Czy Bóg gra z nami w kości

Czy to możliwe, że gatunek ludzki istnieje dzięki przypadkowi? Że nasza egzystencja jest równie prawdopodobna - parafrazując Freda Hoyle’a - jak samoistne złożenie się gotowego do lotu Boeinga 767 w wyniku tornada, które przeszło nad złomowiskiem?

02.02.2010

Czyta się kilka minut

"Boski odtwarzacz taśm historii zawiera miliony scenariuszy".

Stephen Jay Gould

Dyskusje pomiędzy zwolennikami teorii katastroficznych wymierań nadających kształt życiu na Ziemi a ewolucjonistami dowodzącymi stopniowych i powolnych zmian gatunków trwają ze zmiennym nasileniem już od ponad stu lat. Wydaje się, że rozbieżność poglądów powoli dobiega końca. Okazuje się, że można pogodzić ze sobą obecność globalnych katastrof kształtujących oblicze życia na naszej planecie z okresami wzmożonej aktywności ewolucyjnej, która doprowadziła nasz gatunek do siedmiomiliardowej populacji.

Niezależnie od teorii, perypetie istot żywych, które doprowadziły do naszego istnienia, przypominają scenariusz filmu sensacyjnego, w którym nieoczekiwane zwroty akcji następują w zawrotnym tempie. A przypadek odgrywa w nich jeśli nie najważniejszą, to na pewno jedną z głównych ról.

Wulkaniczna zima

Niezwykłą historię przetrwania gatunku ludzkiego rozpoczyna pewne brzemienne w skutki wydarzenie, które zaszło 73 tysiące lat temu na położonej w południowo-wschodniej Azji Sumatrze. Usadowiona na styku dwóch płyt tektonicznych wyspa stała się miejscem gigantycznej erupcji wulkanu, która nieomalże doprowadziła do zgładzenia zamieszkujących wtedy Ziemię ludzi. W ciągu trwającej dwa tygodnie aktywności wulkan Toba wyrzucił w powietrze około 2,8 tys. kilometrów sześciennych pyłów i skał. Część opadła w pobliżu wulkanu, pokrywając obszar 2,5 tys. km? grubym na 400 m tufem. Pozostałą, lżejszą część wulkanicznego materiału wiatr rozniósł po całej wschodniej i środkowej Azji. Na terenie Półwyspu Indyjskiego w miejscach odległych nawet o 4000 km od miejsca katastrofy grubość osadów popiołów sięga dwóch metrów.

Nie ulega wątpliwości, że nie tylko tamtejsza przyroda, ale i zamieszkujący te tereny ludzie nie byli w stanie przetrwać skutków tego katastrofalnego wydarzenia. Konsekwencje wybuchu wulkanu musiały być tragiczne dla większości zamieszkujących te tereny gatunków. Potężna erupcja wywarła też wpływ na życie organizmów na całej Ziemi. Poza pyłem, wulkan wyrzucił w powietrze sto miliardów ton gazów, które, utrzymując się w atmosferze przez długi czas, wpływały na zmianę klimatu całego globu. Przez okres kilku lat średnie temperatury obniżyły się o 3-5 st. C, co stanowi odpowiednik przekształcenia klimatu z umiarkowanego na podbiegunowy i musiało doprowadzić do zamierania wegetacji. Efekt ten naukowcy nazwali wulkaniczną zimą.

Naukowcy, opierając się na badaniach różnorodności genetycznej, szacują, że w tym okresie liczba ludzi, od których pochodzimy, zmalała do niewielkiej, zamieszkującej wschodnią Afrykę grupy liczącej od 2 do 5 tys. osób. Kilka plemion na krawędzi przeżycia - to wszystko, co reprezentowało w owym czasie dumny gatunek homo sapiens. Jak współczesne nam goryle, staliśmy się nieomal gatunkiem wymarłym, którego ocalenie przed dalszą zagładą uzależnione było tylko od szczęśliwego zrządzenia losu.

Jak bardzo prawdopodobny był scenariusz całkowitego wymarcia gatunku ludzkiego, niech świadczy fakt, że do dziś nie przeżyli potomkowie żadnej z tych zbiorowości. Wszyscy pochodzimy od niewielkiej grupy afrykańskich zbieraczy, których los najwyraźniej uznał za wartych ocalenia.

