Czuwaj, dzika dziewczynko

Jak to się stało, że jako dorosła kobieta mam tyle różowych rzeczy? Ucieczka przed różem była ucieczką przed dziewczyńskością. I co za tym idzie, przed całą listą tego, czego nie wolno, a raczej nie wypada.

22.02.2021

Czyta się kilka minut

A teraz nagle, gdy już panuję nad sytuacją, gdy już bezpiecznie mi (w miarę) być kobietą, mogę też sięgnąć po róż bezpiecznie. Już nie zagraża, nie spycha w zwiewność, grzeczność i wszystko to, czego się kiedyś bałam. Najlepiej intensywny. Tyle go wokół. Okładka zeszytu, dwa ręczniki, lakier do paznokci, no i jedyne dwie szminki, które czasem noszę, są właśnie dziewczęco różowe. W szafie szalik ukochany, spodenki gimnastyczne, sukienka jedna malinowa, druga pudrowa, trzecia… z tą trzecią to jest nawet historia.

Jechałam na konferencję poważniejszą, niżbym chciała. Wstyd przyznać, ale wtedy pomaga power dress. Może być obcas, może być dobrze skrojony żakiet. Pożyczone, znalezione w szafie, nowe. Byle sprawiło, że mogę stawić czoło wyzwaniu. Nie po nią poszłam do sklepu, ale… co za kolor! Kiedy już leciałam następnego dnia w żarówiaście różowej sukience przed kolano, zrozumiałam, że będzie mnie widać na kilometr w morzu garniturów i garsonek. Nie o to chodziło. A potem uspokoiła mnie myśl, że dziś ważna rocznica. Na miejscu zaczęłam słowami: „Dziś jest setna rocznica wywalczenia przez Polki praw wyborczych. Dlatego siedzę przed wami w tak różowej sukience. Świętujmy ten dzień, czyniąc obecność kobiet w życiu publicznym widoczną”. A właściwie, użyłam słowa bold, jak w edytorze tekstu: wytłuszczoną, soczystą.

W tym kierunku zniosły mnie myśli, gdy w sobotnie popołudnie czytałam książkę dla kobiet, o kwiecistej okładce. Grzebałam tak sobie w duszy, we własnym pokoju, na własnej kanapie, beneficjentka zdobytych przez kobiety praw. Leżałam i czytałam o potulnych dziewczynkach, o tym, co nas karci i dyscyplinuje od wewnątrz. O kobiecym męczeństwie, które daje poczucie znaczenia, szantażując bliskich zaciąganym długiem poświęceń. Przeglądam się w tych postaciach, widzę wokół siebie przyjaciółki, które właśnie z tym się zmagają. Niczym w nowej książce Rebekki Solnit, którą reklamuje cytat: „O ile zdołałam ustalić, być kobietą oznacza wiecznie coś robić źle. A przynajmniej tak jest w patriarchacie”.

Z kolei bycie dziewczynką polega chyba na robieniu wszystkiego dobrze. Jeszcze nie masz siły wrzasnąć ***** ***. A świat ciśnie i wie lepiej, jaka masz być. Raport fundacji Kosmos dla Dziewczynek o barierach, na które dziewczynki natrafiają w edukacji systemowej, pokazuje to jasno. Wszystko to kłębi mi się w głowie: dorosłe kobiety noszące w sobie potulne, grzeczne dziewczynki i te dzisiejsze dziewczynki, które, jak piszą autorki raportu, mają moc i potrzebują tylko odrobiny wsparcia od kosmosu. Wsparcia, by nie nauczyły się być grzecznymi, wtłoczonymi w stereotypowe role (a tylko takie są w podręcznikach). By nie uwierzyły, że kobieta ma niższy status społeczny (znów podręczniki). Żeby nie były zbyt przejęte dobrymi stopniami ze wszystkiego i znalazły czas na to, żeby odważnie odkrywać swoje pasje. Nienawidzącymi swojego ciała lub mającymi niską samoocenę wyglądu (81 proc. dziewczyn w wieku 10-17 lat). Chwalonymi za wygląd, a nie za inne wysiłki, dokonania i zasługi (tak twierdzi 57 proc. badanych).

Noszą mnie te myśli, więc idę posprzątać w kuchni. W kolejnej przerwie na myślenie odpalam żelazko. Oprócz sukienek i różu całe życie uciekałam też od prac domowych. Wróciły niedawno, nie jako łańcuch na ludzi płci żeńskiej, którego się tak bałam, lecz medytacyjny moment skupienia i dbałości o siebie. Kręcę się po domu, żeby lepiej myśleć. Natalia de Barbaro – bo to jej książka obok raportu o dziewczynkach dręczy mnie w sobotę – jako wyjście z potulnej dziewczynki proponuje przemianę w dziewczynkę dziką.

Myślę o tym, prawie czterdziestoletnia ja, w różowej sukience prasująca pościel i ręczniki (niektóre również różowe), bo teraz już mogę, teraz to nie zagraża. Myślę, że miałam swoją dziecięcą metodę na dzikość: żeńską drużynę harcerek! Nie, żeby nie było tam patologii hierarchicznego systemu, czy pilnowania długości spódniczek. Ale ile może system, gdy mając 10 lat budujesz z drewna własne łóżko na miesiąc leśnego życia? A potem już tylko gorzej: sikanie na ściółkę, czołganie się pod obóz sąsiadów przez zroszoną łąkę, nagie nocne dziewczyńskie kąpiele w jeziorze, gdy już jesteś w kadrze (i masz normalnie te 16 lat). Wolność, brykanie. Republika dziewczyn z igłami i korą w niemytych od kilku dni włosach. Chucpa jedenastolatek żądających spotkania z burmistrzem, bo dostały poważne zadanie na zwiadzie. Dopiero co minął Dzień Myśli Braterskiej, święto wszystkich skautek i skautów. Czuwaj, dzika dziewczynko, we mnie, w nas! ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 9/2021