Droga Władimira Władimirowicza

Putin od ponad 20 lat rządzi Rosją i nic nie zapowiada, by to się miało szybko zmienić.

31.01.2022

Czyta się kilka minut

 / Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP
/ Fot. Maciej Zienkiewicz dla TP

Robert Service – to brytyjski historyk i pisarz, profesor historii Rosji na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jeden z najbardziej zasłużonych badaczy dziejów Związku Radzieckiego i ruchu komunistycznego. Napisał między innymi biografie Lenina, Stalina i Trockiego” – tak wydawnictwo Znak przedstawia autora wydanej właśnie książki, „Na Kremlu wiecznie zima. Rosja drugich rządów Putina”. Opasły tom (ponad 450 stronic) to w rzeczywistości rzecz o Władimirze Władimirowiczu Putinie. Czytamy: „Miliony Rosjan uważają Władimira Putina za wiernego syna Rosji, który wspiął się na wyżyny władzy za sprawą talentu i wysiłku, i który jednocześnie podźwignął kraj”. A świat? Patrzy z mieszaniną strachu, respektu i podziwu. Putin od ponad 20 lat rządzi Rosją i nic nie zapowiada, by to się miało szybko zmienić.


CZYTAJ TAKŻE

CZY PUTIN MA DUSZĘ: Po 22 latach rządów prezydent Rosji jest owładnięty myślą o tym, jakie miejsce zajmie w historii. Jego działania napędza też poszukiwanie sposobu na utrzymanie władzy. Najdłużej, jak się da. Najlepiej – wiecznie. ARTYKUŁ ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>


Każdy kolejny rozdział, zawsze dobrze udokumentowany, to opis innego pola walki Władimira Władimirowicza. Najpierw o to, by w oczach milionów Rosjan jawić się jako „ojciec narodu”. W przeciwieństwie do swych bezpośrednich poprzedników, on zdołał ten cel osiągnąć. Upokorzonym po rozpadzie Związku Radzieckiego przywrócił poczucie siły i nadzieję na to, że Rosja znów stanie się światową potęgą. On sam głęboko w to wierzy. Nie pierwszy w historii uznaje się za męża opatrznościowego – dla swojego kraju, a być może i dla reszty świata. Realizacja tej misji, którą wytrwale wypełnia, wymaga władzy, której od ponad dwudziestu lat z rąk nie wypuszcza. Musi się borykać z oligarchami, z dość słabymi w tej walce konkurentami do władzy, z najbliższymi ­współpracownikami, których los uzależnił także od kompetencji i pracowitości, ale nade wszystko od bezwzględnej lojalności.

Bezwzględnie rozgrywa walkę z opozycyjnymi partiami. Potrafi je wewnętrznie skłócić i przez to osłabić. Po długim stażu w KGB potrafi się pozbyć postaci nawet mu niezagrażających, lecz niewygodnych. Walczyć musi z każdą zewnętrzną ingerencją, dlatego wrogie są mu Stany ­Zjednoczone, dlatego nienawidzi Unii Europejskiej i wszelkich organizacji, które się ośmielają oceniać jego politykę wewnętrzną. Walczy o Ukrainę: za aneksję Krymu Rosja zapłaciła zaangażowaniem w wojnę bez możliwego do przewidzenia końca, a on sam – w oczach opinii światowej, ale niekoniecznie swoich rodaków – fatalnym popsuciem wizerunku. Nie będę dalej wyliczał, bo zbyt wiele jest tych otwartych frontów. Pięknym deklaracjom Putina towarzyszą wyborcze oszustwa (Putin z odrazą odrzucił propozycję przysłania międzynarodowych obserwatorów: „my w Rosji nie potrzebujemy żadnej zagranicznej kontroli”), kłamstwa, przekupstwo, zastraszanie, ­cyber­ataki, manipulowanie historią, pozbawianie wolności przeciwników, propaganda w mediach itd. Wszystko dla dobra Wielkiej Rosji.

Lord Acton powiedział: „każda władza deprawuje, a władza absolutna deprawuje absolutnie”. Studium Service’a zdaje się to potwierdzać. Bo w tej książce szczególnie cenny jest opis drogi Władimira Władimirowicza do zagarnięcia tak ogromnej władzy. Przez obietnice polepszenia bytu (częściowo realizowane) i zdobycie sympatii rodaków, przez niby mało znaczące dla przeciętnego obywatela zmiany w prawie i dobór (lojalnych) ludzi na kluczowe stanowiska wszystkich szczebli, aż po władzę absolutną lub prawie absolutną.


ROSJA STRASZY: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Takich władców zna historia. Początkowo byli uwielbiani przez tzw. „lud”, a potem było już za późno. Wiara tych władców we własny geniusz dawała im wielką siłę i skuteczność, jednak do czasu. Imperia powstawały i znikały. Po imperatorach zostawały groby ofiar i paradne rezydencje, często potem zmieniane w obiekty turystyczne. Z drugiej strony – wciąż na nowo w (niektórych) ludziach odżywa tęsknota za „silną władzą”, za „przywódcą narodu”, za „mężem opatrznościowym”. Jakby budowana przez ludzkość od stuleci droga demokratycznych zasad praworządności była nie dość atrakcyjna. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2022