Czy Putin ma duszę

Po 22 latach rządów prezydent Rosji jest owładnięty myślą o tym, jakie miejsce zajmie w historii. Jego działania napędza też poszukiwanie sposobu na utrzymanie władzy. Najdłużej, jak się da. Najlepiej – wiecznie.

31.01.2022

Czyta się kilka minut

Inauguracja kolejnej kadencji prezydenckiej,  Kreml, Moskwa, maj 2012 r. / ALEXEI DRUZHININ / SPUTNIK / EAST NEWS
Inauguracja kolejnej kadencji prezydenckiej, Kreml, Moskwa, maj 2012 r. / ALEXEI DRUZHININ / SPUTNIK / EAST NEWS

Prezydent USA George W. Bush podczas spotkania w Lublanie w 2001 r. zajrzał w oczy nowego prezydenta Rosji Władimira Putina i „zobaczył w nich duszę”. Opinia amerykańskiego przywódcy miała wzmocnić nadzieje na nowe otwarcie w stosunkach Rosji i Zachodu. Ale senator John McCain, krytyk agresywnej polityki Moskwy, skontrował Busha: „Zajrzałem w oczy Putina i zobaczyłem tam trzy litery: KGB”. Ta zgrabna parafraza miała być ostrzeżeniem przed zimnym człowiekiem ukształtowanym przez zbrodniczą instytucję. Gdyby teraz ktokolwiek miał szansę zajrzeć w oczy rosyjskiego dyktatora, zobaczyłby w nich pięć liter: Putin.

Szkice do portretu

Jego droga do władzy była krótka – po okresie próbnym, podczas którego sprawdzano jego lojalność, pod koniec 1999 r. został wybrany spośród legionu urzędników przez familię prezydenta Borysa Jelcyna. Familii chodziło o znalezienie takiego kandydata, który dałby ustępującemu prezydentowi gwarancje bezpieczeństwa. Jemu, członkom jego rodziny oraz ich majętnościom. Putin sprostał tym wymaganiom i dochowuje warunków umowy do dziś. Nie walczył o najwyższy urząd w państwie, dostał go na tacy. Nie był wtedy politykiem – był funkcjonariuszem państwowym. Apetyt na władzę i zamiłowanie do skomplikowanych gier politycznych przyszły z biegiem lat.

Na początku pilnie słuchał doradców tworzących jego wizerunek (m.in. politologa Gleba Pawłowskiego). Został wówczas upozowany na nowoczesnego demokratę, otwartego na świat, ale jednocześnie stanowczego i nastawionego na uporządkowanie zabagnionych spraw Rosji.


ROSJA STRASZY: CZYTAJ WIĘCEJ W SERWISIE SPECJALNYM >>>


Wkrótce otoczył się ludźmi, których znał z miejsc poprzedniej „dyslokacji”: z leningradzkiego/petersburskiego KGB i merostwa, gdzie spędził lata transformacji pod skrzydłami włodarza miasta Anatolija Sobczaka. Tam nauczył się robienia interesów na dużą skalę. Ci, którzy twierdzili, że były to pokątne interesy w stylu gangsterskim, zostali uciszeni. Sformowany podczas pierwszych dwóch kadencji (2000-2008) krąg bliskich współpracowników, z niewielkimi modyfikacjami, do dziś stanowi trzon konstrukcji władzy, na której wspiera się Putin. Znajomi ze studiów (wydział prawa Uniwersytetu Petersburskiego), służby w KGB i treningów sztuk walki zostali obsadzeni na czele kluczowych instytucji i korporacji państwowych. Hermetyczna „grupa trzymająca władzę” zawiaduje biznesem, mediami, finansami. Bogaci się pod „kryszą” (opieką) prezydenta i „kryszuje” (zapewnia dyskrecję i ochronę) jego biznesy oraz rentę korupcyjną. Nad interesami grupy czuwa aparat państwowy z rozwiniętym komponentem resortów siłowych. Oto strefa komfortu Putina.

