Franciszkowi jest przykro

Po latach nacisków papież przeprosił rdzennych Kanadyjczyków za współudział Kościoła w polityce przymusowej asymilacji. Kolejnym krokiem ma być jego wizyta w tym kraju.

04.04.2022

Czyta się kilka minut

Spotkanie Papieża Franciszka z przedstawicielami ludów rdzennych Kanady.  Watykan, 1 kwietnia 2022 r. / VATICAN MEDIA / AFP / EAST NEWS
Spotkanie Papieża Franciszka z przedstawicielami ludów rdzennych Kanady. Watykan, 1 kwietnia 2022 r. / VATICAN MEDIA / AFP / EAST NEWS

Odczuwam wstyd i smutek w związ­ku z doznanymi przez was krzywdami i brakiem szacunku dla waszej tożsamości, kultury i wartości duchowych. Takie zachowanie jest niezgodne z nauczaniem Jezusa Chrystusa. Za godne ubolewania postępowanie członków Kościoła katolickiego proszę o Boże przebaczenie i chcę wam powiedzieć z całego serca, jak bardzo mi przykro” – powiedział papież Franciszek podczas audiencji w Sali Klementyńskiej Pałacu Apostolskiego. Jego słowom w piątek 1 kwietnia przysłuchiwali się przedstawiciele kanadyjskiego episkopatu oraz członkowie delegacji rdzennych mieszkańców ­Kanady, którzy uczestniczyli w tygodniowych rozmowach w Watykanie.

Oddaj swoje dziecko

Podczas przemówienia kończącego wizytę przedstawicieli Pierwszych Narodów, Inuitów i Metysów, papież przeprosił publicznie za krzywdy, jakich w latach 1883-1998 doznało około 150 tys. rdzennych Kanadyjczyków. W szkołach zarządzanych głównie przez Kościół katolicki uczono dzieci języka angielskiego, wpajano im wiarę chrześcijańską i przymuszano ich do zachodniego stylu życia. Nie wolno im było mówić w rodzimych językach ani praktykować własnej duchowości. Przebywające w internatach dzieci były bite, głodzone, stosowano wobec nich przemoc fizyczną i psychiczną, a nawet gwałcono. Według relacji ocaleńców składanych przed Komisją Prawdy i Pojednania zdarzały się również przypadki, że prowadzący placówki księża odbierali młodym matkom niemowlęta, zabijali i... wrzucali je do pieca. Jak wynika z raportu Komisji, w szkołach z internatem zmarło co najmniej 6 tys. dzieci. W większości przypadków umierały z powodu chorób zakaźnych, wypadków czy pożarów w szkołach.

O mrocznym okresie w historii Kanady było głośno w zeszłym roku, gdy na terenie trzech dawnych szkół z internatem znaleziono szczątki ponad tysiąca dzieci. Szczególnie szerokim echem odbiło się odkrycie, które rozpoczęło czarną serię w maju: gdy w szkole dla Indian w Kamloops znaleziono szczątki 200 dzieci. W całej Kanadzie – w parkach, przed kościołami, a nawet przy wejściach do centrów handlowych – stawiano buciki upamiętniające śmierć rdzennych uczniów. Następne tygodnie upłynęły pod znakiem protestów, dochodziło również do podpaleń i profanacji kościołów. To właśnie duchowni katoliccy w latach ­1890-1969 zarządzali szkołą w Kamloops, gdzie w szczytowym okresie uczyło się około 500 dzieci rocznie.

Gwałt za podwózkę

O tym, jakie piętno odcisnęła na rdzennej ludności polityka przymusowej asymilacji, przekonała się Tammy Maltan, 48-latka z plemienia Micmac w prowincji Québec. Kobieta mówi „Tygodnikowi”, że jej rodzice uczyli się w szkole z internatem w oddalonym o godzinę drogi Listuguj. W placówce prowadzonej przez Kościół katolicki niejednokrotnie doświadczyli przemocy.

– Gdy mój tata był już grubo po czterdziestce, doznał załamania nerwowego – opowiada Tammy, z którą rozmawiam za pośrednictwem Zooma. – Wtedy po raz pierwszy powiedział nam, że jako dziesięcioletni chłopiec został zgwałcony. Trauma związana z pobytem w szkole z internatem była tak duża, że celowo zawalał naukę, by jak najszybciej wyrzucono go za słabe oceny. Zarówno tata, jak i mama bardzo tęsknili wtedy za swoimi rodzicami, których mogli widywać tylko w weekendy. Do rodzinnego domu szli zawsze na piechotę. Nie chcieli tak jak inne dzieci korzystać z podwózki nieznajomych, bo to wiązało się z ryzykiem gwałtu – odpowiada Tammy i dodaje, że tamte traumatyczne doświadczenia odbiły się potem na jej dzieciństwie. Z najmłodszych lat pamięta alkoholizm rodziców, ich uzależnienie od narkotyków i obojętność na problemy własnych dzieci.

Tammy zaznacza, że przerażające doświadczenia dotknęły nie tylko jej nabliższą rodzinę. Kuzynka jej rodziców jako kilkumiesięczne dziecko zachorowała i trafiła do szpitala. Na miejscu lekarze wmówili jej matce, że dziewczynka umarła, i oddali ją białej kobiecie, która poroniła dziecko. Kuzynka Tammy została zabrana przez przyszywanych rodziców do Holandii. Dopiero gdy jako dorosła kobieta poznała swoją historię, wróciła do Kanady.

