Francja: protesty przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego

Francuzi bronią swojego modelu państwa opiekuńczego. O jego demontaż oskarżają prezydenta Emmanuela Macrona.
z Beauvais (departament Oise, Francja)

03.08.2023

Czyta się kilka minut

Protest przeciwko planom podniesienia wieku emerytalnego. Paryż, 11 lutego 2023 r.  / LANGARD / SIPA / EAST NEWS
Protest przeciwko planom podniesienia wieku emerytalnego. Paryż, 11 lutego 2023 r. / LANGARD / SIPA / EAST NEWS

Lutowe popołudnie, słupek rtęci ­ledwo powyżej zera. W Beauvais, 70 km na północ od Paryża, mimo dotkliwego chłodu w kolorowym pochodzie maszeruje kilka tysięcy osób – bardzo dużo jak na prowincjonalne miasto, liczące raptem ponad 50 tys. mieszkańców.

Sandrine ma 44 lata i jest opiekunką w szpitalu psychiatrycznym. Nie należy do żadnego związku, choć dziś ma na sobie pomarańczową kamizelkę syndykatu CFDT, prezent od kolegów z pracy. Demonstruje przeciw podniesieniu wieku emerytalnego do 64 lat wraz z nastoletnim synem, żeby – jak mówi – zobaczył, że to walka także o jego przyszłość.

– Nie wyobrażam sobie, że w moim szpitalu mogłabym wytrzymać jeszcze 20 lat w tej pracy, już teraz wiele moich rówieśniczek cierpi na wypalenie zawodowe, a z przemocą psychiczną i fizyczną spotykamy się na co dzień – wyrzuca z siebie brunetka z kręconymi włosami i kolczykiem w nosie.


JAK TRZĘSIENIE ZIEMI ZMIENI TURCJĘ. Czy trzęsienie ziemi okaże się „czarnym łabędziem” tureckiej polityki? Wiosną kraj czekają wybory parlamentarne i prezydenckie >>>>


W jej głosie słychać zniecierpliwienie: – Maszerujemy pokojowo, jest nas dużo, ale szczerze mówiąc, jeśli nie zaczniemy czegoś rozwalać, to Macron nas zignoruje. Żółtych Kamizelek też nie słuchał, zanim nie zaczęły rozrabiać.

Związkowcy: zablokujemy kraj

Francuzi dobrze pamiętają początki rewolty Żółtych Kamizelek w listopadzie 2018 r. Nie zapomnieli też, że liberalny prezydent Emmanuel Macron i premier Edouard Philippe ustąpili wobec żądań manifestantów dopiero po tym, jak w Paryżu i całym kraju doszło do gwałtownych zamieszek i starć z policją (manifestanci zdewastowali m.in. Łuk Triumfalny, rozbijali witryny sklepów na Polach Elizejskich, podpalali auta).

Od miesiąca w całej Francji odbywają się średnio raz w tygodniu masowe manifestacje i strajki przeciw podwyższeniu wieku emerytalnego z obecnego 62. do 64. roku życia. „Macronie, krótka sprawa / nie przejdzie ta ustawa!” – skandują manifestanci. W tłumach widać tu i ówdzie ludzi w żółtych kamizelkach. Groźne memento dla rządzących.

Mobilizacja nie słabnie: w pierwszym ogólnokrajowym proteście 19 stycznia wzięło udział ponad 1,1 mln ludzi (według MSW), a w czwartym z kolei – 11 lutego – blisko milion manifestantów (też wg policji).

Na ulicznych protestach się nie kończy. W całym kraju organizowane są strajki na kolei, w metrze, szkołach, szpitalach, rafineriach. Philippe Martinez, lider jednego z największych związków CGT, zapowiada, że jeśli rząd nie wycofa projektu reformy emerytalnej, to 7 marca protestujący „zablokują Francję”. Co to dokładnie oznacza, nie precyzuje. Można się spodziewać, że związkowcy nie poprzestaną na standardowych nad Sekwaną strajkach w transporcie kolejowym czy lotniczym.

