Fatima nie z tej ziemi

Burzliwe dzieje objawień z portugalskiej wioski odzwierciedlają burzliwe dzieje Kościoła w XX wieku i jego przyszłość

24.04.2017

Czyta się kilka minut

 / Fot. Rudi Froese / ANZENBERGER / FORUM
/ Fot. Rudi Froese / ANZENBERGER / FORUM

Do pierwszego spotkania dziesięcioletniej Łucji dos Santos i jej kuzynów: dziewięcioletniego Franciszka oraz siedmioletniej Hiacynty Marto z „Panią w białej sukni, promieniejącą światłem jaśniejszym od słońca”, doszło w niedzielę, 13 maja 1917 r.

Potem odbywały się one dokładnie co miesiąc – aż do 13 października. Zjawa, w której dzieci rozpoznały Maryję, wezwała je do pokuty i ofiarowania cierpień „jako zadośćuczynienia za grzechy, którymi obrażany jest Pan Bóg”, oraz prosiła o odmawianie różańca w intencji nawrócenia grzeszników, pokoju na świecie i rychłego zakończenia wojny. Na marginesie dodajmy, że to fatimskim wizjonerom i ich pamięci (co dotyczy zwłaszcza Łucji, która po latach stała się prawdziwym kronikarzem objawień) zawdzięczamy niezwykle dziś popularną modlitwę, odmawianą na zakończenie każdej dziesiątki różańca: „O mój Jezu, przebacz nam nasze grzechy...”. Dzieci miały ją po raz pierwszy usłyszeć właśnie od Madonny.

Przed właściwymi objawieniami – Łucji, a potem również jej towarzyszom, ukazywał się (w 1915 i 1916 r.) Anioł Pokoju, nazywany też Aniołem Portugalii. W trakcie jednego z takich zjawień Anioł ten udzielił dzieciom mistycznej Komunii Świętej i nauczył je modlitwy do Trójcy Świętej, przypominającej tekst koronki do Bożego Miłosierdzia: „Ofiaruję Ci (...) Ciało, Krew, Duszę i Bóstwo Pana naszego Jezusa Chrystusa, (...) na przebłaganie...”. Po latach Łucja zdaje się nie mieć wątpliwości co do tożsamości owego Wysłannika i celu jego pojawienia się na ziemi: „Do dziś nie wiem [tego] z całą pewnością. Ale późniejsze fakty skłaniają mnie, by sądzić, że był to Anioł (...), który nie ukazując się wyraźnie, przygotowywał nas do wypełnienia Bożych planów”.

Dzieci i „zabójca zakonników”

Mimo że dzieci zachowywały daleko idącą powściągliwość i nie były skore do opowiadania o tym, co przeżywały, wieść o wizytach składanych im przez Matkę Bożą poczęła zataczać coraz szersze kręgi. 13 czerwca 1917 r., podczas drugiego objawienia, w Cova da Iria pojawiło się kilkadziesiąt osób, miesiąc później (w lipcu) było ich już ok. 2 tysięcy, a 13 września – dziesięć razy tyle.

Tak wielkie zainteresowanie nie mogło podobać się ówczesnym władzom politycznym. Warto wiedzieć, że kilka lat wcześniej w Portugalii obalono monarchię, a rządy przejęli zwolennicy republiki. Do głosu doszły nastroje radykalnie antykościelne: wprowadzono rozdział Kościoła od państwa, zdelegalizowano zakony i wypędzono z kraju ich członków, przejęto całą własność kościelną (łącznie ze świątyniami i ich wyposażeniem). Dochodziło do aktów terroru: w Lizbonie obrzucono granatami procesję ku czci św. Antoniego (było wiele ofiar śmiertelnych); zdarzały się morderstwa księży i świeckich katolików. Symbolem wojującego antyklerykalizmu stał się premier Alfonso da Costa, zwany ponoć przez swych przeciwników „Mata-Frades”: „zabójcą zakonników” (to właśnie on stał na czele rządu w 1917 r.).

