Esencja domu

Jodłowanie kojarzy nam się zazwyczaj z zatęchłą tradycją niemieckojęzycznych Heimatów, z panami w tyrolskich kapeluszach z piórkiem i kusych spodniach na szelkach. Nic bardziej mylącego.

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Śpiewanie może być rodzajem medytacji /fot. PLANETE /
Śpiewanie może być rodzajem medytacji /fot. PLANETE /

W dobie globalizacji i kulturowego europuddingu szwajcarscy artyści różnych pokoleń wracają do muzycznych korzeni, próbując na nowo zdefiniować tożsamość kulturową. Pomaga im w tym zäuerli - lokalna tradycja śpiewu, wyraz przynależności, a zarazem ekspresji indywidualnej. Dla niektórych także rodzaj medytacji, dający poczucie pierwotnego przeżycia religijnego.

Film Stefana Schwieterta rozpoczynają bajeczne panoramy Alp szwajcarskich. Bo też wszystko zaczęło się od pejzażu. Pierwotna więź z krajobrazem wybrzmiewa w wielogłosowym śpiewie, który niesie się wysoko i odbija echem od zamglonych szczytów. W zäuerli pobrzmiewają dźwięki zaczerpnięte wprost z natury. Nic więc dziwnego, że Christian Zehnder, młody artysta eksperymentujący z tradycyjnym jodłowaniem, tak łatwo nawiązuje kontakt z muzykami Huun-Huur-Tu z odległej Tuvy - również wsłuchanymi w odgłosy otoczenia, również mocno wpisanymi w swój pejzaż, dla odmiany płaski i stepowy.

Oglądając szwajcarski dokument, przecieramy ze zdumienia oczy i uszy. W czasach, kiedy muzyka etniczna albo zamknęła się w skansenie, albo wyprzedawana jest z modną etykietą world music, zatracając powoli swój autentyczny charakter, poznajemy ludzi, dla których tradycyjny śpiew jest organiczną częścią życia. Erika Stucky przyjeżdża z USA do kraju przodków, by odnaleźć pamięć dzieciństwa. Z zachowanych dźwięków i obrzędów ludowych tworzy oryginalny język muzyczny, rodzaj kobiecego folku, który pozostaje szorstki i pierwotny, nie stara się uwodzić egzotyką. Christian Zehnder, dla którego niewerbalny śpiew stał się kiedyś, po groźnym wypadku, narzędziem autoterapii i metodą nawiązywania ponownego kontaktu ze światem, poszukuje teraz w muzyce ekstraktu "szwajcarskości". Z dźwięków dzieciństwa (stukot pociągu na górskich przełęczach, trele zegarów z kukułką czy miarowe odgłosy dojarek) próbuje wysublimować pojęcie domu.

Co najważniejsze, jodłowanie nie jest uprawiane wyłącznie przez nawiedzonych artystów. Można je usłyszeć w pubach i wiejskich kuchniach. Młodzi, którzy kiedyś wstydzili się tej formy śpiewu, powoli przekonują się, że mają coś swojego do zaoferowania światu - zachłyśniętego salsą czy tangiem argentyńskim. Film Schwieterta stanowi pod tym względem wspaniałą odtrutkę na nieuzasadnione prowincjonalne kompleksy.

ECHA STRON RODZINNYCH - reż.: Stefan Schwietert, Szwajcaria/Niemcy 2007, Planete, sobota 3 V, 20.45

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008