Gruzja: niewygodne drzewa i monastyry

Czystki wśród konserwatorów, muzealników i urzędników kultury z rzadka wywołują w Gruzji protesty lub przedostają się na łamy prasy. Ale jedna sprawa u styku mediów, kultury i polityki angażuje nawet zagraniczne rządy.
z Gruzji

08.01.2023

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Ujarzmić ogród” Salome Jaszi.  / TAMINGTHEGARDEN / MATERIAŁ PRASOWY
Kadr z filmu „Ujarzmić ogród” Salome Jaszi. / TAMINGTHEGARDEN / MATERIAŁ PRASOWY

Nie przewidywałem, że znalezienie osoby, z którą będzie można przeprowadzić dla „Tygodnika” wywiad na temat ludzi sprzed 1,8 mln lat, najstarszych odkrytych poza Afryką, będzie takim problemem. Wystawa ich czaszek jest atrakcją Muzeum Narodowego w Tbilisi, ale próby kontaktu z tą instytucją pozostawały bez odpowiedzi. „Nie pracuję już w muzeum. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z obecnej sytuacji w Muzeum. Nie mam nawet pojęcia, kogo spytać, aby ci pomóc” – odpisał mi w końcu jeden z projektantów wystawy.

Od marca 2021 r., kiedy na stanowisko ministra kultury i wicepremiera powołana została Tea Tsulukiani, w nieco więcej niż rok zwolniono ponad 70 pracowników gruzińskich muzeów, w znacznej większości z różnych oddziałów Muzeum Narodowego (w obrębie którego działają na ogół najważniejsze placówki). W styczniu zwolnienie 30 osób z Muzeum Sztuk Pięknych spotkało się z protestem przed ministerstwem, a pracownicy i ludzie kultury skandowali o „bolszewickich czystkach”. W czerwcu 130 byłych i obecnych muzealników napisało list otwarty do premiera, prosząc aby „przyjrzał się” sytuacji w instytucjach podległych Tsulukiani, bo jej działalność „rozkłada instytucje naukowe i całkowicie niszczy muzealnictwo”, czyniąc „nienaprawialne szkody” krajowemu dziedzictwu kulturowemu.

– Zarzucono nam niekompetencję, a po dwóch miesiącach od wyrzucenia z muzeum dokonujemy odkrycia, które jest na czołówkach światowych gazet – mówi Giorgi Bidzinaszwili, kierownik wykopalisk archeologicznych w Orozmani, które zasłynęły odkryciem zęba człowieka sprzed 1,8 mln lat. – Premier pytał minister: czemu wyrzucasz ludzi, którzy dokonują odkryć? Ona jest bardzo trudna, nie umie się przyznać do błędu. Stwierdziła, że odkrycia dokonali studenci, a nie zwolnieni pracownicy.

Jego znalezisko leży w sejfie w muzeum, nawet nie ma do niego dostępu. A muzea to nie jedyne miejsce, gdzie widać twardą rękę minister. W marcu zwolniono ekspertów i kierownika Gruzińskiego Narodowego Centrum Filmowego; ten ostatni nazwał działania minister „niszczącymi wizerunek państwa i rządu”. 1 listopada jedna z byłych pracownic Agencji ds. Konserwacji Zabytków poinformowała na Facebooku, że w ramach „kolejnej represyjnej czystki” zwolniono 20 osób, w tym archeologów, historyków i konserwatorów.

Ekscentryczny przywódca

Tsulukiani teoretycznie podlega premierowi Irakliemu Garibaszwilemu, 40-letniemu technokracie. W praktyce jednak nikt nie ma złudzeń, że za sznurki pociąga ktoś inny – były premier Bidzina Iwaniszwili. Chociaż nasuwają się porównania do sytuacji w naszym kraju (starszy lider kierujący krajem z tylnego siedzenia; młodszy „ekspercki” premier; zastępowanie urzędników, w tym w kulturze, swoimi nominatami), to Kaczyńskiego i Iwaniszwilego więcej dzieli, niż łączy.