Szansa dla szczura

Nie byłoby jednakże gatunku ludzkiego, przynajmniej w takiej postaci, jaką znamy dzisiaj, gdyby nie chaotyczne zachowanie się niewielkich ciał niebieskich krążących wokół Słońca. Cofnijmy się o 65 milionów lat do nieprawdopodobnego wydarzenia, które niczym los w kosmicznym kole fortuny umożliwiło małym, podobnym do ryjówek ssakom zająć jedno z pierwszych miejsc w ewolucyjnych blokach startowyc jącą dźwięk, wbił się wówczas w Ziemię 10-kilometrowy odłamek kosmicznej materii. Uderzenie meteoru w północne wybrzeże Jukatanu wywołało następstwa, które przyćmiły wszystkie inne planetarne kataklizmy. Ilość wyzwolonej wtedy energii można porównać do miliarda bomb atomowych zrzuconych na Hiroszimę. Gigantyczna kula ognia i spadające z nieba rozpalone skały wywołały pożary na kontynentalną skalę. Wielokilometrowa fala wody wdarła się na setki kilometrów w głąb lądu, a chmura odparowanej skały, gazów i pyłu na wiele miesięcy zakryła niebo.

Zdominowane dotychczas przez panujące niepodzielnie gady, skryte w norkach niewielkie ssaki z gatunku purgatorius, otrzymały właśnie darmowy bilet w kierunku przyspieszonego rozwoju. W konsekwencji uderzenia meteoru wyginęło bowiem aż trzy czwarte gatunków zwierząt, w tym wszystkie dinozaury. Trwają spory, czy katastrofa ta była jedyną przyczyną tego tak zwanego wymierania kredowego. Są mianowicie przesłanki wskazujące na zmniejszającą się liczbę gatunków jeszcze przed uderzeniem meteoru, który tylko dokończył dzieła. Nie zmienia to jednak faktu, że nasz przodek - mały, szczurowaty, zamieszkujący pod ziemią ssak otrzymał swoją szansę. Nie skorzystał z niej tuż po katastrofie, bo musiało minąć kilka milionów lat, zanim ssaki zaczęły dominować. Niemniej, kredowe wymieranie otworzyło im ewolucyjną drogę, na końcu której znalazł się współczesny człowiek.

Wielkie wymieranie

Wyciągnięcie szczęśliwego losu z kapelusza nie pomogłoby jednak niewielkim ssakom, gdyby ich przodkowie nie wygrali na jeszcze większej loterii, która nastąpiła 225 milionów lat temu. Musieli przetrwać Wielkie Wymieranie w okresie permu, nazwane tak, ponieważ jego natężenie i zasięg przekroczyło wszystkie inne podobnego typu wydarzenia. Wymazało ono z powierzchni Ziemi prawie wszystkie gatunki morskie, większość gatunków lądowych, a nawet część owadów. Ziemia opustoszała. Naukowcy przyjmują wiele hipotez tłumaczących to wydarzenie: zwiększona aktywność wulkaniczna, spadek ilości tlenu w oceanach, ale także uderzenia dwóch meteorów wielokrotnie większych od tego, który spowodował wymarcie dinozaurów.

Historia świata obfituje w okresy, kiedy życie stawało przed testem sprawdzającym jego zdolności przetrwania. Przyjmuje się obecność nawet dwudziestu okresów wymierań. Po każdym z nich gatunki, którym udało się przetrwać, korzystając z nowo powstałych nisz, niestrudzenie zabierały się za ich zapełnianie. Co zatem jest głównym mechanizmem kryjącym się za rozwojem gatunków na Ziemi? Przypadkowość i nieprzewidywalność, jak chcieliby niektórzy, czy też powolne przechodzenie od prostoty do złożoności poprzez ewolucyjny proces? Wydaje się, że bezlitosna statystyka incydentalnych katastrof usiłujących usunąć wszelkie przejawy życia z powierzchni Ziemi równoważona jest niewiarygodną siłą witalną, wspomaganą przez ewolucję. Wyłączywszy katastrofy o kosmicznej skali, życia po prostu nie da się unicestwić. Nawet w sytuacjach, wydawałoby się, beznadziejnych biologiczna siła organizmów okazywała się silniejsza od zagrożeń nawet na globalną skalę.

Niemniej, zależnie od losowego przebiegu gwałtownych okresów w historii Ziemi, można by sobie wyobrazić dużo więcej prawdopodobnych scenariuszy ewolucyjnych prowadzących do powstania inteligentnego gatunku. Bez odpowiedzi pozostają pytania o jego kształt.

Gdyby 65 milionów lat temu potężny meteor ominął Ziemię, czy purgatorius miałby szansę w konkurencji z szybszymi i silniejszymi dinozaurami? Jak wyglądałby dzisiaj świat, gdyby 73 tysiące lat temu kilka afrykańskich osad nie zdołało przetrwać kilkuletniego załamania pogody? Czy ktokolwiek opisywałby dziś szczątki naszych niedoszłych przodków, tak jak my badamy pozostałości po wymarłych neandertalczykach?

W trwającej kilka miliardów lat loterii życia to nasz gatunek stał się niekwestionowanym zwycięzcą. Czy będzie potrafił wykorzystać ten dar?

PIOTR SIERGIEJ jest ekologiem, inżynierem i grafikiem. Autor blogu www.od-technologii-do-ekologii.blog.onet.pl

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2010