Trudno zatem się dziwić, że szybko podjęto próbę uciszenia „widzących”: dzieci zabierane były na przesłuchania, 13 sierpnia nawet je aresztowano (chodziło o uniemożliwienie im udziału w kolejnym objawieniu; w tej sytuacji doszło doń kilka dni później – 19 sierpnia), grożono im śmiercią. Media chętnie pisały o oszustwie, za którym stoi łasy na pieniądze Kościół, lub – w najlepszym razie – o akcie zbiorowej histerii.

Kulminacyjny punkt objawień nastąpił 13 października. Już wcześniej Maryja zapowiadała, iż tego dnia uczyni „wielki cud”. Do Fatimy przybyło więc 70 tysięcy osób, byli wśród nich także ludzie nauki oraz dziennikarze, korespondenci prasy antykościelnej. Wszyscy stali się świadkami zdumiewającego zjawiska atmosferycznego – spektakularnego „cudu słońca”. Obecny na miejscu lekarz (z przekonania katolik) António de Almeida Garrett pisał, że słońce przypominało wówczas krążek: „był świetlisty i błyszczący, a mimo to nie męczył oczu. (...) znajdował się w zawrotnym ruchu; (...) obracał się wokół własnej osi z ogromną prędkością. Nagle rozległ się hałas, krzyk przerażenia wydobywający się z całego zgromadzonego tłumu; rzeczywiście słońce, pozostając w szybkim ruchu wirowym, jakby oderwało się od firmamentu i, krwistoczerwone, zmierzało ku ziemi, grożąc zgnieceniem nas wszystkich swoją ognistą masą. To było kilka przerażających sekund”. Nazajutrz, dzięki popularnemu dziennikowi „O Século”, cała Portugalia mogła przeczytać o „słonecznym danse macabre, który (...) wywarł też duże wrażenie na przybyłych do tego sławnego obecnie miejsca [tj. Fatimy] wolnomyślicielach i ludziach niespecjalnie zainteresowanych problemami religijnymi”.

Zwolennicy politycznej interpretacji objawień fatimskich lubią łączyć „cud słońca” z przemianami, jakie nastąpiły w Portugalii kilka miesięcy później. W grudniu 1917 r. nastąpił tam bowiem kolejny zamach stanu. Anulowano wszystkie antykościelne rozporządzenia, a objawienia fatimskie zaczęły stawać się dla portugalskiego katolicyzmu przedmiotem dumy.

Wkrótce potem epidemia grypy hiszpańskiej zabrała dwoje „widzących”: jede- nastoletniego Franciszka (1919 r.) i niespełna dziesięcioletnią Hiacyntę (1920 r.). Oboje do końca ofiarowywali swe cierpienia za nawrócenie grzeszników oraz w intencji Ojca Świętego, z którym (od czasu rozmowy z pewnym mądrym księdzem, który opowiedział im o papieżu i jego roli w Kościele) czuli się mocno związani. Wiele lat później (13 maja 2000 r.) Jan Paweł II, dokonując w Fatimie ich beatyfikacji, nazwie ich „płomykami, które Bóg zapalił, aby przyświecały ludzkości w jej ciemnych i niespokojnych godzinach”.

W 1930 r. biskup diecezji Leiria (obecnie: Leiria-Fátima) wydał dekret, w którym „uznał za godne wiary wizje pastuszków w Cova da Iria (...) i zezwolił na oficjalny kult Matki Bożej Fatimskiej”. Rok później Portugalia została poświęcona Niepokalanemu Sercu Maryi.