Iwaniszwili ma bardzo dużo własnych pieniędzy – agencja Bloomberg jego majątek szacuje na 5,6 mld dolarów, co czyni go obecnie 418. najbogatszym człowiekiem na świecie (i ­pierwszym w Gruzji), chociaż kiedyś w takich ­rankingach bywał nawet 300 miejsc wyżej. Dorobił się jako oligarcha w latach 90. w Rosji, głównie w przemyśle stalowym, bankowości i ­nieruchomościach. Według oficjalnej narracji wycofał się z moskiewskich interesów przed rozpoczęciem kariery politycznej w 2012 r., nie wszyscy dają temu jednak wiarę. Ukraińskie władze we wrześniu zaapelowały o objęcie Iwaniszwilego sankcjami, nazywając go „nieformalnym władcą Gruzji”, który „ma bliskie kontakty z rosyjską elitą i lobbuje na rzecz najbogatszych Rosjan, przez co jest odpowiedzialny za materialne i finansowe wsparcie działań, które zagrażają Ukrainie”.

Nawet przed rozpoczęciem działalności politycznej Iwaniszwili wspierał rodaków na wiele sposobów. Jest fundatorem budowy lub odbudowy niezliczonych cerkwi. W najtrudniejszych czasach przełomu ostatniego tysiąclecia, gdy dla Gruzinów nawet prąd był luksusem, wielu z nich wypłacał dodatkowe pensje – zarówno sąsiadom w rodzinnej wsi, jak i najbardziej znanym artystom w kraju. Po zdobyciu władzy też po nie sięgał – gdy w 2019 r. wątpliwa była trzecia reelekcja jego ugrupowania Gruziński Sen, należąca do jednej z jego firm fundacja zapowiedziała masowe spłaty długów, co przekonało wyborców.

Te pieniądze pozwalają mu też na wystawne życie. Jego kolekcja sztuki, szacowana dziesięć lat temu na 1,3 mld dolarów, zawiera dzieła takie jak „Dora Maar z kotem” Picassa, które kupił za ponad 95 mln dolarów w 2006 r. (ówcześnie był to drugi najdroższy obraz w historii). Większości z nich nie można jednak zobaczyć, nawet w wartym 40 mln dolarów szklanym domu w kształcie UFO, na górującym nad Tbilisi wzgórzu. Ubezpieczyciele nie zgodzili się na to, więc w domu są kopie, a oryginały w sejfie w Londynie. Fortuna umożliwiła też jego synowi, Berze, namiastkę kariery artystycznej – jako muzyk uczył się u Wyclefa Jeana, chwali się zdjęciami z Rihanną i Zendayą.

Iwaniszwili interesuje się nie tylko sztuką. Równie imponujące mają być też jego kolekcje fauny i flory. W prywatnym zoo podobno ma lemury, kangury, pingwiny i flamingi. Na arboretum nad Morzem Czarnym, gdzie na 60 hektarach można podziwiać 200 ogromnych drzew i 58 gatunków ptaków, miał wydać kilkadziesiąt milionów dolarów. W 2021 r. na festiwalach filmowych (m.in. Sundance, Berlinale i polskie Docs Against Gravity) pojawił się dokument „Poskromiony ogród”. Dobrze przyjęte dzieło Salomé Jashi (nominowane do Europejskich Nagród Filmowych) pokazuje karkołomne wysiłki zwykłych robotników przy przesadzaniu monumentalnych drzew do nowego parku. Pracownicy marudzą, że praca przy jednym z drzew, ważącym aż tysiąc ton, trwała trzy miesiące. Inni umilają sobie czas opowiadając o babuszce, która liczyła, że za drzewo dostanie 400 lari (ok. 650 zł), a dostała 40 tys. dolarów. „Nieważne, jak zły jest, przynajmniej coś robi. To jego pieniądze, a nie podatników” – mówi jeden z bohaterów, który wraz z rodziną zastanawia się, czy podczas budowy parku wyremontują też drogę obok ich domu.

Gruzińskie kina bały się dystrybuować film, chociaż na prowizorycznych pokazach w niezależnych teatrach widownia była pełna i zachwycona. W Akademii Filmowej po jednym pokazie wszystkie kolejne zostały odwołane. Jednym z koproducentów było Gruzińskie Narodowe Centrum Filmowe. Oficjalnie Gaga Czkeidze, który kierował tą instytucją, i jego współpracownicy zostali zwolnieni z powodu nieprawidłowości finansowych, jakie wykazał audyt. On odpiera te zarzuty i mówi, że jedyna rozmowa, jaką przeprowadził z Tsuliukani, dotyczyła właśnie… filmu „Poskromiony ogród”.

