Ładowanie...
Dom Pomocy Społecznej to nie miejsce dla dzieci
Dom Pomocy Społecznej to nie miejsce dla dzieci
Musimy w stu procentach stać zawsze po stronie słabszych, po stronie ofiar – powiedział Mateusz Morawiecki po ujawnieniu przez Wirtualną Polskę horroru w Domu Pomocy Społecznej z Jordanowa, gdzie zakonnice miały się znęcać nad niepełnosprawnymi mieszkańcami – także dziećmi. Słowa premiera były jedynie słuszną reakcją na wypowiedź małopolskiej kurator oświaty Barbary Nowak, która zmarnowała kolejną szansę, by pozostawić swoje twitterowe konto w trybie uśpienia – wezwała, by nie ferować wyroków, gdyż mieszkańcy jordanowskiego Domu „w szkole nie wykazywali lęku czy negatywnych emocji”. Ale wypowiedź szefa rządu może też być myląca: gdyby państwo polskie zawsze i „w stu procentach” dbało o słabszych, dzieci nie byłoby nie tylko w jordanowskim DPS-ie, ale w żadnym.
Bo DPS to nie jest miejsce dla dziecka. Nawet gdyby pracował tam anielski personel, nie da dzieciom tego, czego każde z nich potrzebuje do normalnego życia – trwałych więzi. Musi o tym zresztą wiedzieć sam premier, skoro jego rząd 7 czerwca przyjął „Strategię rozwoju usług społecznych”, która za główny cel uznaje odchodzenie – w odniesieniu do dzieci, ale także osób z niepełnosprawnościami czy seniorów – od sprzyjającej patologiom opieki instytucjonalnej na rzecz tej świadczonej w środowisku rodzinnym. Kolejny dokument oczywiście niczego nie załatwi: podobne powstają od lat, a nadal tysiące dzieci są w domach dziecka, zakładach opiekuńczo-leczniczych czy DPS-ach. I tak będzie nadal, bo rząd i duża część samorządów nie robią prawie nic, by zwiększyć liczbę rodzin zastępczych (to lepsza wersja opieki dla sierot społecznych) oraz by realnie wesprzeć rodziców dzieci z niepełnosprawnościami (to jedyny sposób, by rodzice nie musieli – jak jedna z matek w Jordanowie – oddawać dziecka do DPS-u).
Zobacz także: ŁAD ZASTĘPCZY. ILE MOGĄ STRACIĆ ZAWODOWI RODZICE ZASTĘPCZY >>>>
Bardzo potrzebne (prowadzone też w tym numerze „TP” przez ks. Jacka Prusaka) rozważania o tym, jak rodzi się zło, i czy wśród ważnych czynni-ków jego powstawania jest specyfika działania zakonów, nie powinny prowadzić do wniosku, że z jednej strony jest patologia taka jak w Jordanowie, a z drugiej „dobre DPS-y dla dzieci”. Takie w ogóle nie istnieją.
Ten materiał jest bezpłatny, bo Fundacja Tygodnika Powszechnego troszczy się o promowanie czytelnictwa i niezależnych mediów. Wspierając ją, pomagasz zapewnić "Tygodnikowi" suwerenność, warunek rzetelnego i niezależnego dziennikarstwa. Przekaż swój datek:
Autor artykułu

Napisz do nas
Chcesz podzielić się przemyśleniami, do których zainspirował Cię artykuł, zainteresować nas ważną sprawą lub opowiedzieć swoją historię? Napisz do redakcji na adres redakcja@tygodnikpowszechny.pl . Wiele listów publikujemy na łamach papierowego wydania oraz w serwisie internetowym, a dzięki niejednemu sygnałowi od Czytelników powstały ważne tematy dziennikarskie.
Obserwuj nasze profile społecznościowe i angażuj się w dyskusje: na Facebooku, Twitterze, Instagramie, YouTube. Zapraszamy!
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]