Dobranocki

Próbowałam odciągać Ignacego ku „Przygodom Misia Paddingtona” i „Alicji w Krainie Czarów”, gdyż sama miałam ochotę do nich wrócić, a przecież bez pretekstu ani rusz. Wygrały jednak dinozaury.

10.12.2018

Czyta się kilka minut

Wlecie mój czteroletni wnuk odkrył starą serię leksykonów Wiedzy i Życia przeznaczoną dla nastolatków. Kupowałam je pod koniec lat 80. i na początku 90. synom, którzy lubili wszystkie książki świata (przy czym młodszy naśladował w tej pasji starszego, bo sam wolał pobiegać). Były zgrzebne, ale miały przynajmniej format i założenia „małej encyklopedii” oraz luksusowy wówczas, półmatowy papier, odporny na polizane paluszki. Grafika i tekst, gdy dziś na nie patrzę, przywodzą na myśl raczej amatorską robotę. Wnuk mówił w nieskończoność „czytaj”, choć znał już tę historię. Po zielonej serii przyszła kolej na następne z tego gatunku, które stały nieruszane od 20 lat na półce z pozycjami sentymentalnymi, choć nieprzydatnymi.

Próbowałam odciągać Ignacego ku „Przygodom Misia Paddingtona” i „Alicji w Krainie Czarów”, gdyż sama miałam ochotę do nich wrócić, a przecież bez pretekstu ani rusz. Nudziły go, przejedzonego fabułami. Pewnego wieczoru spodobała mu się okładka „Baśni tysiąca i jednej nocy”, więc szłam od ilustracji do ilustracji, snując ocenzurowaną narrację. Jeszcze jednego razu poprosił o „historie tej pani, która opowiada, żeby nie usnęli”, ale ponieważ książka jest ciężka, a ja przecież zmyślałam jej zawartość, zaproponowałam opowiadanie z głowy o ptaku, który leci przez morze do swoich braci i sióstr – wróciliśmy znad Bałtyku, morska fauna, flora i kamienie pokazywały nam się, gdy tylko przymknęliśmy powieki. Był ciekaw, skąd wiem tyle o życiu pewnej mewy i czy znam je wszystkie. Znam, oczywiście.

Najbardziej polubił „Gady prehistoryczne. Dinozaury”. Ich zajmujące całą stronę wizerunki wydawały mi się straszne i kiepskie jako usypiacze. A jednak właśnie o ich rozwoju, potędze, zwyczajach żywieniowych oraz upadku czytałam wiele razy, ściszając stopniowo głos, nie dodając nic od siebie, gdyż wnuczek znał już tekst na pamięć i błąd mógłby go zelektryzować.

Bo czasem Ignaś otwierał oczy i pytał, czy na pewno nas wtedy nie było na Ziemi, jakby nie wiedział, że na ostatniej stronie autorzy zamieścili rysunek praczłowieka zwanego tu praszczurem (dlaczego? – pytanie ponawiane uparcie, w końcu skłoniło mnie do nocnych poszukiwań w internecie jakiejś zgrabnej odpowiedzi), polującego na mamuta. Dlaczego wyginęły, dlaczego nie jadły mięsa lub dlaczego właśnie jadły, dlaczego kopalne, dlaczego lodowiec. Epoka „dlaczego” – podmieniamy ją na pewność swoich racji, szykując własne wyginięcie, czym nie straszyłam chłopca, poprzestając na wspólnym segregowaniu śmieci okraszanym historią wielkiej góry plastiku, wyłaniającej się z głębin morza. Widzieliśmy na plaży stosy butelek i rybitwy ze spętanymi workiem nóżkami. Więc strachy na lachy, mali chłopcy boją się ciemności, nienarysowanych potworów i chcą biec na ratunek ptakom.

Poszliśmy do lokalnej klubo-księgarni FiKa i kupiłam mu kilka najnowszych książek prezentujących wiedzę o świecie. Jedną z nich, „Pod ziemią. Pod wodą” Aleksandry Mizielińskiej i Daniela Mizielińskiego wydaną przez Dwie Siostry, polubił na tyle, że włożył ją na wierzch walizki razem z „Dinozaurami”. Kilka razy je przepakowywał niezdecydowany, którą chciałby mieć od razu, gdy w domu otworzy bagaż. Z rezultatu wywnioskowałam, że woli wydawnictwa uboższe i nieprzeznaczone dla maluchów. Być może nie jest jeszcze estetą i nie odróżnia narracji ledwie skleconej od znakomitej, bohomaza od dowcipnej ilustracji, a może chodzi o domową biblioteczkę, tę samą, w której buszował jego tata (ten z braci, który uwielbiał biegać, ale siadał z nami i przewracał kartki). ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 51/2018