„Spotkałem ją tylko raz, kiedy jeszcze była parlamentarzystką, od razu zaczęła mówić o filmie. Nie podobało jej się to, co mówi autorka, i jego fabuła. Była rozczarowana, że Centrum finansowało film. Musiałem wytłumaczyć, jak podjęto tę decyzję, chociaż zapadła przed moim przyjściem tam do pracy w 2019 r. Wtedy film był już w postprodukcji” – mówił w jednym z wywiadów Czkeidze, dodając: „Nie tylko mnie to spotkało, zwolniła dziesiątki ludzi z różnych instytucji kultury w pierwszym roku w ministerstwie. To przypomina mi czasy radzieckie, gdzie każda instytucja miała swój własny komitet partyjny, który w rzeczywistości nią rządził”.

Styk polityki i kultury

Czystki wśród konserwatorów, muzealników i urzędników kultury z rzadka wywołują protesty lub przedostają się na łamy prasy. Ale jedna sprawa u styku mediów, kultury i polityki angażuje nawet zagraniczne rządy.

W listopadzie sąd apelacyjny utrzymał w mocy wyrok trzech i pół roku więzienia i grzywny dla Niki Gwaramii, dyrektora stacji telewizyjnej Mtavari Arkhi („główny kanał”). Sprawa dotyczy jego poprzedniej pracy, jako szefa stacji Rustavi 2. Zdaniem sądu w 2015 r. niekorzystne umowy reklamowe podpisywane przez niego spowodowały szkodę na rzecz spółki w wysokości 6,7 mln lari (ok. 11 mln zł), a cztery lata później otrzymał porsche w prezencie za reklamy.

Obrońcy Gwaramii twierdzą, że to wyrok na zamówienie polityczne. Rustavi 2 powstało w 1994 r. jako pierwsza prywatna telewizja. Od początku była krytyczna wobec długoletniego przywódcy Eduarda Szewardnadze, a przy rewolucji róż w 2003 r. była głównym medium opozycji z Micheilem Saakaszwilim na czele. W późniejszych latach często była niewiele więcej niż tubą propagandową jego i jego partii – Zjednoczonego Ruchu Narodowego. Gwaramia, który zaczął nią kierować w 2012 r. (w tym samym momencie, kiedy doszło do zmiany władzy i Iwaniszwili został premierem), wcześniej był parlamentarzystą, ministrem sprawiedliwości i edukacji. W 2019 r. zmienił się właściciel stacji.

– Teraz Rustavi 2 jest mniej krytyczne wobec władzy – mówi Irina Guruli, wicedyrektor w gruzińskim think tanku Europejskie Centrum Badań Politycznych. Wyrok w sprawie Gwaramii często jest wkładany do tego samego worka – zarówno przez jego przeciwników, jak i zwolenników – z pobytem w więzieniu samego Saakaszwilego. Jedni widzą w nich rozliczenie z autorytarnymi skłonnościami poprzedniej władzy. Drudzy – autorytaryzm obecnej.

Analiza sprawy Gwaramii z 2015 r. przeprowadzona przez gruziński oddział Transparency International, jeszcze przed finalnym wyrokiem, konkluduje, że „tylko w wyjątkowych sytuacjach decyzje menedżerskie podjęte dla dobra spółki przez dyrektora, które nie zakończą się powodzeniem lub zyskiem, są podstawą do sprawy w sądzie pracy, a co dopiero w sądzie karnym”. Rzecznik Praw Obywatelskich w sprawie samochodu zaznaczył, że przekazanie dyrektorowi produktu za reklamę, jeśli wiedział o tym właściciel, nie jest przestępstwem.

Polski MSZ w maju wyrażał zaniepokojenie pierwszym wyrokiem w tej sprawie, zaznaczając, że może on „negatywnie wpłynąć na wizerunek praworządności i wolności mediów w Gruzji”. Ambasador Stanów Zjednoczonych w Gruzji Kelly Degnan tuż przed świętami stwierdziła, że „wyrok jest nieproporcjonalnie wysoki w porównaniu z zarzutami”. Amnesty International nazwało wyrok „politycznym odwetem za krytykę”, a Human Rights Watch „fikcyjnymi zarzutami uderzającymi w wolność mediów i wypowiedzi”. Reporterzy bez Granic zaapelowali o niezależny audyt wyroku i przypomnieli, że dziennikarze obecnej firmy Gwaramii – Mtvari Arkhi, jednej z większych telewizji opozycyjnych, są nękani przez polityków Gruzińskiego Snu, takich jak… Tea Tsulukiani.