Przypomniany tu w skrócie rys pierwszych lat rządów prezydenta Rosji został skrupulatnie opisany w dziesiątkach książek. Powstało też wiele ciekawych analiz poświęconych portretowi psychologicznemu Władimira Putina. Amerykański badacz psychiki dyktatorów i przestępców James Fallon mówił w 2018 r. o Putinie: „On zachowuje się jak socjopata, ale de facto nie wiemy, co tak naprawdę myśli. Nie znamy żadnej profesjonalnej analizy psychiki Putina (gdyż takowa mogłaby powstać jedynie na podstawie rzetelnych badań specjalistów przy udziale samego zainteresowanego). (…) Socjopatów łączy to, że w dzieciństwie przeżyli głęboką traumę. Być może ktoś się nad nimi znęcał, bił, poniżał. Taki człowiek nienawidzi całego świata, pragnie zemsty. Nie mogę stwierdzić z całą pewnością, że Putin jest socjopatą. Niemniej widać, że ma poczucie misji – choć nie współczuje ze swoimi ludźmi, to uważa, iż wie, czego naród oczekuje. On nie wygląda na człowieka, który w ogóle odczuwa współczucie. Kombinacja tych cech wskazuje na socjopatię”.

Dlaczego Putin odpowiada Rosjanom? „Proponuje to, czego potrzebują – twierdzi Fallon. – Ludzie, którzy na przestrzeni setek lat żyli w warunkach zniewolenia i przemocy, nie potrafią żyć bez silnej ręki, bez dyktatora. Wyniki wyborów są sfałszowane, ale przecież ludzie popierają jego politykę. Gdybym mógł porozmawiać z Putinem, zapytałbym go, co takiego przydarzyło mu się w dzieciństwie i czy uważa on tamto swoje upokorzenie za podobne do tego, które przydarzyło się Związkowi Sowieckiemu w 1991 r. Chciałbym mu też zadać następujące pytanie: czy jeśli ktoś zagraża mojemu krajowi, to mam prawo go zabić?”.

Bilans ćwierćwiecza

Postawione przez psychologa pytania mają fundamentalne znaczenie dla oceny sytuacji, w której znalazł się Putin, rozpętawszy z Zachodem wojnę nerwów o Ukrainę. Rosyjski prezydent wielokrotnie powtarzał, że uważa rozpad ZSRR za największą katastrofę geopolityczną XX wieku. Męczące Putina bóle fantomowe po utracie części obszaru postsowieckiego nie ustają, przeciwnie – ostatnio się nasiliły. Rosyjski przywódca postawił sobie za cel odzyskanie pełni kontroli nad tym obszarem i zdobycie na to akceptacji Zachodu. Kluczowa w tym kontekście pozostaje kwestia Ukrainy. Ta część analizy amerykańskiego psychologa, w której zastanawia się on nad porównaniem doznanych upokorzeń – osobistych i tych związanych z rozpadem ZSRR – wiele tłumaczy, jeśli chodzi o powody podjęcia obecnej ofensywy.

Ale może ważniejsza jest inna perspektywa – spojrzenie nie w przeszłość, lecz w przyszłość. Po 22 latach sprawowania władzy Władimir Władimirowicz owładnięty jest myślą o tym, jakie miejsce zajmie w historii. Patrzy na bilans swoich rządów. Buńczucznie zapowiadanej odbudowie pozycji Rosji w świecie stale coś staje na przeszkodzie. Perła w koronie rosyjskich carów – Ukraina, zmierza od lat w stronę Zachodu. Zdobyczą terytorialną Putina jest odbity jej Krym, niemniej z perspektywy czasu widać, że agresja w 2014 r. sprawiła, iż Rosja trwale utraciła wpływy na Ukrainie, a może nawet Ukrainę w ogóle. Ukraińcy, których Putin uważa za jeden naród z Rosjanami, w większości nie chcą słyszeć o aliansach z Moskwą.