Przypomnijmy, że jesienią 2022 r. strajki związkowców CGT z koncernu TotalEnergies (wywołane żądaniem podwyżek) doprowadziły do braku paliw na stacjach benzynowych. Z kolei w styczniu najbardziej radykalni syndykaliści z branży energetycznej w proteście przeciw reformie emerytalnej wstrzymali na krótko dostawy prądu w kilku miejscowościach.

Teraz, gdy ustawa emerytalna trafiła do parlamentu, groźba paraliżu znów wisi nad krajem.

Macron: musimy pracować dłużej

W oczach obcokrajowców, zwłaszcza Anglosasów, Francuzi uchodzą za wiecznych kontestatorów. To wizerunek bliski prawdy, przynajmniej z perspektywy stolicy. Ulicami Paryża niemal dzień w dzień ciągną pochody: piekarzy protestujących przeciw podwyżkom cen energii, lekarzy niezadowolonych z nowych przepisów czy nawet policjantów.

Ale od 30 lat to właśnie emerytury mobilizują największe protesty. Tak było w 1995 r., gdy premier Alain Juppé próbował znieść przywileje emerytalne pracowników budżetówki, w tym kolejarzy i pracowników paryskiego metra. Strajki zablokowały wtedy reformę. Jednak w 2010 r. prezydent Nicolas Sarkozy, na przekór protestom, przeforsował podwyższenie wieku emerytalnego z 60. do 62. roku życia.

Obecna reforma Macrona idzie w tym samym kierunku: przewiduje podniesienie progu o kolejne dwa lata. Ma się to dokonać stopniowo, do 2030 r. Rząd zamierza też wydłużyć z 42 do 43 lat okres płacenia składek emerytalnych, wymagany do uzyskania pełnej emerytury (miałoby to wejść w życie od 2027 r.) i zlikwidować przywileje emerytalne pewnych grup zawodowych (pracowników energetyki, sektora gazowego i paryskiej komunikacji miejskiej).

Tę trudną do przełknięcia dla Francuzów zmianę próbowano łagodzić obietnicami, m.in. rewaloryzacji niskich emerytur do 1200 euro brutto (ale tylko dla tych, którzy płacili składki przez całe zawodowe życie).

Macron, który w ostatnim orędziu noworocznym powtarzał co chwila słowo „praca”, powierzył przeforsowanie reformy pani premier Elisabeth Borne, ­byłej socjalistce. Podkreśla ona – powołując się na raport niezależnych ekspertów – że jeśli nie nastąpi żadna zmiana, w najbliższych latach system emerytalny wpadnie w deficyt. Natomiast dzięki reformie uda się załatać dziury kas emerytalnych, do końca tej dekady szacowane na kwotę 13,5 mld euro.


PODGLĄDAJĄ, PODSŁUCHUJĄ, NAPROWADZAJĄ ATAKI. RENESANS BALONÓW SZPIEGOWSKICH >>>>


Władze wysuwają ponadto dwa inne argumenty. Pierwszy: niski wzrost demograficzny i starzenie się społeczeństwa. Inaczej mówiąc: osób aktywnych zawodowo jest zbyt mało, by mogły ze swoich składek gwarantować świadczenia emerytalne. Wniosek: skoro nie chcemy podwyższyć składek ani obniżyć emerytur, musimy pracować dłużej.

Drugi argument to porównanie z sąsiadami: Francuzi wyróżniają się na tle innych krajów Europy, gdzie wiek emerytalny jest wyższy, np. w Niemczech czy Włoszech 67 lat, w Hiszpanii 66 lat (a do 2027 r. wzrośnie stopniowo do 67 lat). Pora wziąć przykład z sąsiadów – twierdzi rząd i wspierający go ekonomiści o liberalnych poglądach.

Piketty: to niesprawiedliwość

Takie argumenty nie przekonały większości. Aż 70 proc. Francuzów (sondaż ośrodka BVA dla radia RTL z połowy lutego) odrzuca tę reformę jako niesprawiedliwą, a dwie trzecie wspiera protesty. Co więcej, wszystkie liczące się związki zawodowe – w tym dwa największe, na ogół konkurujące ze sobą: CFDT i CGT – tym razem stanęły murem przeciw ustawie.