Odroczone przesłanie

I na tym właściwie historia objawień mogłaby się zakończyć. Jednak – głównie dzięki Łucji, która dożyła późnego wieku i stała się dla Kościoła ważnym świadkiem i strażnikiem orędzia Fatimy – tak się nie stało. Z objawieniami wiązała się bowiem pewna „tajemnica”, powierzona dzieciom przez Maryję już 13 lipca 1917 r. Władze kościelne zdawały sobie sprawę z jej istnienia, ale – wobec konsekwentnego milczenia „widzących” – wszelkie starania, aby ów „sekret” poznać, skazane były na niepowodzenie. Do czasu.

Po śmierci Franciszka i Hiacynty Łucja wyjechała z Portugalii (także po to, by przerwać niezdrowe zainteresowanie, jakim – coraz powszechniej – zaczęto ją obdarzać); umieszczono ją w Hiszpanii, w instytucie prowadzonym przez siostry doroteuszki. Wkrótce sama wstąpiła do tego zakonu; tam też dostąpiła kolejnych objawień. I tak, w 1936 r., Matka Boża pozwoliła jej wyjawić dwie części fatimskiej „tajemnicy” (ale bez części trzeciej, ostatniej). Siostra Łucja spisała je w roku 1941. Poznaliśmy wówczas przejmującą wizję piekła (na ten widok „można by ogłupieć lub umrzeć ze strachu”) i ratunek zesłany grzesznikom: nabożeństwo do Niepokalanego Serca Maryi. Bo jak powie potem Jan Paweł II, „orędzie Fatimy to wezwanie do nawrócenia.

Ostatecznym celem człowieka jest niebo, prawdziwy dom, gdzie Ojciec Niebieski w swej mi łosiernej miłości oczekuje wszystkich” (podkreślenie moje). Druga część „sekretu” dotyczyła wybuchu nowej („gorszej”) wojny, zapowiadała karę zesłaną na świat „przez wojnę, głód i prześladowania Kościoła i Ojca Świętego” oraz niosła proroctwo dotyczące Rosji. Maryja miała bowiem zażądać poświęcenia Rosji Jej Niepokalanemu Sercu, dodając, że jeśli ono nastąpi, „Rosja nawróci się i zapanuje pokój”, w przeciwnym razie natomiast „rozszerzy [ona] swoje błędne nauki po świecie, wywołując wojny i prześladowania Kościoła. Sprawiedliwi będą męczeni, Ojciec Święty będzie bardzo cierpieć, wiele narodów zostanie zniszczonych (...)”.

Trudno w tym momencie nie zadać pytania: na ile s. Łucja dos Santos wiernie przekazuje to, co usłyszała 13 lipca 1917 r. z ust Matki Bożej, a na ile nakłada na to (w roku 1941!) swoją dotychczasową wiedzę na temat II wojny światowej, rewolucji bolszewickiej i prześladowań Kościoła (chociażby w Hiszpanii, gdzie wtedy mieszkała)? „Dlaczego nie mówiła o tym wcześniej? – pyta włoski filozof Massimo Cacciari. – To oczywiste, że jej pamięć w pewien sposób była uwarunkowana przez przeczytane książki czy wysłuchane homilie”. Co ciekawe, świadomość tę mogła mieć chyba sama Łucja, kiedy – zdając sobie sprawę z tego, iż Madonna w ogóle nie wspomniała o nazizmie i Zagładzie Żydów – kilka lat później dopisała swoisty komentarz do tej części „tajemnicy”: „W jakim sensie ta wojna miałaby być gorsza? »W takim, że miała to być wojna ateistyczna, przeciw wierze, przeciw Bogu, przeciw ludowi Bożemu«. Celem tej wojny było wyeliminowanie narodu żydowskiego, z którego wywodzili się Jezus Chrystus, Matka Boża i apostołowie (...); narodu wybranego przez Boga, wybranego od początku: »Zbawienie bierze początek od Żydów«”.