Białoruś trzyma się rosyjskiego dyktatora dlatego, że dzięki jego „bratniej pomocy” zduszono tam obywatelski protest przeciwko Alaksandrowi Łukaszence po sfałszowanych przez tego ostatniego wyborach w sierpniu 2020 r. Azja Centralna też się trzyma, ostatnio Rosja wzmocniła tam nawet swoje pozycje, reagując na kryzys w Kazachstanie sprawnym wysłaniem wojska. Ale i tam w każdej chwili może dojść do zawirowania, które wywróci dotychczasowe sojusze. NATO zbliżyło się do granic Rosji, a przy tym do Sojuszu uparcie aspirują państwa, które Putin widzi w swojej wyłącznej orbicie.

W dodatku ukształtowany przez dyktatora reżim nie jest w stanie konkurować ani z Zachodem, ani z Chinami (ustawiający się w kontrze do Zachodu Putin pielęgnuje dobre stosunki z Pekinem). Czy takie ujemne saldo długich rządów może się znaleźć w podręcznikach historii? Nie tego pragnie Władimir Władimirowicz. Marzy mu się rola tego, który po „rozbiciu dzielnicowym” z powodzeniem scala imperium na nowo.

Być może więc Putin doszedł do wniosku, że najwyższy czas odwrócić tendencje odśrodkowe i poprawić historyczny bilans swojej prezydentury. Rok temu Kreml zakończył pomyślnie operację, dzięki której kupił sobie dodatkowy czas na realizację tych planów. Znowelizowano konstytucję, wprowadzając niezgodne z nią wcześniej „wyzerowanie” dotychczasowych kadencji prezydenckich. Zgodnie z tą manipulacją po zakończeniu obecnej kadencji w 2024 r. Putin może wystartować w wyborach (o ile to fasadowe przedsięwzięcie można tak określić) i sprawować urząd przez kolejne dwie kadencje – do 2036 r. W rosyjskiej publicystyce, rozważającej dalsze scenariusze dla kraju, wspominano m.in. o takim: zmęczony władzą, starzejący się Putin oddaje urząd lojalnemu pomazańcowi, który gwarantuje jemu i jego rodzinie bezpieczeństwo. Czyli miałoby to być powielenie scenariusza z przełomu 1999- -2000 r., gdy Jelcyn w zamian za gwarancje bezpieczeństwa namaścił Putina.

Dwa lata temu podobny eksperyment przeprowadził pierwszy prezydent Kazachstanu, Nursułtan Nazarbajew. Sam złożył urząd, wyznaczył sprawdzonego, zaufanego następcę – Kasyma-Żomarta Tokajewa. Sobie zostawił stanowisko przewodniczącego Rady Bezpieczeństwa Kazachstanu, pozwalające na sprawowanie kontroli nad sceną polityczną i resortami mundurowymi. Konstrukcja, która miała trwać lata, posypała się jednak jak domek z kart w ciągu zaledwie kilku godzin w pierwszych dniach stycznia tego roku. Na fali protestów ludności przeciwko podwyżkom cen paliw Tokajew pozbył się Nazarbajewa i spadku po nim.

To doświadczenie na pewno było dogłębnie analizowane na Kremlu. Scenariusz kontrolowanego przekazania władzy w ręce nawet najbardziej oddanego następcy musiał spaść w rankingu na ostatnie miejsce.

Uparty i skryty

Co powoduje Putinem? Jakie są mechanizmy podejmowania przez niego decyzji, tworzenia więzi międzyludzkich, otrzymywania satysfakcji, rozładowywania stresu? Większość badaczy skłania się do konstatacji, że dominują w nim cechy wyrobione w dzieciństwie na leningradzkim podwórku, wzmocnione w klubie sportowym, gdzie trenował sambo i dżudo, a ugruntowane podczas szkoleń w KGB. Kult siły i wzgarda dla słabości, podejrzliwość, maskowanie prawdziwych zamiarów, zamiłowanie do wyprowadzania przeciwników w pole podstępem.

