Dogmat i basta...

06.06.2022

Czyta się kilka minut

 /
/

O dogmatach Czesław Miłosz pisze, że są zawieszone parę centymetrów nad naszymi głowami. Z tego wynika, że teologia to nic innego jak podskakiwanie, żeby choć troszkę uszczknąć z ich treściowej zawartości, ale mimo wysiłków, przedmiot, po który sięgamy, wciąż pozostaje poza horyzontem naszych możliwości. Ta bezsilność może zniechęcać, no bo ileż można skakać? Ale może też być inspirująca, twórcza, dodająca odwagi i rozumnej nadziei. Wiadomo przecież, że każda odpowiedź na pytania stawiane rzeczywistości poszerza wiedzę i jednocześnie ją kwestionuje, rodząc nowe pytania. To sprawia, że rzeczywistość nie musi koniecznie jawić się jako beztreściowy chaos, lecz przedstawia się jako misterium. Przy takim postawieniu sprawy dogmat przestaje być gorsetem krępującym ludzki umysł, a staje się wyzwaniem do przekraczania wydawałoby się najpewniejszych prawd.

Miłosz, mówiąc o dogmatach, stawia pytanie teologom, na co mogą się przydać ich wysiłki dzieciom przystępującym do pierwszej komunii. Pomyśleć, tyle dzięsiątków lat temu poeta zastanawiał się już nad kwestiami, nad którymi dopiero dzisiaj zaczynają sobie łamać głowy starsi Kościoła. Zmusiły nas do tego skutki epidemii i wojna w Ukrainie. Poddały one ostremu sprawdzianowi dotychczasową działalność pastoralną Kościoła nie tylko co do frekwencji na nabożeństwach, ale co do samych podstaw naszych religii i światopoglądów. Z całą mocą wróciło, choć niekoniecznie głośno wypowiadane, pytanie o naszą i Bożą odpowiedzialność za te nieszczęścia, czyli o to, czy rzeczywiście Bóg jest nam do życia konieczny. A jeśli, to jak o Nim mówić, jak Go przedstawiać.

Słowacki teolog Ladislav Csontos SJ na pytanie, jak uczyć dzieci religii, odpowiada: „Niczego je nie uczcie. A jeśli już, to uczcie je tak, jak one same uczą się mówić. Żyjcie wiarą, to i dzieci nauczą się wierzyć. Żyjcie w domu wiarą, módlcie się, a kiedy się pokłócicie, umiejcie się pojednać. Kiedy wyniknie jakiś problem, z którego nie wiecie jak wyjść, módlcie się tak: »Duchu Święty, przyjdź nam z pomocą, abyśmy z tego jakoś wybrnęli«. Nie musimy wszystkiemu podołać jedynie własnymi rękami. Dzieci na to wszystko będą patrzeć i zaczną myśleć: »Aha, rodzice mają problem i nie wiedzą, co z tym zrobić, ale nadal trzymają się Boga«. Wiara w ten sposób się transmituje. Nikt wam nie musi mówić, czego macie dzieci uczyć. One uczą się same przez naśladowanie. Niech widzą, że jesteście ludźmi wierzącymi. Mamy obecnie doskonałe warunki i ogromną szansę na to, żeby rodzina stała się mocną wspólnotą. Owszem, będzie przeżywać kryzysy i dzięki Jezusowi je pokonywać, i w ten sposób dawać dzieciom przykład, jak w perfekcyjny sposób radzić sobie w życiu”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Jezuita, teolog, publicysta, poeta. Autor wielu książek i publikacji, wierszy oraz tłumaczeń. Wielokrotny laureat nagród dziennikarskich i literackich.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 24/2022