Biskup w bieli

„Sekret” fatimski sprzyjał popularyzacji objawień. Kościół w swym nauczaniu podkreślał przede wszystkim kult Niepokalanego Serca i związane z nim obietnice. Papież Pius XII poświęcił Mu cały świat; za nim akt poświęcenia swoich narodów złożyły niektóre konferencje episkopatów (polscy biskupi już w roku 1946). Analogicznego aktu dokonał – w trakcie II Soboru Watykańskiego – Paweł VI, a później Jan Paweł II. Ten ostatni (w 1984 r.), zwracając się do Matki Bożej, powiedział: „Oświecaj zwłaszcza ludy, których ofiarowania i zawierzenia przez nas oczekujesz”, co siostra Łucja uznała za spełnienie żądania poświęcenia Rosji, postawionego niegdyś Kościołowi przez Maryję.

Warto dodać, że orędzie Fatimy popularyzowali również politycy, przede wszystkim prawicowi, zachwyceni jego wydźwiękiem antykomunistycznym. Z kolei dla komunistów Fatima stanowiła temat tabu. Mało kto wie, że jeszcze w maju 1978 r. władze PRL nie wyraziły zgody na to, by figura Matki Bożej Fatimskiej, wędrująca po świecie w ramach tzw. Pielgrzymki Pokoju, opuściła pokład samolotu, który wylądował na Okęciu.

Jednak „sekret” fatimski miał jeszcze swoją część trzecią. Została ona spisana przez siostrę Łucję w 1944 r., a do Watykanu dotarła w roku 1957. Zapieczętowaną kopertę mógł otworzyć jedynie papież i osoby przezeń upoważnione. Wiemy, że z jej treścią zapoznali się Jan XXIII i Paweł VI, jednak żaden z nich nie zdecydował się na jej ujawnienie (choć mieli na to zgodę siostry Łucji). Mnożyły się zatem spekulacje na ten temat. Podejrzewano, że „tajemnica” zawiera opis końca świata, opowiada o wybuchu wojny jądrowej i kataklizmach, jakie spadną na „nikczemny” świat; przepowiadano też, że może ona dotyczyć upadku Kościoła, np. tradycjonaliści mówili, że jej tematem jest kryzys wiary, wywołany – ich zdaniem – przez Sobór.

Dzięki decyzji podjętej przez Jana Pawła II w roku 2000 wiemy, że przedmiotem „sekretu” jest wezwanie do pokuty oraz wizja „biskupa odzianego w biel” i towarzyszących mu świadków wiary idących – przez na poły zrujnowane miasto – w kierunku krzyża. U kresu drogi, pod krzyżem, czeka ich śmierć: biskup „zostaje zabity przez grupę żołnierzy, którzy ugodzili go pociskami z broni palnej i strzałami z łuku”, podobny los spotyka też jego towarzyszy: duchownych i świeckich.

Papież zapoznał się z tym tekstem w szpitalu, po zamachu na jego życie, dokonanym przez Alego Ağcę w rocznicę pierwszego objawienia w Fatimie (13 maja 1981). „Czyż Ojciec Święty – pytał kard. Joseph Ratzinger – kiedy polecił sobie przynieść tekst trzeciej »tajemnicy«, mógł nie rozpoznać w nim swego przeznaczenia? Tamtego dnia znalazł się bardzo blisko granicy śmierci i sam tak wyjaśniał potem swoje ocalenie: »Macierzyńska dłoń kierowała biegiem tej kuli i papież (...) w agonii (...) zatrzymał się na progu śmierci«”.

„Sekret” mówi o śmierci „biskupa odzianego w biel”, a przecież Jan Paweł II przeżył. I tu – powiada przyszły papież Benedykt XVI – bije źródło nadziei. Bo „serce otwarte na Boga i oczyszczone przez kontemplację jest silniejsze niż karabiny i oręż wszelkiego rodzaju”, a modlitwa może odmienić losy świata. „Mocy nabiera słowo: »Na świecie doznacie ucisku, ale miejcie odwagę: Jam zwyciężył świat«. Orędzie z Fatimy wzywa nas, byśmy zaufali tej obietnicy”.