Wspomnienia z podwórka, gdzie Putin – jak sam mówi – łobuzował i zbierał cięgi od starszych i silniejszych, prowadzą nas znów do spostrzeżeń amerykańskiego psychologa o głębokiej traumie i chęci odwetu. Gdy prezydent pozwala sobie na emocje podczas publicznych wypowiedzi, zdarza mu się sięgnąć po podwórkowe mądrości, podniesione do rangi filozofii życiowej, np. „jeśli zanosi się na bójkę, uderz pierwszy”. Czy kieruje się nimi również w układaniu politycznych roszad? Będzie się można o tym przekonać przy kolejnych etapach kryzysu wokół Ukrainy. Dotychczasowe posunięcia Putina świadczą raczej o chłodnej kalkulacji przy podejmowaniu decyzji.

Prezydent Rosji jest – a w każdym razie był do tej pory – ostrożny we wchodzeniu w gry, które niosą duże ryzyko. Choć czasami emocje go ponoszą, a kalkulacje zawodzą, jak w rozegraniu „operacji Krym” w 2014 r.: Kreml najwidoczniej nie spodziewał się, że jej koszty będą tak długotrwałe i wysokie, zachodnie sankcje rozciągną się na lata, a Ukraina odwróci się do agresora plecami i nie będzie już chciała jego miłości.

Aneksja Krymu była spóźnioną reakcją na kijowski Majdan i utratę przez Rosję wpływu na wyłonione w toku tamtych wydarzeń nowe władze Ukrainy. Ale w czasie, gdy w Kijowie kipiało, Putin szykował się do zimowych igrzysk olimpijskich w Soczi, nie chciał sobie psuć przyjemności spijania śmietanki w towarzystwie światowych liderów. Zawód w związku z igrzyskami był dlań potężny – zachodni przywódcy z powodu ogłoszonego bojkotu nie zasiedli na trybunie honorowej, a jeszcze na dodatek po pewnym czasie okazało się, że triumfy rosyjskich sportowców na zawodach olimpijskich były efektem niedozwolonego wsparcia.

Afera dopingowa, ujawniona przez jednego z jej wykonawców, Grigorija Rodczenkowa (nadzorował realizację zaakceptowanego przez górę niejawnego programu fałszowania na masową skalę wyników testów antydopingowych rosyjskiej kadry), jest dobrą ilustracją sposobu działania prezydenta Putina. Przeprowadzenie skrycie planu, który wychodzi daleko poza ramy prawne, a następnie – jeżeli plan wychodzi na jaw – wyparcie się go. Przy operacjach potężniejszego kalibru – jak aneksja Krymu, napaść na Donbas czy trucie przeciwników politycznych nowiczokiem – wchodzi w grę dodatkowy kamuflaż, ukrywanie faktów za zasłoną propagandy, nazywanie ruso­fobami tych, którzy sprawy wyciągają na światło dzienne.

Posługuję się w tekście słowem „operacja” nie bez powodu – Putin zapoznał się z technikami operacyjnymi w szkole KGB i ich stosowanie w polityce najwyraźniej bardzo mu odpowiada. Poruszać się skokami po bramach, strzelać zza węgła, działać z ukrycia, jak w ­przypadku wojen informacyjnych, akcji hakerskich czy korumpowania zachodnich elit.

Dalecy bliscy

Zapewne też ze szkoły KGB Putin wyniósł niechęć do opowiadania publicznie o swoim życiu prywatnym. Prywatność należy szanować – powtarza, indagowany czasem przez dziennikarzy o sprawy rodzinne. Człowiek, który nie stroni (w każdym razie do niedawna nie stronił) od pokazywania się z nagim torsem na konnej przejażdżce czy podczas zanurzania się w przeręblu w święto Chrztu Pańskiego, starannie ukrywa wszelkie wzmianki o tym, jak żyje i kim są bliscy mu ludzie.