Podwyższeniu wieku emerytalnego sprzeciwiają się też niektórzy ekonomiści, w tym autorytet lewicy Thomas Piketty, autor bestselleru „Kapitał w XXI wieku”. Na łamach dziennika „Le Monde” określił on reformę w wersji Macrona jako „głęboko niesprawiedliwą” i „oderwaną od rzeczywistości”. Piketty sprzeciwił się też, by Francja szła tu śladem innych krajów – jego zdaniem europejskie systemy emerytalne nie kierują się zasadą równości.

Prof. François Dubet, socjolog i badacz ruchów społecznych, mówi „Tygodnikowi”, że Francuzi odczuwają reformę jako niesprawiedliwą z dwóch powodów. – Podniesienie progu emerytalnego dla wszystkich uderza najmocniej w najcięższe kategorie zawodowe, np. robotników czy pracowników budowlanych, którzy z powodu trudnych warunków pracy żyją statystycznie krócej niż osoby innych zawodów. Po drugie, reforma pogorszy sytuację osób w wieku przedemerytalnym, mających dziś 55-62 lata, które już teraz mają wielki problem z utrzymaniem się na rynku pracy – mówi Dubet.

I dodaje: – Francja odstaje od innych krajów za sprawą niskiego odsetka zatrudnianych seniorów. Pracodawcy chcą się ich często pozbyć, gdyż seniorzy mają wyższe płace, a ich kompetencje nie zawsze nadążają za rynkową rzeczywistością.

Francuski model

Jak zauważa tygodnik „L’Obs”, reforma Macrona jest też niekorzystna dla kobiet. Mimo że nad Sekwaną ten sam próg emerytalny obowiązuje kobiety i mężczyzn, statystyczna Francuzka przechodzi na emeryturę o 7 miesięcy później niż Francuz (z powodu macierzyństwa i przerw w karierze zawodowej), a średnia wysokość jej świadczenia wynosi 1150 euro, podczas gdy mężczyzny ponad 1900 euro. Podniesienie wieku emerytalnego – twierdzi gazeta – pogłębi te różnice.

Część obserwatorów widzi w tych protestach obronę modelu państwa socjalnego à la française, wyjątkowego na tle Europy. Modelu, na który składają się takie elementy jak wciąż obowiązujący 35-godzinny tydzień pracy, hojna pomoc socjalna, rozbudowana polityka prorodzinna i – last but not least – niższy wiek emerytalny. W przekonaniu licznych Francuzów polityka Macrona zmierza do redukcji usług publicznych oraz likwidacji francuskiego państwa opiekuńczego.

François Dubet: – Obecne protesty są sumą niezadowolenia, jakie skrystalizowało się w sprawie emerytur. Wynikają w równej mierze z obawy przed odsunięciem w czasie emerytury, co z ogólnego pogarszania się warunków pracy. Do tej pory panowała powszechna zgoda: jeśli pracuję w ciężkich warunkach, to mogę przejść na emeryturę wcześniej od innych. Reforma podważa tę społeczną umowę.

Co z wolontariatem?

Ubocznym skutkiem podniesienia wieku emerytalnego może być osłabienie wolontariatu, którego filarem są tu przede wszystkim emeryci.


UKRAIŃSKA WOJNA O ISTNIENIE – ROK PIERWSZY. CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Joëlle, była pracowniczka organizacji pozarządowych i wolontariuszka kilku stowarzyszeń w Beauvais i okolicy, jest przykładem tego zjawiska. Razem ze swoimi koleżankami-emerytkami udziela lekcji francuskiego cudzoziemcom, zajmuje się pomocą dla imigrantów w lokalnym kolektywie, współtworzy lokalny oddział sieci Repair Café (w jej skład wchodzą miejsca, gdzie wolontariusze reperują zużyty sprzęt, aby sprzeciwiać się jego wyrzucaniu na śmietnik). A w czasie wolnym od licznych zajęć – chodzi na manifestacje przeciw reformie emerytalnej.

– Jeśli ta reforma wejdzie w życie, będzie to wielka strata dla stowarzyszeń, które opierają się na seniorach. Nie można do tego dopuścić! – unosi się Joëlle, w okrągłych czerwonych okularach i wełnianej czapeczce w kolorach tęczy.