Oczywiście, można pytać, czy „tajemnica” dotyczyła jedynie Jana Pawła II i jego cierpień. On sam – czytając ją w łóżku szpitalnym (a potem rozmawiając z Ağcą o... Fatimie) – miał prawo do takiej interpretacji. Ale chyba możliwa jest również interpretacja szersza: że w wizji opisanej przez Łucję zawiera się cała XX-wieczna historia chrześcijaństwa... A może – któż to wie? – dotyczy ona również przyszłości?

Czas pytań

Autentyczność tekstu trzeciej części „tajemnicy” fatimskiej (i trafność komentarza teologicznego sporządzonego przez Ratzingera) potwierdziła siostra Łucja. Mimo to niemal natychmiast pojawiły się podejrzenia, że Stolica Apostolska jakąś część „sekretu” przemilczała i że próbuje coś ukryć.

Siostra Łucja dos Santos, która po wojnie opuściła zakon doroteuszek i wstąpiła do Karmelu w Coimbrze (w Portugalii), zmarła 13 (!) lutego 2005 r. w wieku 98 lat. Trzy lata później otwarto jej proces beatyfikacyjny.

Wraz z jej śmiercią skończył się okres bezpośrednich świadków objawień. Trwa natomiast czas pytań (np. o to, czy Fatima – miejscowość, która wywodzi swą nazwę od córki Mahometa – nie jest dla nas jakimś szczególnym wyzwaniem dotyczącym islamu) oraz możliwych interpretacji. Czym są – i czym mogą być – dla współczesnego katolika objawienia fatimskie? Kilka lat temu mówił o tym papież-teolog Benedykt XVI: „W naszym racjonalizmie i wobec powstających dyktatur Bóg wskazuje nam pokorę Matki, która ukazuje się małym dzieciom i mówi im to, co istotne: wiara, nadzieja, miłość, pokuta. Można powiedzieć, że ludzie tutaj odnajdują okno. Widziałem w Fatimie, jak setki tysięcy ludzi – dzięki temu, co Maryja przekazała małym dzieciom – w pewnym sensie odnajdują wzrok umożliwiający dojrzenie Boga w tym świecie, z jego wszystkimi ograniczeniami i całym jego zamknięciem”.

Poeta i Maryja

Intrygujące, że Czesław Miłosz swój „Traktat teologiczny”, w którym pod koniec życia mierzy się z wiarą, kończy odniesieniem do objawień. „Piękna Pani, Ty, która dzieciom ukazałaś się w Lourdes i Fatima. // Najbardziej wtedy, jak mówią dzieci, zdumiała je / Twoja niewysłowiona śliczność. // Jakbyś chciała przypomnieć, że piękno jest / jednym z komponentów świata” . To oryginalna interpretacja objawień fatimskich – inna od tego, co na ich temat mówią i piszą katoliccy teologowie, duszpasterze, publicyści (a czasem nawet i politycy). Miłosz jako poeta pragnie pozostać wierny Jej („Pięknej Pani”) „niedocieczonej intencji // Ukazywania się dzieciom w Lourdes i Fatima”.

Rzeczywiście, ostatecznie niedocieczone są intencje Madonny, objawiającej się trojgu małoletnich i niepiśmiennych pasterzy owiec w portugalskiej dolinie Cova da Iria w pamiętnym roku 1917. ©


CZYTAJ TAKŻE:

Ks. Adam Boniecki: Ze znanych mi sanktuariów najbardziej lubię Fatimę. W Fatimie nie ma „słynącego łaskami” źródła, „cudownego” obrazu ani figury.

Ks. Andrzej Perzyński, teolog: Orędzie fatimskie daje klucz do nadziei zbawienia dla wszystkich. Dlatego przy całej jego nieporadności jest godne uwagi.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18-19/2017