Prezydent lubi pokazywać, że jest osobą wierzącą. Wielokrotnie deklarował, że wartości rodzinne – jak i wszelkie wartości tradycyjne – są dla niego ważne. Nie przeszkodziło mu to w 2013 r. rozwieść się z żoną Ludmiłą po 30 latach małżeństwa. Jeśli mówi publicznie o swojej rodzinie, to o byłej żonie nie wspomina, a córki, Marię i Katerinę, określa mianem „kobieta numer jeden”, „kobieta numer dwa”. Jakiś czas temu poinformował, że urodził mu się wnuk. I tyle.

Powściągliwość w prezentowaniu na zewnątrz spraw rodzinnych nie powstrzymuje dociekliwych dziennikarzy, którzy co rusz wyciągają jakieś ciekawostki. W 2008 r. gazeta „Moskowskij Korriespondient” napisała o ślubie Putina z mistrzynią w gimnastyce artystycznej, Aliną Kabajewą. Wiadomość została przez Kreml natychmiast zdementowana (Putin był wtedy formalnie mężem Ludmiły), a gazeta wkrótce przestała się ukazywać. Kabajewa zajmuje do dziś wysoką pozycję w elicie: przez pewien czas była deputowaną, potem zajęła fotel prezeski zarządu wielkiego holdingu medialnego Nacyonalnaja Media Gruppa, świetnie zarabia; niedawno pod jej auspicjami odbył się wielki turniej w gimnastyce, a telewizja poświęciła mu wiele uwagi. Ulubiona dyscyplina sportowa Aliny cieszy się zainteresowaniem państwa i zamożnych sponsorów.

Pod koniec 2020 r. na portalu Proekt Media ukazał się materiał o jeszcze jednej domniemanej rodzinie Putina: dziennikarze śledczy na podstawie dostępnych materiałów doszli do wniosku, że niejaka Swietłana Kriwonogich z Petersburga była bliską przyjaciółką prezydenta. Ich zażyłość była na tyle duża, że Swietłana w 2003 r. urodziła córkę Jelizawietę, która nosi otczestwo Władimirowna. W materiale padło przypuszczenie graniczące z pewnością, że Jelizawieta jest córką Putina i Swietłany (choć w dokumentach Jelizawiety brak danych o ojcu). Dziewczyna przez pewien czas pokazywała się w mediach społecznościowych, korzystając z chwilowego rozgłosu. Szybko jednak sprawa domniemanej „trzeciej córki” została wyciszona. Putin nigdy nie potwierdził bliskich związków ani z Kabajewą, ani Kriwonogich. Jego rzecznik prasowy zwykł mawiać, że prezydent jest zaślubiony Rosji.


ROSYJSKA RULETKA: CZYTAJ WIĘCEJ ARTYKUŁÓW ANNY ŁABUSZEWSKIEJ >>>


Próbą przyjrzenia się prywatności Putina było zrealizowanie przez opozycjonistę Aleksieja Nawalnego i jego współpracowników filmu o pałacu w Gelendżyku. Nawalny chciał przede wszystkim pokazać schematy korupcyjne łączące prezydenta i jego biznesowych wspólników, ale przy okazji zademonstrował Rosji i światu (film miał kilkumilionową widownię) bezmiar bezguścia i manię wielkości właściciela rezydencji. Trudno się oprzeć wrażeniu, że ten wyposażony w drogie włoskie meble, obity kosztownymi tkaninami i pozłocony pałac to wymarzona rekompensata za lata biedy i wyrzeczeń.

Nawalny już wcześniej był postrzegany przez Putina jako zagrożenie jego politycznego bytu. Po ujawnieniu danych o rezydencji i wyśmianiu wielkopańskich apetytów prezydenta stał się jego osobistym wrogiem.

Najlepszą obroną jest atak

Wróćmy do bieżącej sytuacji. W połowie grudnia Putin zaczął potrząsać bronią nad głowami ukraińskich i zachodnich polityków. Postawił ultimatum, domagając się pisemnych gwarancji nierozszerzania NATO na wschód, wycofania infrastruktury Sojuszu z terytorium nowych państw członkowskich i tworzenia na nowo konstrukcji bezpieczeństwa europejskiego z uwzględnieniem decydującej roli Rosji, zgodnej z jej aspiracjami.