– Życie rdzennych mieszkańców nie miało kiedyś żadnej wartości – twierdzi Tammy. – Dla białych byliśmy zwykłymi dzikusami, których można wykorzystać. To, że papież Franciszek zaprosił do Watykanu przedstawicieli rdzennych Kanadyjczyków, to dla nas duży przełom. Nawet moi rodzice wyjątkowo śledzą serwisy informacyjne i oglądają relacje z wizyty indiańskich delegacji. Papież powinien przeprosić na oczach całego świata – mówi Tammy, z którą rozmawiam na dwa dni przed przełomowym przemówieniem Franciszka w Watykanie.

Chcemy przeprosin

– Papież wyglądał na skupionego i przejętego cierpieniem, jakiego doznali nasi ocaleńcy – opowiada „Tygodnikowi” Mitch Case, członek delegacji Metysów, która spotkała się z Franciszkiem w poniedziałek 28 marca. Godzinna prywatna audiencja rozpoczęła się od modlitwy w rodzimym języku Metysów oraz opowieści trzech członków delegacji, którzy uczyli się w przymusowych szkołach z internatem. Delegacja podarowała następnie papieżowi czerwone skórzane mokasyny z etnicznymi wzorami z koralików. Jak tłumaczy Mitch Case, kolor prezentu był nieprzypadkowy: choć Franciszek na przekór tradycji zrezygnował z noszenia czerwonych butów, to zdaniem ­Case’a ciągnie za sobą przewinienia papieży, którzy godzili się na przymusową asymilację rdzennych Kanadyjczyków.

Delegacja Metysów zaapelowała podczas audiencji, by Franciszek udał się do Kanady i tam przeprosił za współudział w polityce przymusowej asymilacji (podczas piątkowego przemówienia papież potwierdził plany związane z tą wizytą). Metysi zwrócili się również z wnioskiem o udostępnienie archiwów dotyczących katolickich szkół z internatem. W rozmowach pojawił się także wątek odszkodowań, co w przypadku Metysów jest wyjątkowo drażliwym tematem. Społeczność ta została niemal całkowicie wykluczona z federalnego programu odszkodowawczego. Jak tłumaczy Case, po części związane jest to z faktem, że szkoły dla Metysów finansowane były bezpośrednio przez Kościoły i rządy poszczególnych prowincji. Władze federalne uznały więc, że to te jednostki powinny być adresatami wszelkich roszczeń.

Rdzenni Kanadyjczycy od lat przypominają, że katolickie organizacje słabo wywiązują się z wypłaty odszkodowań – od 2006 r. wypłaciły mniej niż 15 proc. z uzgodnionej kwoty w wysokości 25 mln dol. Na jesieni zeszłego roku nastąpił przynajmniej wizerunkowy przełom: kanadyjski episkopat przeprosił rdzennych mieszkańców za wyrządzone krzywdy i obiecał zebranie 30 mln dol. w ramach zadośćuczynienia dla ocaleńców.

Podczas spotkań papieża z rdzennymi Kanadyjczykami mocno wybrzmiała również sprawa księdza Johannesa ­Rivoire’a. To 93-letni duchowny oskarżany o molestowanie seksualne inuickich dzieci, w czasie gdy niemal pół wieku temu pełnił posługę w Nunavut. Na księdzu mieszkającym obecnie w Lyonie ciąży kanadyjski nakaz aresztowania, jednak Francja odmawia ekstradycji francuskich obywateli. Główny przedstawiciel Inuitów Matan Obed poprosił papieża, by ten nakłonił księdza do powrotu do Kanady i stawienia się przed tamtejszym wymiarem sprawiedliwości.

To nie koniec

Wizyta delegacji rdzennych Kanadyjczyków w Watykanie i przeprosiny Franciszka to przełamanie impasu, który trwał od co najmniej 2015 r. Papież konsekwentnie opierał się rekomendacji raportu Komisji Prawdy i Pojednania, która zaapelowała, by ten „przeprosił ocaleńców za rolę, jaką Kościół odegrał w duchowym, kulturowym, emocjonalnym, fizycznym i seksualnym wykorzystywaniu rdzennych uczniów”. Te naciski, również ze strony premiera Justina Trudeau, nasiliły się w zeszłym roku, gdy na terenie dawnych szkół znaleziono szczątki dzieci.

A takich tragicznych odkryć może być jeszcze więcej. W czasie, gdy delegacje przebywały w Rzymie, kanadyjski premier spotkał się ocaleńcami z Williams Lake w Kolumbii Brytyjskiej. Wizyta nastąpiła dwa miesiące po tym, jak na terenie jednej ze szkół wstępne badania radarem wykazały, że pod ziemią mogą znajdować się mogiły. W odpowiedzi na te doniesienia Justin Trudeau obiecał 2,9 mln dol na dalsze prace poszukiwawcze i pomoc psychologiczną dla społeczności, w których pamięć o krzywdach doznanych z rąk duchownych i kanadyjskich władz jest wciąż żywa. Jak szacuje szefowa Stowarzyszenia Pierwszych Narodów RoseAnne Archibald, w całym kraju planowane są poszukiwania grobów w ponad 130 dawnych szkołach dla Indian. Rozdział związany z mroczną historią Kanady nie jest jeszcze zamknięty. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka specjalizująca się w tematyce amerykańskiej, stała współpracowniczka „Tygodnika Powszechnego”. W latach 2018-2020 była korespondentką w USA, skąd m.in. relacjonowała wybory prezydenckie. Publikowała w magazynie „Press”, Weekend Gazeta.pl, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 15/2022