Czułe znaki

Zacznijmy od wysokiego tonu: to piękne świadectwo bezinteresownej przyjaźni dwojga poetów.

25.11.2019

Czyta się kilka minut

Listowna rozmowa, której partnerzy nie odgrywają żadnych ról, kieruje nimi szczery zachwyt. „Uwielbiamy Cię jak chyba nikogo na tym ziemskim padole”, pisze w listopadzie ’95 Stanisław Barańczak w imieniu własnym i swojej żony Anny.

A początek jest zwyczajny. Młody poeta i krytyk redagujący dział literacki w poznańskim miesięczniku zwraca się do znanej poetki z prośbą o wiersze. Jednak już odpowiedź (niestety, niezachowana) zwyczajna nie była. Szymborska nie tylko dała miesięcznikowi „Nurt” wiersz „Obmyślam świat”, ale zwróciła się do redaktora słowami, za które tak dziękował: „Nigdy nie usłyszałem cenniejszej pochwały niż ta, którą mnie Pani zaszczyciła”.

Wydarzenia przyspieszają: Barańczak nie jest już redaktorem, zarówno on, jak i Szymborska i Filipowicz podpisują protest przeciw zmianom konstytucji (zapisy o „kierowniczej roli” PZPR i sojuszu z ZSRR), potem Barańczak, współzałożyciel Komitetu Obrony Robotników, ma proces na podstawie sfingowanych zarzutów i traci pracę na uniwersytecie. Recenzję z „Wielkiej liczby” Szymborskiej opublikuje w „TP” jeszcze pod nazwiskiem, ale wkrótce obejmie go zapis cenzorski i miejsce krytyka Barańczaka zajmie niejaka Barbara Stawiczak.

Po Sierpniu ’80 Barańczak otrzymuje wreszcie paszport, może objąć czekającą nań katedrę na Harvardzie – i zaraz stan wojenny odcina go od kraju. Korespondencja staje się żywsza, gdy Barańczak wraz ze swoją uczennicą Clare Cavanagh zabiera się za „amerykanizację Wisławy”. Śledzimy powstawanie tłumaczeń, starania o ich druk w prestiżowych pismach (w 1992 r. zgłasza się „New Yorker”!), potem przygotowywanie książki („View with a Grain of Sand”). Spotkań zaledwie kilka, za to listów coraz więcej. Korespondencyjny bruderszaft, obdarowywanie się limerykami i wyklejankami, w 1996 r. wspólna radość z Nobla. I dramat choroby, która uniemożliwi Barańczakowi podróże i stopniowo odbierze mu siły. Potem będą już tylko kartki od Szymborskiej, czułe znaki pamięci. „Aniu i Staszku! Chcę tylko powiedzieć, że Was kocham. Inne pozytywne uczucia też wchodzą w grę” (2005). „Kocham Was jesienią, zimą, wiosną, a teraz ze zdumieniem odkrywam, że także latem!” (2008). I najkrócej: „Kocham Was” (2010). ©℗

Wisława Szymborska, Stanisław Barańczak, INNE POZYTYWNE UCZUCIA TEŻ WCHODZĄ W GRĘ. KORESPONDENCJA 1972–2011. Opracowanie edytorskie Ryszard Krynicki, Wydawnictwo a5, ss. 352

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 48/2019