Rosyjski socjolog Grigorij Judin oryginalnie interpretuje wywołanie przez Putina ostrego kryzysu w stosunkach z Zachodem: „To nie atak, to obrona”. Sytuacja się pogarsza, a zatem trzeba uciekać do przodu. Putin uznał, że warto podjąć ryzyko (choć tego nie lubi). Judin twierdzi, że wziął pod uwagę trzy elementy:

1. Zmniejszanie się zasobów poparcia dla jego prezydentury wśród ludności, zmęczenie społeczeństwa, któremu trzeba „rzucić coś na żer”.

2. Sytuacja międzynarodowa, izolacja Rosji – to trzeba przerwać, obudzić Zachód i zmusić do współpracy. I trzeba zawrócić Ukrainę z drogi na Zachód. Jak wynika z artykułu Putina „O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców” z lipca 2021 r., rozważa on dwa warianty: albo na skutek gospodarczego uduszenia Ukrainy w Kijowie dochodzą do władzy prorosyjscy politycy, a Ukraina staje się protektoratem Rosji, albo problem będzie trzeba rozwiązać przy użyciu siły. Rosja powinna – wedle tej rachuby – kontrolować przynajmniej część terytorium Ukrainy.

3. Z wypowiedzi Putina wynika, że uważa on, iż obecnie Rosja ma pewną przewagę militarną, która w niedługim czasie może zostać zniwelowana. Dlatego działać trzeba teraz, gdy można użyć tego argumentu w targach z Zachodem. Takie stanowisko prezentuje część generalicji. „Jeśli zanosi się na bójkę, uderz pierwszy”. Problem w tym, że taktyka otwartego uderzenia kłóci się z preferowaną przezeń metodą działania środkami hybrydowymi – z ukrycia, pod płaszczykiem, pod pozorem niesienia gałązki oliwnej w obszar objęty wojenną zawieruchą.

Przypomina się w tym miejscu jeszcze jedno wspomnienie z dzieciństwa Putina: „Szedłem po schodach, zobaczyłem szczura, zagoniłem go do kąta, a szczur się odwrócił i popędził wprost na mnie, zaczął mnie gonić, chciał wskoczyć na głowę. Musimy zawsze to mieć na uwadze, że lepiej nikogo nie zapędzać w kozi róg”. Nie mogę uwolnić się od wrażenia, że Putin swoją najnowszą awanturą sam siebie zapędził do narożnika. Zalicytował bardzo wysokie stawki, tylko czy będzie w stanie je utrzymać?

I jeszcze jedno ważne pytanie: czy w sytuacji, gdy zacznie przegrywać, nie zdecyduje się na desperacki krok? Cztery lata temu podczas spotkania Klubu ­Wałdoyskiego zapytany o gotowość użycia broni jądrowej odpowiedział: „Nasza koncepcja to odpowiedź na uderzenie agresora. Odwet jest nieunikniony, agresor musi wiedzieć, że zostanie unicestwiony. My jako ofiary agresji, jako męczennicy trafimy do raju, a oni po prostu zdechną, bo nawet nie zdążą odprawić pokuty”.

Z ikonostasu

Od ośmiu lat, od zagarnięcia Krymu, Putin nie jest mile widziany na salonach Zachodu: kontakty z przywódcami najważniejszych państw należą do rzadkości i zwykle są wymuszane kryzysem wykreowanym przez niego samego. Od dwóch lat przeważnie siedzi sam w covidowym bunkrze. Rządowi i innym podległym instytucjom wydaje polecenia za pośrednictwem „ikonostasu”, jak Rosjanie nazywają wielki monitor w prezydenckim gabinecie, na którym pojawiają się w okienkach gadające głowy ministrów czy gubernatorów. Żyje w coraz bardziej zamkniętym świecie. Przez jednych wbijany w dumę, przez innych straszony wizją kolorowej rewolucji, która zagrozi jego władzy. Boi się, że jego zegar już zgasł.

