Gorzki sen

Na ekranach polskich kin jeden z najciekawszych dokumentów ostatnich lat - "Czeski sen, przewrotne i wielowarstwowe studium manipulacji.

27.02.2006

Czyta się kilka minut

Dwóch studentów praskiej szkoły filmowej FAMU, Vít Klusák i Filip Remunda, wpadło na pomysł szatański. W 2002 r. rozpętali kampanię reklamową fikcyjnego hipermarketu. Przygotowywali się do tego pod okiem największych fachowców z branży. Otwarcie "Czeskiego snu" poprzedzone zostało profesjonalną kampanią reklamową. Tysiące ulotek zachęcało do kupowania towarów po najniższych na rynku cenach.

Sprawcy afery przeistoczyli się pod okiem wizażystów i stylistów w prężnych menedżerów. Odbyli fachowy trening psychologiczny i sesję fotograficzną. Przetestowane na grupie docelowej sympatyczne logo z chmurką nie wzbudzało podejrzeń, że akcja może być jedynie sprytnym happeningiem. Billboardy i reklamowe spoty prowokacyjnie zniechęcały potencjalnych klientów sloganami: "Nie kupuj", "Nie wydawaj"; to tylko podkręcało koniunkturę. W dniu otwarcia nieistniejącego hipermarketu na miejsce przybyło około 1500 osób. Gigantyczna fasada w szczerym polu okazała się potiomkinowską wsią - z tyłu straszył jedynie metalowy szkielet konstrukcji.

Eksperyment młodych Czechów opowiada w pierwszej kolejności o tym, że w dzisiejszych czasach wszystko da się wypromować i sprzedać. Zwłaszcza w społeczeństwach, które przygodę z kapitalizmem zaczęły niedawno i z kolejki po banany przeszły od razu do świątyń konsumpcji. Obietnica wypełnienia koszyka za pół darmo okazała się silniejsza niż zdrowy rozsądek. Wyruszyli więc, kto żyw - staruszkowie, rodziny z dziećmi, inwalidzi - by uszczknąć z nowego rogu obfitości. Scena, w której tłum biegnie przez łąkę z reklamówkami, torbami, wózkami, by za chwilę zderzyć się z kolorową ścianą, wzbudza cały wachlarz odczuć: od śmiechu, poprzez przerażenie, na współczuciu skończywszy.

Fachowcy, którzy tak perfekcyjnie spreparowali tę iluzję, jawią się jako postacie zgoła demoniczne, testujące poczucie władzy na prostaczkach. Najbardziej jednak szokują reakcje ludzi, którzy stawiają znak równości pomiędzy doświadczaną przez dziesięciolecia komunistyczną propagandą a reklamowym oszustwem. Jego ofiarą padają każdego dnia, choć dopiero teraz uświadomili sobie ów fakt w całej jaskrawości. Ale czy rzeczywiście zyskali taką świadomość? Rozgoryczeni, odgrażający się filmowcom, zarzekają się, że już nigdy nikomu nie uwierzą. Ani reklamie, ani kampaniom politycznym (film nakręcono w przededniu referendum w sprawie wejścia Czech do Unii Europejskiej).

Kilkanaście lat życia w wolnym kraju niewiele ich nauczyło. "Myślałem, że epoka kłamstw się skończyła" - mówi z rozżaleniem jeden z niedoszłych klientów "Czeskiego snu". Szukają winnych wszędzie, tylko nie w sobie. Nieliczni, bardziej wyluzowani, śmieją się z własnej naiwności i bagatelizują sprawę, próbując ratować twarz. Większość jednak wpada w nastroje buńczuczne. Wypominają studentom, że ten upokarzający prima aprilis zorganizowali im za pieniądze podatników (film sfinansowało Ministerstwo Kultury i telewizja publiczna, choć także agencje reklamowe pragnące podreperować swój wizerunek). Wszyscy ulegli stadnym instynktom, ale mało kto ma odwagę się do tego przyznać.

Aż chciałoby się wysnuć taką oto prawidłowość: w komunizmie socrealistyczne plakaty wyrugowały ze świadomości wielu święte obrazki; w kapitalizmie zostały one zastąpione przez reklamę, adorującą artykuły spożywcze czy proszki do prania. Klienci konkurencyjnego hipermarketu, którzy niczym mrówki zmierzające do mrowiska wjeżdżają na parking z kopiastymi wózkami, mówią jakąś natchnioną reklamową nowomową, podkreślając rodzinny, niemal świąteczny charakter hipermarketowych rytuałów. Współczując królikom doświadczalnym Remundy i Klusáka warto się zastanowić, jak po 1989 r. w Europie Środkowo-Wschodniej spożytkowano dar wolności. I gdzie podziali się intelektualiści, publicyści, duchowni, którzy pomogliby z tego daru korzystać, uczyli rozumnego wyboru.

Eksperyment czeskich filmowców można potraktować jako okrutny żart - na miarę tego, którego autorem był w 1938 r. Orson Welles, gdy wywołał w USA powszechną panikę słynnym słuchowiskiem inspirowanym "Wojną światów". Przy okazji jednak sfotografowało się nieco więcej, niż pomysłowi studenci chcieli pokazać. Obrazek przekroczył granice społecznej satyry, obnażając swój własny mechanizm. Ośmieszając swoich bohaterów, filmowcy posłużyli się tym samym instrumentarium, co sterujący masowym popytem inżynierowie dusz.

Szczytny cel (uczenie społeczeństwa rozumnej konsumpcji) być może uświęca kontrowersyjne środki. Gdy jednak oglądamy gotowy produkt - film dokumentalny o międzynarodowym rozgłosie - dostrzegamy coś jeszcze: poczucie wyższości współczesnych inżynierów dusz nad przedstawicielami nieuświadomionego plebsu. I totalną samotność tych ostatnich. Dobrze że w finale autorzy pomysłu mieli odwagę stanąć przed niedoszłymi klientami "Czeskiego snu", by z otwartą przyłbicą tłumaczyć się ze swoich zamierzeń.

"CZESKI SEN" ("Český sen"), scen. i reż.: Filip Remunda i Vít Klusák, zdj.: Vít Klusák. Prod.: Czechy 2004. Dystryb.: Gutek Film.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 10/2006