Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nikt precyzyjnie nie wyłożył, jakie dokładnie informacje będą zbierane (czy nie okażą się np. sprzeczne z RODO) i czemu posłużą, zwłaszcza że w Sejmie leży projekt całkowitego zakazu aborcji. Minister Adam Niedzielski uspokaja: „rejestr” to nic innego jak przeniesienie danych z dokumentacji papierowej do systemu cyfrowego. W wielu sytuacjach informacje w nim odnotowane (grupa krwi pacjentki, przebyte choroby, przyjmowane leki) mogą być cenne. Na przykład: do szpitala trafia nieprzytomna pacjentka w ciąży. Kobietom spodziewającym się dziecka nie wolno podawać niektórych leków i wykonywać u nich niektórych procedur. Na podstawie rejestru lekarze mogliby się dowiedzieć o liczbie ciężarnych cierpiących na raka, posiadających rzadką grupę krwi, będących w ciąży mnogiej i zagrożonych porodem przedwczesnym. Te pacjentki należy otoczyć dodatkową opieką. Hospitalizować w specjalistycznych ośrodkach.
Trudno sobie jednak wyobrazić, że w obecnej sytuacji ochrony zdrowia „rejestr” spełni swoje zadania. Dlaczego miałby funkcjonować i być wsparciem dla lekarzy i kobiet, jeśli żaden inny program w NFZ nie działa? Jakże często fikcją okazuje się „szybka terapia onkologiczna”, nie działa też ustawa „Za życiem”, gwarantująca dzieciom z niepełnosprawnościami dostęp do specjalistów. Problemy ciężarnych są w środowisku medycznym dobrze rozpoznane i to je należy rozwiązać w pierwszej kolejności. Mowa o: zwiększeniu miejsc w szpitalach o trzecim stopniu referencyjności, stworzeniu specjalistycznych ośrodków neonatologicznych (co władza PiS obiecywała), wyposażeniu gabinetów i kształceniu lekarzy, także za granicą, gdzie zdobywa się certyfikaty niezbędne do niektórych badań. ©