniel Auteuil, Juliette Binoche, Maurice Bénichou, Annie Girardot, Lester Makedonsky i inni. Prod.: Francja / Austria / Niemcy / Włochy 2005. Dystryb.: Monolith Plus.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2005