Siła Tamary

W sierpniu zapadł pierwszy wyrok w sprawie zwolnień w Muzeum Narodowym. Jedna z kierowniczek, reprezentowana przez lokalne NGO, wygrała, chociaż zadośćuczynienie było niskie, a sąd nie nakazał przywrócić jej do pracy. W tym samym miesiącu w sądzie pracy wygrały też dwie osoby zwolnione z Ministerstwa Kultury. W październiku wygrał pracownik Agencji ds. Konserwacji Zabytków.

– Ja też jestem przekonany, że wygram swoją sprawę – mówi Giorgi Bidzinaszwili, również zwolniony z Muzeum Narodowego. Obecnie toczy się co najmniej kilkadziesiąt podobnych spraw. Rzecznik Praw Obywatelskich uznał, że co najmniej kilka zwolnionych osób w Muzeum Narodowym było dyskryminowanych.

Pod koniec listopada gruzińskie media ujawniły raport niezależnej komisji eksperckiej, składającej się z profesorów z Wielkiej Brytanii, Stanów Zjednoczonych i Szwajcarii, dotyczący stanu monastyru Gelati – świątyni z XII wieku wpisanej na listę światowego dziedzictwa UNESCO, jednego z najważniejszych zabytków w kraju. Chociaż eksperci odwiedzili budynek na początku maja, to dokument długo był utajniony. W środowisku spekuluje się, że jego ujawnienie to kontrolowany wyciek z patriarchatu. Raport jest bardzo krytyczny, zauważa „poważne zniszczenia i ubytki malowideł z powodu wilgoci i rozpuszczonych w wodzie soli”.

Gelati od dawna jest w złym stanie – do 2017 r. było wpisane na listę dziedzictwa zagrożonego UNESCO. Sama Tsulukiani nazwała renowacje z lat 2008-2020 „nieudanymi eksperymentami”. Raport powstały na zlecenie patriarchatu jest jednak krytyczny również wobec tego, co dokonano już za kadencji nowej minister. „Zabiegi ratunkowe zostały przeprowadzone bez odpowiednich badań” – piszą autorzy, zauważając, że ślady soli pojawiają się też w miejscach, w których były one przeprowadzone. Podają w wątpliwość także niektóre z narzędzi używanych lub proponowanych do użycia w renowacji.

Przeciwnicy minister uważają, że to kolejny dowód braku doświadczenia jej oraz jej podwładnych, którzy nie mają kompetencji w dziedzinie kultury. Wielu z nich przyszło wraz z nią z Ministerstwa Sprawiedliwości (kierowała tym resortem w latach 2012-20), nowym dyrektorem Muzeum Etnograficznego został były dyrektor Centrum Nauczania Więźniów.

Najbardziej uderzające w tym dokumencie są jednak zdjęcia pokazujące, jak mocno zanikły malowidła w zaledwie kilkadziesiąt miesięcy. Wiele osób boi się, że Gelati spotka los innej świątyni – katedry Bagrata. Obie wpisano na listę UNESCO w 1994 r., ale w 2017 r. katedra została z niej wykreślona – właśnie z powodu odbudowy, przez którą utraciła dawne walory. W Gelati pochowani są (według tradycji) dwaj królowie: Dawid IV Budowniczy i jego córka Tamara (Gruzini nie używają formy królowa dla władców płci żeńskiej), powszechnie uważani za najwybitniejszych w historii kraju i uosobienie tzw. złotego wieku Gruzji przypadającego na XI, XII i XIII wiek.

– Gelati to może być dla ludzi w tym kraju kropla, która przeważy szalę goryczy, i minister będzie się musiała pożegnać ze stanowiskiem. Przynajmniej w normalnej sytuacji tak by było – uważa Giorgi Bidzinaszwili. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 3/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Niewygodne drzewa i monastyry