Na moją uwagę, że Francuzi pracują wciąż mniej niż ich sąsiedzi, ripostuje: – Wiem, że jesteśmy pod tym względem nieco uprzywilejowani. Ale uważam, że wszyscy powinniśmy się bić, by nie odbierano nam naszych praw! Ja sobie poradzę, ale co z tymi, którzy harowali przez lata jako dekarze, murarze, kobiety sprzątające? Jak oni mają doczekać w pracy 64 lat? No po prostu czasem myślę, że Macron kpi z nas w żywe oczy – irytuje się Joëlle.

La douce vie

W tym sporze o emerytury chodzi zapewne nie tylko o obronę „odwiecznych” praw socjalnych, ale też o swoisty stosunek do pracy we Francji.

Spotkany na manifestacji w Beauvais 45-letni Sébastien, pracownik logistyki w szpitalu w Clermont (Oise) i związkowiec syndykatu UNSA, sprzeciwia się podniesieniu wieku emerytalnego, bo uważa, że uderza to „w najsłabszych i pracujących w najgorszych warunkach”. Po czym zwierza się: – Mam plany na życie po sześćdziesiątce, liczne hobby, lubię majsterkować, uprawiać ogródek, mam hodowlę psów. Będę miał co robić na emeryturze! Czy mamy pracować dwa lata dłużej tylko dlatego, że tak się podoba rządowi? Chyba każdy ma ochotę trochę skorzystać z emerytury, tak czy nie? – pyta Sébastien.

No cóż, praca pracą, ale – biorąc przykład Sébastiena – można powiedzieć, że smak życia (czy nawet la douce vie, słodkiego życia) – docenić można naprawdę na emeryturze. Pod warunkiem, że nie przyjdzie za późno.

Gdzie jest wyjście?

Niezależnie od protestów i strajków, parlament debatuje nad projektem ustawy emerytalnej. Rząd Elisabeth Borne przyjął przyspieszony tryb jego rozpatrywania: 50 dni, tak aby przegłosować ustawę w końcu marca.

Macron ma jednak podstawowy kłopot: brak bezwzględnej większości w parlamencie. Żeby przyjąć ustawę, musi pozyskać poparcie parlamentarzystów tradycyjnej prawicy – Republikanów. Wynik głosowania jest niepewny. Dwie największe siły opozycyjne w Zgromadzeniu Narodowym – blok lewicowy Nupes, zdominowany przez radykalną Francję Nieujarzmioną (LFI) Jeana-Luca Mélenchona, oraz nacjonalistyczna partia Marine Le Pen – chcą odrzucenia reformy.

Zadania rządzącym nie ułatwia to, że nawet wśród macronistów nie ma pełnej zgody co do reformy w obecnym kształcie. Co prawda rząd Borne ma w ręku tzw. opcję atomową – artykuł 49.3 konstytucji, który w ściśle określonych warunkach pozwala przyjąć ustawę w drodze dekretu. Takiego scenariusza Macron chciałby jednak za wszelką cenę uniknąć, gdyż groziłby nieobliczalnymi następstwami.

Kluczową sprawą jest uspokojenie nastrojów i uniknięcie zaostrzenia protestów. Leży to w interesie tak rządu, jak i central związkowych.

– Liderzy związków obawiają się, że jeśli manifestacje uliczne osłabną, to nasilą się gwałtowne spontaniczne strajki w transporcie czy blokady rafinerii, co sprawi, że opinia publiczna obróci się przeciw postulatom związkowym. Także rząd lęka się, że na ulice powróci chaos, jak w czasach Żółtych Kamizelek – twierdzi prof. Dubet.

I zauważa: – Mamy patową sytuację. Związkowcy nie ustąpią, jeśli rząd nie wycofa się z podwyższenia wieku emerytalnego. A pani premier Elisabeth Borne, wysłana przez Macrona na pierwszą linię emerytalnego frontu, nie chce o tym słyszeć. Na razie więc nie rysuje się żaden kompromis.

Jak pisze tygodnik „L’Obs”, forsując błyskawiczną reformę Macron liczył zapewne na to, że Francuzi, zniechęceni zimnem, drożyzną i inflacją, nie wyjdą masowo na ulice. Jeśli tak kalkulował, to mocno się pomylił. Teraz prezydent musi bardzo uważać, by rozłoszczona ulica nie wysłała go na polityczną – przymusową – emeryturę. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Francuski wyjątek