Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Solidnych struktur w terenie brak, podobnie jak dotacji z budżetu państwa, a od kiedy odszedł Ryszard Petru, dziury w kasie nie kompensuje już jego fundraiserski talent. Przy okazji wyjścia byłego założyciela w maju pisaliśmy na tych łamach o wszystkich powodach, dla których projekt „nowej lepszej Platformy” po efektownym początku okazał się efemerydą obarczoną wszystkimi typowymi dla polskich partii wadami. Dlatego szkoda dziś czasu na dalsze komentowanie tonięcia Nowoczesnej, ostatnia jednak roszada jest ciekawa z dwóch innych powodów. Po pierwsze konsolidacja jeszcze szerszego spektrum opozycji w garści Grzegorza Schetyny (pod szyldem Koalicji Obywatelskiej) gwarantuje nam, że w przyszłych wyborach będzie chodzić wyłącznie o zero-jedynkowy plebiscyt za lub przeciw PiS. Po drugie ten sam głód nowości, który w 2015 i 2016 r. pompował strukturalnie słaby zbiór średnich osobowości na poziomy poparcia grubo powyżej 20 proc., będzie rzutował na kierunek prac programowych w hipotetycznym ugrupowaniu Roberta Biedronia, który nie dał jeszcze znaku, co oznacza dla niego często powtarzane słowo „lewicowość”. Ewentualny pomysł zagospodarowania przezeń emocji wolnościowych i mocno prorynkowych (bo część takich wyborców jest jednak zbrzydzona Platformą i pozostanie do wzięcia) może oznaczać bardzo typowe u nas programowe łączenie ognia z wodą, tworzenie oferty tak szerokiej, że w końcu – dla nikogo. ©℗