Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Co mi o nich w sumie wiadomo, prócz tego, co sami chcą mi koniecznie i natychmiast zakomunikować, w sposób maksymalnie uproszczony, a przy tym oczywiście emocjonalny? Jedna kandydatka na przykład na tych plakatach wciąż kogoś do siebie przytula, zgoda buduje, kobieca wrażliwość kontra niechęć i wieczna wojna. No ale cóż więcej ja wiem, co właściwie wygląda zza tych czułych ramion, tulących innych? A zza tych profesjonalnych wybielonych uśmiechów? A zza marsowych wąsatych oblicz? A czy brak billboardów też coś oznacza? Bo choć wytężam wzrok, nigdzie w Warszawie nie widzę reklam prezesa Kaczyńskiego. Może za słabo szukałam, może się nie wysiliłam odpowiednio. Bo nietaktem byłby wówczas zarzut o delikatną arogancję ze strony tych, co to pewni są już zwycięstwa.
Cóż ja zatem wiem o nich wszystkich, którym przecież potencjalnie oddaję los w ręce? I choć mogę im potem ewentualnie na te ręce patrzeć, jako – he, he – suweren, to czy rozsądnym jest z mojej strony taka niefrasobliwa niewiedza na temat prawdziwych przekonań i poglądów ludzi idących do parlamentu?
Zwłaszcza że oni chyba na to właśnie liczą – by nie usłyszeć od nas zbyt wielu konkretnych pytań. Tisze jediesz, dalsze budiesz, nie ma co za dużo się pucować z konkretów, siedź w kącie, nie znajdą cię. Tak właśnie pomyślałam, gdy weszłam na stronę mamprawowiedziec.pl, na której teoretycznie powinnam znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących mnie pytań dotyczących wszystkich kandydatów na posłów i senatorów, jakich umieszczono na listach wyborczych. Wyszło mi na to bowiem, że dla większości z nich powinność wyspowiadania się wyborcom z poglądów i przekonań w sposób obiektywny i szczery nie jest wcale atrakcyjna.
Jak bowiem inaczej mogę sobie tłumaczyć fakt, że do dnia 4 października, kiedy piszę ten tekst, na 5114 kandydatów do Sejmu i 278 do Senatu na ankietę dotyczącą sedna ich obecności w życiu politycznym kraju odpowiedziało ledwie 639 osób? W dodatku niektórzy z nich (jak na przykład Borys Budka) udzielili ledwie kilku zdawkowych odpowiedzi, nie pochylając się nad całością i nie dając nam tym samym wglądu w to, co naprawdę myślą o wielu kluczowych dla państwa i dla społeczeństwa kwestiach. Wielka szkoda. Bo gdyby wszyscy zechcieli odpowiedzieć na ankietę, mogłoby się okazać, że mamy naprawdę sporo zaskoczeń.
Na przykład na zadane w ankiecie pytanie o to, czy należy oddzielić funkcję Ministra Sprawiedliwości od funkcji Prokuratora Generalnego, Klaudiusz Balcerzak z PiS powiedział „tak”, natomiast Paweł Poncyljusz z PO – „nie”. Co za niespodzianka, prawda? Pomylili się, klikając? E, chyba nie... A niespodzianek jest przecież więcej.
Na całkiem istotne pytanie o to, czy należy znieść obowiązek szczepień, „tak” odrzekło 16 kandydatów Konfederacji, co może niespecjalnie dziwić, ale – uwaga – także liczni kandydaci lewicy: bezpartyjni Waldemar Włodek i Radosław Krukar, SLD-owiec Ryszard Śmiałek, Paweł Wekwert reprezentujący Wiosnę Biedronia oraz również z tej listy startująca bezpartyjna Sława Tarasiewicz. Marek Rutka z Wiosny oraz Marcin Staniewski z SLD nie mają zaś „zdecydowanego zdania w tej sprawie”. No to trochę przykro, że nie mają, zdaje się, że to jest kwestia, w której zdanie warto mieć. A gdybym państwu powiedziała, że szczepić dzieci nie chciałby również ktoś z Koalicji Obywatelskiej, to byście mi uwierzyli? Bo ja wam właśnie powiem, że takiej oto odpowiedzi udzieliła w ankiecie należąca do PO pani Teresa Kubas-Hul, a także pan Robert Jarkiewicz z Zielonych, obecny na liście KO. Na pytanie o to, czy w ostatnich latach dochodziło do łamania Konstytucji, „nie” odpowiedziało pięciu polityków z Konfederacji, trzech z PiS-u i jeden z SLD. Odrębna kwestia to odpowiedź „nie mam zdania” – okazuje się, że politycy zaznaczają czasem tę odpowiedź przy kluczowych kwestiach, np. czy należy podnieść podatki. To nie żart. Nie mają zdania na ten temat.
Danych w bazie mamprawowiedziec.pl są całe tony, wystarczy zasiąść z ciepłą herbatką i pledem na kolanach. Interesujące jest wszystko, nawet to, czego tam nie ma: na przykład kandydatów partii rządzącej. Na 919 kandydatów startujących z ich list wyczerpujących odpowiedzi udzieliło ledwie siedmiu. Nie wiem, jak powinien się po tym poczuć suweren. Może deczko zlekceważony?
Na kilka dni przed wyborami – zachęcam Państwa – nie dajmy się zwieść, niech wybór, którego dokonamy, będzie przemyślany. Mamy prawo wiedzieć. No i sami sobie nie odbierzmy prawa głosu, tak by potem nam go już ktoś inny na dobre nie odebrał. ©