Edukacja niesentymentalna

Reitman pokazuje, że w sytuacjach beznadziejnych ludzie mogą okazać się znacznie lepsi, niż byśmy byli skłonni podejrzewać.

01.04.2008

Czyta się kilka minut

To nie jest film dla głoszących politykę prorodzinną w naszym polskim, siermiężnym wydaniu. Nikt tu nie szafuje frazesami o tradycyjnych wartościach, a kolejne stereotypy na temat podstawowej komórki społecznej zostają skutecznie rozbrojone. Tyle że wszystko odbywa się z udziałem zdrowego rozsądku i dobrej woli. Albowiem pozornie anarchizujący, "niegrzeczny" film Jasona Reitmana opowiadający o przygodach ciężarnej nastolatki, w przewrotny i bezpretensjonalny sposób dotyka tego, co w naszym życiu najważniejsze: mówi o gestach solidarności i umiejętności dokonywania trudnych wyborów.

Reitman zadebiutował inteligentną komedią "Dziękujemy za palenie", w której wadził się z ideologią politycznej poprawności. Już dwa lata później jego "Juno" znalazła się w ścisłej piątce tytułów walczących o Oscara. Skromny, zrealizowany niewielkim nakładem kosztów komediodramat stanął w jednym szeregu z pełnymi rozmachu produkcjami Andersona czy braci Coen. Cóż takiego ma w sobie film, który na podstawie streszczenia dałby się zakwalifikować nieledwie do działu kina młodzieżowego, traktującego o problemach dorastania? Reitman, wraz z ekstrawagancką scenarzystką Diablo Cody (uhonorowaną w tym roku statuetką Akademii), stara się nie bagatelizować dramatu, ale z wyczuciem potrafi wskazać również jego dobre strony. Choć trzeba przyznać, że sytuacja wyjściowa wygląda niczym z nocnego koszmaru statystycznej nastolatki: trzpiotowata, pochodząca z niezamożnej rodziny Juno zachodzi w ciążę z nieciekawym kolegą z klasy. Stają przed nią trzy możliwości: aborcja, przedwczesne macierzyństwo, oddanie dziecka do adopcji. Żadna z nich nie rozwiąże sprawy do końca, w każdym przypadku może Juno kiedyś żałować. Dylematy nie trwają jednak długo. Dziewczyna wybiera opcję trzecią i ogłasza swego rodzaju casting na rodziców zastępczych. Czy jednak jest możliwe znalezienie w dzisiejszym świecie pary idealnej? Czy w ogóle istnieje w przyrodzie twór, który można by nazwać "wzorową rodziną"?

Nieważki ton tej opowieści, w połączeniu z młodzieżową nowomową skrzącą się dowcipem bez chwili wytchnienia, jest zwodniczy. "Juno" to film błahy tylko po wierzchu. Reitman pokazuje, nie stroniąc przy tym od uproszczeń i pobożnych życzeń, że w sytuacjach beznadziejnych ludzie mogą okazać się znacznie lepsi, niż byśmy byli skłonni podejrzewać. W swoim świeżym, nie wymuszonym optymizmie jego film staje się dziełkiem bez mała edukacyjnym. "Juno" bez wspinania się na palce i przybierania moralizatorskiego tonu uczy, jak być ze sobą w momentach trudnych. A w osobach ojca i macochy Juno przedstawia bodaj najpiękniejszy portret rodziców, jaki dane nam było zobaczyć w kinie ostatnich lat. Po prostu niedościgły, acz pozbawiony jakiegokolwiek sentymentalizmu instruktaż dla ojców i matek, których pociechy weszły w okres hormonalnej burzy i szykują im coraz to nowe niespodzianki.

Najmocniejszą stroną filmu jest jednak umiejętność subtelnego zakwestionowania czy przedefiniowania utartych wyobrażeń. Seks nastolatków zostaje tu całkowicie odczarowany ze swego zakazanego powabu. Aborcja pokazana jest bez etycznych obwarowań jako proceder pozbawiony sensu - skoro na całym świecie pełno jest rodzin takich jak filmowa Vanessa i Mark bezskutecznie starających się o dziecko. Adopcja nie jawi się niczym zło konieczne, ale jako rozwiązanie optymalne - z punktu widzenia tak dziecka, jak i jego biologicznej matki czy nowych rodziców. W kwestii macierzyństwa i rodziny amerykański film odkłada do lamusa teorie stawiające ponad wszystko prawo naturalne. Nie ma się co łudzić: Juno, biologiczna rodzicielka, nie będzie lepszą mamą od bezpłodnej Vanessy. Przynajmniej nie na tym etapie swego życia. Z kolei Bren, macocha głównej bohaterki, nosi cechy, których próżno szukać u niejednej biologicznej matki.

Pewnie dla wielu widzów "Juno" będzie zaledwie krzepiącą, amerykańską z ducha bajką o dziecku, któremu rodzi się dziecko. Terapeutyczną bajką wypreparowaną z życia na użytek anegdoty. Albo filmem momentami nieznośnie lekkim, pełnym młodzieżowej zgrywy. Jego twórcy potrafią jednak w prosty sposób stawiać pytania bynajmniej nie takie proste. Podporządkowany brawurowej fabule i skupiony na barwnej postaci tytułowej, zagranej bez cienia fałszu przez młodziutką Ellen Page - przypadek rezolutnej Juno jest mimo wszystko czymś więcej niż kartką wyrwaną z pamiętnika szalonej nastolatki.

"JUNO", reż.: Jason Reitman, scen.: Diablo Cody, zdj.: Eric Steelberg, wyst.: Ellen Page, Michael Cera, Jennifer Garner, Jason Bateman i inni. Prod.: USA/Kanada/Węgry 2007. W kinach od 4 kwietnia 2008 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2008