W 2007 r. „Time” uhonorował Putina tytułem człowieka roku, jego stylizowane zdjęcie znalazło się na okładce pisma. Na okładce ostatniego numeru prestiżowego amerykańskiego tygodnika umieszczono portret Aleksieja Nawalnego. ©



JAK NIE ODDAĆ WŁADZY

1999 Rozpoczyna się druga wojna czeczeńska. Za kilka miesięcy były funkcjonariusz KGB Władimir Putin zostanie prezydentem Rosji. Zapowiada, że terrorystów „utopi w kiblu”. Uczyni z Kaukazu Północnego pole krwawego konfliktu, którego odpryskami będą atak terrorystyczny na moskiewską Dubrowkę (2002 r.) i na szkołę w Biesłanie (2004 r.).

2000 Na Morzu Barentsa, w wyniku eksplozji torped, tonie okręt atomowy „Kursk”. Na pokładzie znajduje się 118 osób. Część przeżyła eksplozję (wiemy o tym m.in. z zapisków kapitana Kalesnikowa). Do Murmańska, gdzie dopłynąć miał „Kursk”, przybywa Putin. Przez lornetkę spogląda na morze. Odmawia przyjęcia pomocy ratunkowej z zagranicy. Na pokładzie wszyscy giną.

2005 Michaił Chodorkowski, były szef koncernu naftowego Jukos, zostaje skazany na 9 lat kolonii karnej. Oligarcha był krytykiem prezydenta. Powodem jego kłopotów są „nieprawidłowości” podczas prywatyzacji koncernu; z pewnością miały miejsce, wyrok jest jednak bardzo wysoki. Putin pokazuje, że nie godzi się na istnienie w Rosji niezależnego kapitału i mediów.

2005 Putin przemawia przed połączonymi izbami parlamentu. „Rozpad ZSRR był nie tylko największą katastrofą geopolityczną XX w., ale także prawdziwym dramatem dla Rosjan”– stwierdza.

2007 Podczas konferencji dot. bezpieczeństwa w Monachium Putin oskarża USA o „deptanie prawa międzynarodowego”. Rozszerzenie NATO i budowę tarczy antyrakietowej w Europie określa jako „zagrożenie dla pokoju”.

2008 Rosja najpierw prowokuje Abchazję i Osetię Południową do wystąpienia przeciw Gruzji, a później udziela im zbrojnego wsparcia. „Wojna pięciodniowa” rozpoczyna nową erę w polityce międzynarodowej.

2013 Putin przemawia na spotkaniu Klubu Wałdajskiego. O Rosjanach i Ukraińcach mówi: „Mamy wspólną tradycję, wspólną mentalność, wspólną historię, wspólną kulturę. Mamy bardzo bliskie języki. W tym sensie, chcę to jeszcze raz powtórzyć, jesteśmy jednym narodem”.

2014 Moskwa anektuje Krym i rozpoczyna wojnę w Donbasie.

2021 Aresztowanie Aleksieja Nawalnego: Kreml czyści pole przed zaplanowanymi na 2024 r. wyborami prezydenckimi. To nie pierwsza próba pozbycia się lidera opozycji – w 2020 r. próbowano go otruć. Obecnie Nawalny przebywa w kolonii karnej.

2022 Trwa kryzys, wywołany ultimatum Putina z grudnia 2021 r., domagającego się uznania przez Zachód Ukrainy za strefę jego wpływów. ©MN

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
W latach 1992-2019 związana z Ośrodkiem Studiów Wschodnich, specjalizuje się w tematyce rosyjskiej, publicystka, tłumaczka, blogerka („17 mgnień Rosji”). Od 1999 r. stale współpracuje z „Tygodnikiem Powszechnym”. Od początku napaści Rosji na Ukrainę na… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 6/2022